Wadowice: prokuratura zbada sprawę podsłuchu w redakcji gazety
Wadowiccy śledczy sprawdzą, czy miejscowa redakcja "Gazety Krakowskiej" (Polskapresse) była podsłuchiwana. Zawiadomienie o tym złożył w prokuraturze rejonowej wydawca dziennika, gdy znaleziono w niej tzw. pluskwę.
Jak już informowaliśmy w "Presserwisie", pracownicy redakcji odkryli pluskwę 25 czerwca br., podczas przeprowadzki do mniejszego pomieszczenia.
Wieloletni dziennikarz wadowickiego oddziału "Gazety Krakowskiej", a obecnie właściciel lokalnego portalu Wadowice24.pl Marcin Płaszczyca nie wierzy, aby był to podsłuch. "Widziałem zdjęcie urządzenia. Choć nie jestem ekspertem, to jednak w moim przekonaniu jest to zwykły mikroport, który prawdopodobnie zostawił w redakcji któryś z dziennikarzy telewizyjnych lub radiowych w 2005 roku” - powiedział w rozmowie z PAP. Okna redakcji wychodzą na wadowicki Rynek, na którym gromadziły się rzesze wiernych, gdy w 2005 roku umierał papież Jan Paweł II. Z nich doskonale można było obserwować wszystkie wydarzenia. Wielu dziennikarzy korzystało wówczas z gościny redakcji "Gazety Krakowskiej". "Po tamtych wydarzeniach znajdowałem w redakcji słuchawki, baterie, mikroporty” – dodał dziennikarz.
Prokurator rejonowy z Wadowic Jerzy Utrata powiedział PAP, że śledczy zbadają sprawę. Sprawdzą, czy faktycznie urządzenie służy do podsłuchu, a także to, kto mógł je pozostawić w pomieszczeniu. Zbadają też stan baterii urządzenia. Jak dodał, prokuratura jeszcze nie otrzymała urządzenia, ale redakcja w każdej chwili może je przekazać.
Za nielegalne założenie podsłuchu można trafić do więzienia nawet na dwa lata.
PAP, KOZ
(22.07.2013)
