Chcemy grać w pierwszej lidze
14.05.2013, 18:33
Rozmowa z Dariuszem Dąbskim, prezesem i właścicielem Telewizji Puls (nadawca kanałów TV Puls i Puls 2)
20 maja naziemną emisję analogową zakończy TV Puls, a w czerwcu i lipcu kolejne stacje z naziemnej siódemki, czyli: TVP 1, TVP 2, TVP Info, Polsat, TVN i TV 4. Ale z tego powodu wyniki oglądalności nie zmienią się pewnie z dnia na dzień?
Efekty cyfryzacji telewizji pojawiają się stopniowo, to proces. Nawet dzień ostatecznego switch-off (31 lipca – przyp. red.) nie oznacza, że nazajutrz gwałtownie przybędzie odbiorców DVB-T. Ludzie mają umowy z operatorami satelitarnymi czy kablowymi, jeżdżą na wakacje, zastanawiają się, jaka oferta jest dla nich najlepsza… To wszystko wymaga czasu. Ale pierwsze efekty cyfryzacji - na którą czekaliśmy siedem lat - już widać. Wkrótce szanse wszystkich telewizji naziemnych w dostępie do widza będą bardziej wyrównane.
W przypadku TV Puls to wzrost zasięgu naziemnego z pozycji ponadregionalnej – do ogólnopolskiej.
I wzrost udziału w rynku do poziomu, z którego aspirujemy już do pierwszej ligi (z 1,5 proc. w grupie komercyjnej w 2010 roku do 3 proc. w kwietniu br. – przyp. red.). Wśród widzów naziemnej telewizji cyfrowej byliśmy w kwietniu na piątej pozycji, z udziałem siedem procent (grupa komercyjna DVB-T – przyp. red.). W przyszłym roku zamierzamy osiągnąć średni wynik pięć procent dla TV Puls i dwa procent dla Pulsu 2.
Jakie wtedy będą Pańskim zdaniem wyniki obecnych liderów rynku?
Nasz rynek jest już na tyle dojrzały, że z tych kilkunastoprocentowych udziałów można już tylko spadać. Ludzie mają coraz większy wybór, kanałów polskojęzycznych jest w sumie ponad 200. Myślę, że nasze siedem procent udziału dla obu kanałów osiągniemy w przyszłym roku w otoczeniu, w którym najlepsze wyniki będą oscylowały wokół 10 procent. Każdemu nadawcy życzę jak najlepiej i każdy może sobie na rynku poradzić, ale wymaga to budowania portfolio kanałów zamiast jednej dużej stacji. Kluczowa jest przy tym obecność w DVB-T, bo płatna telewizja doszła już w Polsce do ściany.
Telewizja Puls nie zamierza jednak powiększać swojego portfolio uruchamiając trzeci kanał?
Dla nas taka inwestycja nie miałaby sensu. Najpierw musimy na 110 procent wykorzystać nasz obecny potencjał. Od 2010 roku co roku podwajamy wydatki programowe, inwestując w ten sposób wszystko, co zarabiamy. Ale zdaję sobie sprawę, że nie można tego robić w nieskończoność. I przekroczenie zaplanowanych na 2014 rok siedmiu procent łącznego udziału w rynku będzie dla nas kolejnym wyzwaniem. Tym bardziej że żadna duża telewizja nie odda swoich udziałów bez walki, a mniejsi konkurenci też mają apetyt na wzrost.
Puls 2 osiągnie w tym roku break even?
Tak, inaczej nie uruchamialibyśmy tej stacji. Jesteśmy beneficjentami cyfryzacji, ale nic nie przyszło do nas samo. Sam wzrost zasięgu nie gwarantuje przecież automatycznie poprawy wyników oglądalności. Do tego potrzeba inwestycji programowych – i to przemyślanych, bo nie sztuka wydać kilka milionów na serial, który się będzie źle oglądał i w efekcie pogorszy wynik finansowy. Zwłaszcza dla małego nadawcy nietrafiony wydatek programowy może być katastrofą. Takie błędy popełnia się na przykład na fali entuzjazmu, zachłyśnięcia się ogólnopolskim zasięgiem.
A jakie błędy popełniliście w Telewizji Puls?
Zdarzają się nam codziennie. Choćby kupując filmy, nie sposób je wszystkie obejrzeć, więc błędy są nieuniknione. Zachowujemy jednak zdrowy rozsądek, unikamy przypadków i partyzantki. Wszystko staramy się sprawdzać. W przyszłości chcemy analizować nasze programy w badaniach fokusowych, a także wdrożyć badania neuromarketingowe, choć nie należą one do najtańszych.
Rozmawiała: Elżbieta Rutkowska
(14.05.2013)
* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter