Haczyk Michnika
Rozmowa z Rafałem Ziemkiewiczem, felietonistą „Newsweek Polska”
Chciał Pan efektownie zakończyć współpracę z radiem Tok FM? Można było przewidzieć, że stacja, w której Agora ma większościowy udział nie będzie tolerować krytykowania Adama Michnika na antenie.Nie chciałem rezygnować ze współpracy z Tok FM, to ono ze mnie zrezygnowało. Adama Michnika krytykowałem na tej antenie wielokrotnie. Stacja – muszę uczciwie przyznać – znosiła to do tej pory bez problemów. Faktem jednak jest, że odmówiłem złożenia deklaracji, że nie będę się więcej wypowiadał na antenie na temat Adama Michnika.
W jakiej formie zażądano tego od Pana?
Odniosłem wrażenie, że tego się ode mnie oczekuje. Jako liberał uważam, że pracodawca ma prawo zatrudniać, kogo chce, i zwalniać, kogo chce. Rozumiem też sytuację Tok FM, które w ponad sześćdziesięciu procentach należy do Agory i nie przynosi jej specjalnych dochodów. Mam też jednak swoje priorytety. Tok FM doskonale wiedziało, u kogo zamawiało prowadzenie „Poranków w toku”. Nie zamierzam się zmieniać. Ale nie widzę też powodu, żeby obrażać się za to, że nie pasuję do koncepcji radia.
Nie widzi Pan sprzeczności między lojalnością wobec pracodawcy a wolnością słowa?
Byłbym nielojalny wobec pracodawcy, gdybym zaczął atakować Tok FM na jego własnej antenie. Adam Michnik zapowiada wytoczenie procesu mnie i „Newsweekowi”. Odbieram to jako ewidentną próbę stłumienia krytyki jego działań w ciągu ostatnich piętnastu lat. W komentowaniu artykułu „Rzeczpospolitej” na antenie radia Tok FM nie było nic nielojalnego wobec stacji. A do lojalności wobec Adama Michnika nie jestem zobowiązany.
Pana zarzuty pod adresem Michnika pojawiały się od wielu lat. Dlaczego teraz zareagował tak impulsywnie?
Mogę się tylko domyślać. W felietonie w „Newsweeku” użyłem słowa „zbrodniarz”, które co innego znaczy w języku prawniczym, a co innego w potocznym. To był prawny haczyk, który Michnik mógł wykorzystać. Krytykując go wcześniej, nie dawałem mu takich możliwości. Być może zapowiedź procesu to przejaw frustracji Michnika, który przywykł, że jest niepodważalnym autorytetem.
W jaki sposób odpowie Pan na pismo przedprocesowe skierowane do Pana przez Michnika? Czy przeprosi go Pan na łamach „Newsweeka” lub na antenie Tok FM?
Nie mam za co przepraszać. Jestem gotów stanąć przed wszelkimi możliwymi sądami z Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Strasburgu włącznie i udowodnić, że opinia, którą wyraziłem na temat Michnika jest całkowicie uzasadniona. Odpowiedziałem mu w felietonie w ostatnim „Newsweeku” i żadnej innej odpowiedzi nie planuję.
Rozmawiała Małgorzata Wyszyńska
(MWW, 10.10.2005)