O czym to, i po co?
Rozmowa z Tomaszem Gudzowatym – jego zdjęcie po raz kolejny zostało wyróżnione w konkursie World Press Photo. Jest on laureatem Konkursu Fotografii Prasowej Grand Press Photo 2008.
Jak Pan ocenia tegoroczną edycję konkursu World Press Photo?
Zdjęcia nagrodzone w każdej edycji tego konkursu z założenia stanowią dokument najważniejszych wydarzeń, dlatego zwykle nietrudno jest przewidzieć temat Zdjęcia Roku i nagród w kategoriach związanych z newsami. W 2008 roku, do olimpiady i wyborów w Stanach Zjednoczonych oraz, jak niestety zwykle, kilku głośnych konfliktów zbrojnych, doszedł kryzys ekonomiczny. Z drugiej strony WPP jest czymś więcej niż kroniką. Wypracował sobie markę najważniejszego konkursu fotograficznego na świecie, ustanawiając kanon i wzorzec w swojej dziedzinie. Od jakiegoś czasu ta formuła WPP przestała być bezdyskusyjna, ponieważ zmienił się modus istnienia fotografii prasowej. W zeszłym roku przy okazji wręczania konkursowych nagród w Amsterdamie wiele mówiono o potrzebie zmian. Widać, że zmiany zaszły, ale nie jestem pewien, czy idą w dobrym kierunku. Może zbyt łatwo rezygnujemy z odniesienia do obowiązującego dotychczas kanonu i wzorca? Jako nagrodzonemu, nie wypada mi komentować poszczególnych decyzji jury, jednak mogę powiedzieć, że niektórych rzeczy po prostu nie rozumiem. Nie rozumiem nie tylko w sensie estetycznym, ale nawet w tym najprostszym, mieszczącym się w pytaniach: o czym to i po co?
Czy jest Pan zaskoczony, że nagrodzono aż pięć polskich fotografii?
Z polskich nagród oczywiście bardzo się cieszę. Fakt, że nasza fotografia jest częściej zauważana, jest naturalną konsekwencją tego, że uczestniczymy w globalnej rzeczywistości w o wiele większym stopniu niż kiedykolwiek. Znamienne, że dwie polskie nagrody dotyczyły wojny w Gruzji – konfliktu o globalnym znaczeniu, który z różnych względów dział się blisko nas.
W jakich okolicznościach powstało Pana nagrodzone zdjęcie?
Podobnie jak w poprzednich latach, zgłosiłem zdjęcia w kategorii nie związanej z newsami: Sports Features. Nagrodzono zdjęcie jest wyjęte z serii portretów mongolskich dzieci uczestniczących w wyścigach konnych, organizowanych głównie z okazji święta Naadam. Podchodziłem do tego tematu wielokrotnie w ciągu kilku ostatnich lat. Jednak dopiero zdjęcia wykonane latem zeszłego roku są tym, do czego od początku zmierzałem - początkowo instynktownie, później coraz bardziej świadomie. Niektóre tematy muszą długo dojrzewać albo to może my musimy dojrzewać do tych tematów. Wydaje mi się, że dla Naadamu wreszcie znalazłem tę właściwą formułę. Fotografowałem dzieci tuż po zakończeniu wyczerpującej gonitwy przez step w okolicy Baganuur. Oprócz portretów powstała też seria zdjęć z samego wyścigu. Zamierzam włączyć je do publikacji ”Sports features”, którą chcę zamknąć za kilka lat. To duży i najważniejszy obecnie dla mnie projekt
Rozmawiał Krzysztof Głowiński
..