Zdjęcie powinno być symboliczne
Rozmowa z Tomaszem Gudzowatym, autorem Zdjęcia Roku w Konkursie Fotografii Prasowej Grand Press Photo 2008
Co było najtrudniejsze w wykonaniu tego zdjęcia?
Zawsze najtrudniejszą rzeczą jest wywołanie emocji u fotografa, żeby temat, który fotografujemy nas przejął, pochłonął całkowicie. Nie potrafię fotografować bez emocji. Robiąc zdjęcie, nie można patrzeć na zegarek, trzeba je cierpliwie budować w sposób prawdziwy, oddający atmosferę, ale jednocześnie tak, by było symboliczne. Dzisiejsza prasa, szczególnie jeśli chodzi o zdjęcia sportowe, daily-lifowe, jeśli udostępnia nam miejsce to na jedną, dwie fotografie. Cała walka toczy się o to, by to zdjęcie było naprawdę silne.
Jak Pan się odniesie do oceny przewodniczącego jury Erika Grigoriana, że Zdjęcie Roku powinno być estetyczne?
To nie jest zarzut, że zdjęcie jest estetyczne. Wydaje mi się, że zdjęcie ma jakieś bardzo konkretne ramy, w których się zawiera. Dla mnie ważne jest, by zapadało w pamięć, żeby poruszało, oddawało atmosferę miejsca, tego, czego dokonują bohaterowie tego zdjęcia. Żeby odbiorca poczuł jakąś więź, relację. Ja dzielę zdjęcia tylko na dwie kategorie: takie, które zapadają w moją pamięć albo nie zapadają. Poruszają albo nie poruszają.
To, że o zdjęciu prasowym możemy powiedzieć, że jest ładne, to nie jest zarzut?
Nigdy by mi nie przyszło do głowy użycie słowa ”ładne” opisując zdjęcie.
Przewodniczący jury powiedział, że jest piękne.
To się cieszę. Dla mnie jest ono bardzo prawdziwe, bardzo symboliczne. Szukam w sporcie prawdy, która ginie, bo dzisiejszy sport jest bardzo skomercjalizowany. Wydaje mi się, że to widać w niewielkiej wiosce Wuqiao położonej 300 km od Pekinu. Tam dzieci zaczynają swój trening o godzinie 4.30 rano, nawet w grudniu, gdy jest mróz, a wtedy realizowałem ten materiał. Dla nich celem życiowym jest być dobrym. To jest pewna szansa, również na wyjazd z Chin.
Jest to jeden ze skończonych materiałów o chińskich akrobatach. To zdjęcie pokazuje dzieci w wieku do 10 lat, zwisające z najprostszego urządzenia gimnastycznego, czyli drążka. Jeśli to zdjęcie jest dodatkowo zdjęciem estetycznym, no to mogę się tylko cieszyć.
Zdaniem jury słaba była kategoria Wydarzenia i dlatego sędziowie zdecydowali się wybrać Zdjęcie Roku spośród fotografii z innych kategorii.
Po pierwsze nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że kategoria Wydarzenia była słaba. Po drugie ciężko mi było uznać za zasadną kategorię Zdjęcie Roku i zawsze to podkreślałem. Dlaczego przyjmujemy a priori, że to zdjęcie musi być z kategorii wydarzenia? Wydaje mi się, że Zdjęcie Roku musi pokazywać pewne emocje. Zbyt wiele jest fotografii newsowej. Zbyt wiele jest przewidywalności w tym, jakie będzie Zdjęcie Roku w konkursach World Press Photo, Picture of the Year, Best of Photojournalism. Wszyscy gdzieś instynktownie uważają, że fotograf musi być tam, gdzie było trzęsienie ziemi, gdzie wydarzył się jakiś inny kataklizm. A tak naprawdę nie jest. Chodzi o to, by być prawdziwym w tym, co robimy. A niestety żyjemy w takich czasach, że pokazywanie prawdy jest czymś wyjątkowym.
Zwycięskie zdjęcie to fragment fotoreportażu, który Pan zgłosił do konkursu. Czy może ono funkcjonować samodzielnie?
W projekcie ”Sport Features” pracuję nad 40 esejami, z których każdy zawiera 12 fotografii. Jednocześnie chcę, aby każde zdjęcie z fotoreportażu potrafiło funkcjonować jako pojedyncze. Dzisiejsze media dostarczają bardzo mało miejsca na publikowanie fotoreportaży. Dlatego rolą fotografów jest syntetyczne pokazywanie rzeczywistości.
Ten cykl nie jest jeszcze skończony, kiedy można się spodziewać finiszu?
Pracuję nad nim od 2000 roku. Mam ambitny plan ukończenia go przed Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie w 2012 roku, ale nigdy się nie ograniczam. Pracuję do momentu, w którym uważam, że materiał jest skończony. Realizuję jeszcze kilka innych materiałów, ale nigdy nie mówię o projektach, które nie są skończone.
Rozmawiał Krzysztof Głowiński
Więcej na Grandpressphoto.pl
...