Dział: WYWIADY

Dodano: Luty 04, 2005

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Nie chcę być milionerem

Rozmowa z Dariuszem Ziemskim, współwłaścicielem agencji reklamowej Esense

Esense to mała agencja, jakich na rynku wiele. Jaki ma Pan pomysł na znalezienie własnej niszy?
Swoją szansę na rynku widzimy w consultingu marketingowym. Najpierw badamy branżę, monitorujemy rynek polski i zagranicz-ny, obserwujemy konkurencję i dopiero wówczas proponujemy wybranej wcześniej firmie gotową strategię działania wraz z kre-acją. Firma może przyjąć naszą ofertę albo nie. Ale pracując z nami, może zaoszczędzić na wydatkach związanych z marketin-giem. Z czasem wrastamy w firmę i trudno się bez nas obejść. Poza tym mamy siedmiu stałych klientów i dużą cierpliwość w oczekiwaniu na sukces. Wierzę, że przyjdzie jako skutek dobrej pracy. Nie chcę być milionerem, tylko chcę mieć fajne miejsce pracy.

Poprzednie miejsce pracy nie było fajne?
Pracowałem osiem lat w dużej agencji sieciowej Upstairs Young & Rubicam, byłem szefem produkcji i studia DTP. Przez ostatnie trzy lata byłem też szefem komórki HRC, która zajmowała się pozyskiwaniem i obsługą klientów w dziedzinie BTL. Pracowałem, wymyślałem, zdobywałem nowych klientów i nagle zorientowałem się, że dobre wyniki mojej pracy wcale nie gwarantują mi miejsca pracy. Zwłaszcza po restrukturyzacji firmy, kiedy to HRC została włączona w strukturę spółki Wunderman Polska. Uświadomiłem sobie, że dobre wyniki były warunkiem koniecznym dalszej pracy, ale nie wystarczającym, żeby ją mieć zagwarantowaną. Doszedłem do wniosku, że tylko własna agencja będzie miejscem, gdzie dobre wyniki pracy zagwarantują stabilną sytuację zawodową. Dlatego odszedłem.

Recesja na rynku to zły moment na odchodzenie z pracy.
Z pieczątką „Agencja Esense sp. z o.o. w organizacji” przystąpiłem do przetargu, do którego oprócz mnie zaproszono również pięć innych agencji. To był przetarg na prowadzenie dwóch marek wody mineralnej firmy Paola. Wygraliśmy go. Paola współpraco-wała wcześniej z Upstairs Young & Rubicam, ale stawki tej agencji były dla niej za wysokie. Agencje sieciowe mają stałe stawki, często nieprzystające do realiów. To był pierwszy moment, kiedy uwierzyłem, że mimo recesji, kiedy się dobrze pracuje i za tę pracę oczekuje się umiarkowanego wynagrodzenia, można sobie nieźle radzić.

Gdyby zdobycie atrakcyjnego klienta zależało tylko od umiarkowanej ceny, to nawet agencje sieciowe zmieniłyby stawki.
Producenckie doświadczenie z Younga pozwala mi ocenić, na ile zewnętrzne oferty producenckie są atrakcyjne. Poza tym jesteśmy chyba jedyną agencją na rynku, która mieści się nad swoim „działem produkcji”, czyli studiem DTP ArtGraph. Jak się czegoś zapomni czy przeoczy, to się szybko schodzi piętro niżej, a nie dzwoni i jedzie przez pół miasta naprawiać błąd. To wszystko pomaga terminowo realizować zlecenia i obniżyć koszty.

W Esense pracuje dwanaście osób. Wyznaje Pan zasadę małe jest piękne?
Wszystkim sam zaproponowałem pracę. Właściwie to mogę powiedzieć, że ludzie do nas lgną, tylko my nie chcemy być dużą agencją. Nie chcemy się porozumiewać ze sobą internetowo. Nie chcemy odhumanizowanych relacji. Używając wojskowego języka – interesuje mnie elitarna jednostka, a nie armia. Ekskluzywność, a nie egalitarność.

Rozmawiała Jowita Flankowska

(JF, 04.02.2005)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.