Michał Adamczyk nie rezygnuje i chce zadośćuczynienia za tekst "Bił mnie pięściami i wyrywał włosy"
Michał Adamczyk wciąż uważa się za prezesa TVP (fot. Piotr Nowak/PAP)
Były szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Michał Adamczyk wycofał prywatny akt oskarżenia przeciwko Mateuszowi Baczyńskiemu, ale z zadośćuczynienia za jego tekst w Onecie nie zrezygnował. W dwóch procesach cywilnych w związku z publikacją "Bił mnie pięściami i wyrywał włosy" domaga się 130 tys. zł.
7 września 2023 roku Onet zamieścił tekst Mateusza Baczyńskiego (dziś pracuje on dla Goniec.pl) o problemach prawnych Michała Adamczyka sprzed ponad 20 lat. Miał on znęcać się nad kobietą, z którą miał romans. Prokuratura oskarżyła go o pobicie, kierowanie gróźb pozbawienia życia oraz popełnienie przestępstw na szkodę pokrzywdzonej lub jej najbliższych, jak również kradzież 1 tys. zł. Ostatecznie w styczniu 2002 roku sąd uznał, że "sprawstwo i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości i zostały potwierdzone dowodami zebranymi w sprawie”, ale warunkowo umorzył postępowanie bez orzekania o karze.
Baczyński oparł swój tekst na aktach sprawy sądowej, ale Adamczyk poczuł się zniesławiony i złożył prywatny akt oskarżenia (art. 212 Kodeksu karnego). - Jednak, gdy do sądu wysłaliśmy odpowiedź, Michał Adamczyk wycofał prywatny akt oskarżenia – mówi Jakub Kudła, head of media legal w Ringier Axel Springer Polska. – Nadal w toku są dwie sprawy o naruszenie dóbr osobistych, które były szef TAI skierował przeciw nam na drodze cywilnej – dodaje.
Prawnik informuje, że Adamczyk za artykuł w Onecie i jego przedruk w serwisie Plejada.pl żąda w sumie 130 tys. zł zadośćuczynienia.
- Zarzuca nam m.in., że nie jest osobą publiczną, więc naruszyliśmy jego prawo do prywatności. Twierdzi też, że relacja jego byłej partnerki nie była zgodna z rzeczywistością – opowiada Jakub Kudła. – Tymczasem nie ulega wątpliwości, że popularny prezenter i szef TAI jest osobą publiczną. Natomiast historia jego relacji z partnerką została opisana na podstawie akt sądowych i relacji bohaterki artykułu. Michał Adamczyk mógł się odnieść do wszystkich treści. Nie zrobił tego, ale ponad wszelką wątpliwość Mateusz Baczyński dochował zasady rzetelności i staranności podczas zbierania materiału do opublikowanego artykułu – dodaje head of media legal w RAS Polska. Zaznacza też, że Adamczyk przedstawia sprawę w kontekście politycznym, głosząc, że publikacja Onetu była atakiem medium obcego kapitału na przeciwników politycznych.
Michał Adamczyk po zmianie w grudniu władz TVP musiał z niej odejść, chociaż obecnie uważa się za prawowitego jej prezesa. Jednocześnie od września jest jedną z twarzy kanału wPolsce24 (Fratria).
(JF, 06.09.2024)