Najlepsi katolicy pod słońcem. Pożegnanie Irlandczyków z Kościołem
Derek Scally
WYDAWNICTWO CZARNE
WOŁOWIEC 2024
Jeszcze kilka lat temu ta książka pewnie by Polakami wstrząsnęła, dziś jedynie (i aż) oburza i zadziwia. Opowieść Dereka Scally’ego o irlandzkim Kościele traktuje – owszem – o irlandzkim Kościele, ale jest historią uniwersalną. O systemowym złu uświęconym tradycją, które wyrosło na narodowych wyobrażeniach o misji i przekonaniu o historycznej wyjątkowości. Złu, które żyło dzięki ciszy i obojętności, bo, jak pisze gdzieś Scally, „największym grzechem w Irlandii (...) było mówić”.
Derek Scally, irlandzki dziennikarz, dziś mieszkający poza krajem, patrzy na swoją ojczyznę z perspektywy, którą dają mu zarówno wielokulturowy Berlin, jak i czas, który minął od jego dzieciństwa. Jednak nie są to po prostu zebrane wspomnienia i spisane przypadki pedofilii, które doprowadziły do rozkładu irlandzkiego Kościoła. To nie jest przelewanie na papier refleksji zza biurka. Gdy Scally mierzy się z „pralniami magdalenek” (katolickim sposobem na dyscyplinowanie dziewcząt w zakonnych zakładach pracy), jedzie na spotkanie dorosłych dziś kobiet z premierem Irlandii i rozmawia z bohaterkami. Gdy tłumaczy zawiłości kościelnej edukacji, której podlegali Irlandczycy, spaceruje po Głównej Bibliotece Katolickiej w Dublinie, a gdy snuje zachwycającą opowieść o źródłach zespolenia irlandzkiej narracji narodowej i chrześcijańskiej, wchodzi do katedry św. Patryka. Rozmowę z abp. Paulem Gallagherem poprzedza arcyciekawym opisem swojego wejścia do watykańskiego Pałacu Apostolskiego. To książka o „najlepszych katolikach pod słońcem”, jak lubili o sobie mówić kiedyś Irlandczycy (a w zasadzie irlandzcy hierarchowie). I o tym, że wystarczyło 30 lat, by Kościół w tym kraju upadł. Smutne podobieństwa z Polską nie kończą się na tym, że to przecież Polacy uważają się za „najlepszych katolików”.
MAT