TVP relacjonuje ustalenia „GW” ws. honorariów wypłacanych przez TVP. Chodzi o "Reset"
"Reset" miał zdyskredytować Donalda Tuska i ówczesną opozycję przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi (screen: YouTube/TVP Info)
W poniedziałkowym wydaniu głównego programu informacyjnego Telewizji Polskiej „19.30” poinformowano o podejrzeniu nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić w TVP przy wypłacaniu honorariów za serial „Reset”. Program „19.30” powołał się w tej sprawie nie na informacje zweryfikowane przez swojego nadawcę, czyli TVP, ale na ustalenia dziennikarza „Gazety Wyborczej”.
Koszty i sposób finansowania „Resetu” – propagandowego serialu mającego zdyskredytować Donalda Tuska i ówczesną opozycję przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi – ujawnił Wojciech Czuchnowski w poniedziałkowym wydaniu „GW”.
TVP w swojej własnej sprawie powołuje się na "GW"
Ze zdobytych przez Czuchnowskiego dokumentów wynika, że na propagandową produkcję składającą się z 17 odcinków wydano 5,579 mln zł. Najwięcej na „Resecie” mieli zarobić Michał Rachoń, propagandysta TVP w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy i Sławomir Cenckiewicz, historyk związany z politykami Prawa i Sprawiedliwości.
Czytaj też: Wypłaty honorariów za "Reset" mogą być zagrożone pozbawieniem wolności do pięciu lat
Według zdobytych przez „Gazetę Wyborczą” dokumentów dotyczących wypłat wynagrodzeń za kolejne odcinki „Resetu” Michał Rachoń zarobił 472,5 tys. zł, a Sławomir Cenckiewicz – 458,5 tys. zł. Jednak – jak podkreśla Wojciech Czuchnowski – Cenckiewicz miał dodatkowe umowy z TVP, dzięki którym otrzymał wielokrotnie kwoty 80 tys. zł i 70 tys. zł m.in. za opracowanie scenariusza, komentarza autorskiego i konspektu „Resetu”.
"GW" zauważa, że TVP płaciła oddzielnie honoraria za wydanie „Reset – krótko", składające się ze skrótów już wyemitowanych odcinków. Na „Resecie” zarabiać miały też inne osoby z TVP i Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, które jednocześnie podpisywały dokumenty, na podstawie których wypłacane były honoraria.
W programie „19.30” powtórzono wszystkie te ustalenia „GW”. W materiale wypowiadał się też autor publikacji w „GW” Wojciech Czuchnowski. Jednak nikt z TVP nie odniósł się do zarzutów „Wyborczej”, żeby je potwierdzić lub im zaprzeczyć, mimo że dokumentami potrzebnymi do zweryfikowania doniesień „GW” dysponuje właśnie TVP, a kierownictwo nadawcy ma do nich dostęp.
"Telewizja Polska nie może ujawniać szczegółów"
Dział komunikacji korporacyjnej TVP twierdzi, że redakcja „19.30” nie odniosła się do ustaleń „GW”, bo – jak przekazano „Presserwisowi” w korespondencji – „Telewizja Polska SA w likwidacji nie może ujawniać szczegółów zawieranych umów”.
Czytaj też: Główne polskie dzienniki nie zdążyły poinformować o rezygnacji Bidena z udziału w wyborach
Jednak już wcześniej likwidator TVP Daniel Gorgosz ujawnił zarobki m.in. Joanny Kurskiej i Stanisława Bortkiewicza. W odpowiedzi na wniosek o udostępnienie informacji publicznej, złożony przez posła Koalicji Obywatelskiej Dariusza Jońskiego, Gorgosz informował też o wynagrodzeniach byłego kierownictwa TAI.
„Tak, ale to były osoby na stanowiskach dyrektorów” – tłumaczy "Presserwisowi" dział komunikacji korporacyjnej TVP.
– Część osób, których wynagrodzenia wcześniej ujawniono, wytoczyła TVP procesy – wskazuje Wojciech Czuchnowski. I usprawiedliwia TVP, twierdząc, że trudno jej było odnieść się do jego ustaleń. – Te dokumenty są poufne i rozumiem, że TVP obawia się pozwów. Byłem trochę zdziwiony, że „19.30” w ogóle zrobiła materiał na temat tego, co napisałem w swoim tekście, bo to dla nich wyjątkowo niezręczna sytuacja. Zrobili to jak mogli – uważa Czuchnowski.
Czytaj też: Metoda Głuchowskiego. Reporter "GW" zarabiał kokosy na zmanipulowanych tekstach
(MAK, 24.07.2024)