Agora na skraju sporu zbiorowego. "Nie dostaliśmy odpowiedzi"
Po nieudanych negocjacjach z zarządem związki zawodowe w "Gazecie Wyborczej" nie wykluczają wejścia w spór zbiorowy (fot. Szymon Pulcyn/PAP)
Związki zawodowe w Agorze rozważają wejście w spór zbiorowy z pracodawcą. Pensje nieznacznie przekraczające płacę minimalną, propozycja małych podwyżek pensji, utajnienie przypuszczalnie nieproporcjonalnie wysokich zarobków zarządu spółki Wyborcza.pl. - W korytarzowych plotkach padają bajeczne kwoty: 50, 60, nawet prawie 70 tys. zł na członka zarządu - mówi "Presserwisowi" Natalia Mazur, przewodnicząca "Solidarności” w "Gazecie Wyborczej”.
- Jako związki oczekiwaliśmy ujawnienia kosztów utrzymania zarządu, ale nie dostaliśmy odpowiedzi - stwierdza Mazur. Obecnie w zarządzie spółki są Wojciech Bartkowiak, Joanna Kwas i Mikołaj Chrzan.
Natalia Mazur podkreśla, że ujawnienie zarobków zarządu spółki Wyborcza to rozwiązanie bezkosztowe. - Często pada argument, że sytuacja finansowa firmy nie pozwala na spełnienie oczekiwań pracowników co do wysokości podwyżek. Tymczasem ujawnienie kosztów zarządu spółki, która przejmie wydawanie "Gazety Wyborczej”, nie wiąże się z jakimkolwiek wydatkiem. Może przedstawienie tej informacji pomogłoby przekłuć ten rosnący balon złych emocji? - podkreśla.
- Pracownicy są zdeterminowani, a sam zarząd Agory w sprawozdaniu za rok 2023 oszacował, że w pionie prasy jest wysokie ryzyko sporu zbiorowego - mówi. - Czy związki wejdą w taki spór? We wtorek "Solidarność" spotyka się ze swoimi członkami, pozostałe związki są w dialogu ze swoimi. Dużo zależy od stanowiska pracowników, a to z kolei - od odpowiedzi zarządu na list oddziałów. Na pewno - jak zresztą deklarowaliśmy pod koniec negocjacji - jako związki jesteśmy gotowi w każdej chwili ponownie usiąść do stołu i dalej rozmawiać.
Jeden z pracowników "Gazety Wyborczej” (prosi o zachowanie anonimowości) w rozmowie z "Presserwisem” podkreśla, że pensje w oddziałach lokalnych należały i należą do najniższych w Agorze.
- Dotyczy to również pracowników z bardzo długim stażem - mówi. - Są osoby, które w "Gazecie Wyborczej” pracują ponad 20 lat i zarabiają w okolicach płacy minimalnej. Jeśli dostaną premię, napiszą coś dodatkowego po godzinach, mogą liczyć na dodatkowe kilkaset złotych.
Pracownicy "Gazety Wyborczej” mieli nadzieję, że po zakończeniu operacji zwolnień grupowych (180 osób) pozostali pracownicy dostaną podwyżki rekompensujące dekady zaniedbań i wysoki w ostatnich latach poziom inflacji. Tak jednak się nie stało.
Trwające miesiąc negocjacje z przedstawicielami działających w Agorze związków zawodowych zakończyły się fiaskiem, gdy zarząd spółki Wyborcza ogłosił, że w ramach podwyżek systemowych może podnieść wynagrodzenia osób zarabiających mniej niż 7,5 tys. zł brutto. Natomiast podwyżki pozostałych pracowników mają zależeć "od możliwości finansowych i indywidualnych ocen".
W ubiegłym tygodniu pracownicy "Gazety Wyborczej" wysłali do zarządu spółki Wyborcza list, w którym żądają podwyżki w wysokości 2 tys. zł brutto do końca maja br., likwidacji tzw. umów śmieciowych, transparentnej struktury płac oraz ujawnienia zarobków członków zarządu spółki Wyborcza.
"Nasze żądania nie są nierealne, ponieważ Agora wypracowała kilkudziesięciomilionowy zysk, w którym chcemy mieć swój udział” - czytamy w liście sygnowanym przez pracowników "Wyborczej”. - "Oczekujemy spotkania i rozmów jeszcze przed wydzieleniem spółki »Wyborcza«, tj. przed 1 kwietnia” .
Po analizie propozycji zarządu Wyborczej pracownicy uznali, że wysokość tzw. podwyżki systemowej wynosi 500 zł.
"Waszą propozycję podwyżki 500 złotych brutto dla grupy pracowników zarabiających mniej niż 7,5 tys. zł odbieramy jako działanie uwłaczające” - czytamy w liście pracowników. "Nie zadowala też mglista wizja podwyżek dla 100 wybranych osób w drugim kwartale 2024 roku. Taka oferta to kpina z pracowników! Wasza propozycja nie niweluje nawet negatywnych skutków kilkuletniej inflacji” - dodali.
- List jest inicjatywą oddolną, z tego co wiem, postulaty powstawały w dialogu między oddziałami, a momentem zapalnym była publikacja wyników Agory za 2023 rok. Nasze koleżanki i koledzy z Krakowa podpisali się pod nim jako pierwsi, ale można śmiało mówić, że to wspólny list wszystkich redakcji lokalnych - mówi Natalia Mazur. - List poparły wszystkie trzy związki (oprócz "Solidarności" także Inicjatywa Pracownicza i Komitet Obrony Gazety Wyborczej - red.). Postulaty są podobne, choć nie identyczne z tymi, które formułowaliśmy podczas negocjacji. Wiem też, że sporo osób podpisuje list, by wyrazić swoją solidarność i w sumie wszystkich podpisów jest już ponad 200 - dodaje.
Natalia Mazur podkreśla, że list i postulaty pracowników świadczą o silnych więziach z "Gazetą Wyborczą” i chęci naprawy nieprawidłowości.
- Znalezienie pracy istotnie lepiej opłacanej niż w naszej gazecie nie stanowi problemu w obecnych realiach panujących na rynku - mówi. - Pracownicy nie chcą jednak odchodzić, żądają zmian, które stworzą godne warunki i przyniosą korzyści "Wyborczej” w dalszej perspektywie.
Liderka "Solidarności” zaznacza, że w piątek podczas spotkania działu HR z pracownikami - dotyczącego zupełnie innych kwestii - usłyszała, że zarząd szykuje odpowiedź na list.
(JF, 25.03.2024)