Pracownicy regionalnych rozgłośni nie chcą łączenia z oddziałami TVP. 741 podpisów
List otwarty jest oddolną inicjatywą pracowników regionalnych rozgłośni publicznych. Na zdjęciu siedziba redakcji Radia Łódź (fot. WrS.tm.pl, Wikipedia/Radio_Łódź)
741 pracowników regionalnych rozgłośni publicznych podpisało się pod listem otwartym w sprawie prac nad ustawą regulującą nowy ład medialny w Polsce. Są zaniepokojeni pojawiającymi się projektami nowej ustawy, która przewiduje łączenie rozgłośni regionalnych z oddziałami TVP. Zdecydowali również o powstaniu stowarzyszenia Grupa 17. Na ten tydzień planowane jest zebranie założycielskie.
"W związku z niepokojącymi informacjami na temat planowanego połączenia regionalnych ośrodków telewizyjnych z 17 regionalnymi rozgłośniami Polskiego Radia, my – pracownice i pracownicy tych rozgłośni oczekujemy prawa do pełnej informacji o planowanych zmianach oraz dostępu do osób tworzących projekt nowego ładu medialnego w Polsce. Koniecznym jest, abyśmy mogli przedstawić nasze stanowisko oraz wziąć udział w pracach nad nowa ustawą. Nie wyobrażamy sobie, aby w demokratycznym kraju nasz głos mógł zostać pominięty – planowane zmiany dotyczą przecież bezpośrednio nas i naszych Słuchaczy" – czytamy w liście otwartym, który przesłany został do ministra kultury, marszałków Sejmu i Senatu, premiera oraz sejmowej komisji komisji kultury i środków przekazu.
"Zmiana zuboży pejzaż medialny i kulturowy"
List otwarty jest oddolną inicjatywą pracowników regionalnych rozgłośni publicznych. Podpisało się pod nim 741 osób – dziennikarzy, realizatorów, techników, informatyków i pracowników pionów administracyjnych 14 z 17 stacji, czyli ok. 61 proc. wszystkich zatrudnionych. Podpisów nie zbierały Radio PiK, Radio Kraków i Radio Zachód.
Czytaj też: Sebastian Wierciak ma być naczelnym Radia Szczecin za Tomasza Duklanowskiego
Sygnatariusze wyjaśniają, że zabierają głos, ponieważ "zmiana polegająca na odebraniu regionalnym rozgłośniom statusu samodzielnych spółek i połączenie z ośrodkami telewizyjnymi wpłynie negatywnie na jakość i warunki wykonywanej pracy, zuboży pejzaż medialny i kulturowy poszczególnych regionów oraz sprawi, że nie będziemy w pełni zdolni do wypełniania zadań misyjnych".
"Różnorodność i dostosowanie oferty programowej do potrzeb mieszkańców konkretnych regionów stanowią od lat niekwestionowaną przewagę regionalnych rozgłośni radiowych nad wszystkimi innymi mediami, a zwłaszcza tworzonymi z poziomu centrali" – tłumaczą.
Pracownicy przekonują, że to właśnie radio regionalne "z dużą liczbą szybkich serwisów informacyjnych jest dla Słuchaczy pierwszym, podstawowym źródłem informacji", a "telewizja produkuje ich o wiele mniej i innymi metodami".
Dochody z reklam radiowych trafią do telewizji?
"Próba połączenia mediów o tak różnej specyfice jak radio i telewizja w praktyce negatywnie wpłynie na szybkość i jakość podawania informacji. Stworzenie wspólnego newsroomu dla mediów, które z natury rzeczy posługują się odmiennymi środkami przekazu (słowo i obraz), jest nieracjonalne ze względów merytorycznych oraz organizacyjnych. Wpłynie negatywnie na realizację misji kształtowania opinii społecznej i społeczeństwa obywatelskiego" – czytamy w liście otwartym.
Czytaj też: Katarzyna Łastowiecka zastępczynią Sławomira Matczaka w Akademii Telewizyjnej TVP
Sygnatariusze listu tłumaczą, że odbiorcy "potrzebują obecności różnorodnych, niezależnych i uzupełniających się mediów regionalnych, które zajmują się sprawami, jakie dla mediów ogólnopolskich są zbyt błahe lub nieistotne".
"Jesteśmy przekonani, że wszystkie nasze aktywności przyczyniły się do zbudowania silnych, wiarygodnych marek regionalnych rozgłośni Polskiego Radia. Świadczy o tym również fakt, że pozyskujemy rosnącą liczbę regionalnych i lokalnych przedsiębiorców, którzy zamieszczają na naszych antenach płatną reklamę, wiedząc, że przyczynia się ona do rozwoju regionalnej przedsiębiorczości" – piszą.
Pracownicy regionalnych rozgłośni obawiają się, że "dochody z reklam radiowych trafią do wspólnego radio-telewizyjnego budżetu i znikną w ogromnych kosztach, jakie generuje telewizja". "Podobny los może spotkać fundusze z opłaty audiowizualnej. W rezultacie staniemy się regionalnym radiowęzłem" – uważają.
"Naszą siłą jest różnorodność"
Ich zdaniem połączenie z telewizją "spowoduje również osłabienie struktur zarządczych w rozgłośniach, a iluzoryczne oszczędności w funkcjonowaniu przez ograniczenie zatrudnienia nie zneutralizują paraliżu decyzyjnego, sformatowania oferty programowej czy wreszcie stopniowego ograniczania rozwoju sztuki radiowej na rzecz kilkukrotnie droższych produkcji telewizyjnych".
Czytaj też: Ostatni legalny. Janusz Daszczyński stracił prezesurę TVP za PiS, potem wygrał w sądzie
"Przede wszystkim jednak wierzymy, że budowana przez dziesięciolecia pozycja rozgłośni regionalnych wynika z możliwości, jakie dawał i daje wspominany przez nas wielokrotnie status spółek w pełni suwerennych organizacyjnie i finansowo. Ośrodki telewizyjne pozostały integralną częścią Telewizji Polskiej zarówno administracyjnie, jak i programowo. W efekcie w większości regionów to radio jest bardziej rozpoznawalne i silniejsze w sensie medialnym i wizerunkowym jako czynnik spajający lokalne społeczności" – przekonują.
Pracownicy regionalnych rozgłośni dostrzegają potrzebę zmian, które doprowadzą do uporządkowania i uniezależnienia mediów służby publicznej od świata polityki.
Apelują, żeby twórcy przygotowywanej ustawy zaprosili przedstawicieli 17 regionalnych rozgłośni Polskiego Radia do dyskusji nad nią i kierowali się interesem ich słuchaczy, "pamiętając, że bez niezależnych formalno-prawnie ośrodków radia regionalnego misja mediów służby publicznej będzie okrojona i niepełna". "Naszą siłą jest różnorodność" – kończą.
Czytaj też: Oglądalność programu "Miłosz Kłeczek zaprasza" w TV Republika. Średnio dobrze
(KOZ, 12.02.2024)