Jakie media lubi i ceni Radomir Wit z TVN 24. Czytam, słucham, oglądam
Radomir Wit: "Nie biorę też do ręki rządowych biuletynów, myląco nazywanych gazetami, z których niezgrabnie sączy się ta sama propaganda. Więcej finezji ma w sobie książka telefoniczna" (fot. Piotr Mizerski/TVN)
Początek dnia to dla mnie – oprócz muzyki i kawy – rytuał skakania po stacjach. Moja stacja, Polsat News, RMF FM, Tok FM i Radio Zet
Rano szukam rozmów, wszystko w zależności od tego, kto i gdzie tego dnia odpowiada na pytania. Szerokim łukiem omijam rządowe media. Przekazów dnia wysłuchuję na konferencjach prasowych i przy okazji oświadczeń dla mediów, więc nie muszę ich po raz kolejny poznawać, tyle że dla niepoznaki „poprzecinanych pytaniami”.
Nie biorę też do ręki rządowych biuletynów, myląco nazywanych gazetami, z których niezgrabnie sączy się ta sama propaganda. Więcej finezji ma w sobie książka telefoniczna. No i jest literacko na wyższym poziomie niż wyroby Doroty Kani, Tomasza Sakiewicza czy braci Karnowskich.
W ciągu dnia, w oczekiwaniu na moment, w którym wicemarszałek Terlecki odpowie plecami na pytania dziennikarzy, sprawdzam portale internetowe. Materiały młodej i zdolnej newsowej gwardii różnych redakcji to pozycje obowiązkowe. Sprawdzam, co napisali Patryk Michalski, Szymon Jadczak i Patryk Słowik z Wirtualnej Polski czy też co nowego wrzucili Janusz Schwertner albo Kamil Dziubka z Onetu lub też o czym informuje Roch Kowalski z RMF FM.
Śledzę także materiały sejmowej koleżanki z „Gazety Wyborczej” Justyny Dobrosz-Oracz. Lubię, gdy politycy celnymi pytaniami są wytrącani ze swoich przekazów dnia. Muszą wtedy opisać rzeczywistość własnymi słowami. I dopiero wtedy można się dowiedzieć, co tak naprawdę o niej sądzą. Justyna potrafi to robić. Poza tym często podążamy tymi samymi sejmowymi szlakami, które zresztą w ostatnich latach próbowano nam zamykać.
Zasłużyłem sobie nawet kiedyś na pisemne upomnienie od szefa CIS Andrzeja Grzegrzółki za to, że – chcąc zadać pytanie – znalazłem się w miejscu, które politycy Prawa i Sprawiedliwości postanowili wyłączyć dla dziennikarzy. Zresztą, jakoś tak nieprzypadkowo takich miejsc ostatnio w Sejmie przybyło.
Chętnie słucham rozmów i analiz Karoliny Lewickiej z Tok FM, której ogromna wiedza i świetne przygotowanie zawsze robią na mnie wrażenie. Tak się poukładało, że jedno z moich pierwszych wejść na żywo z parlamentu, w czasach gdy jeszcze pracowałem w TVP Info, było „po Karolinie”, to znaczy – ona kończyła akurat swój dyżur, a ja przejąłem pilnowanie jakiegoś tematu.
Podobnie dobrze wspominam z dawnych lat Alicję Resich-Modlińską. Była wtedy szefową „Pytania na śniadanie”, a dla mnie – raczkującego w świecie mediów chłopaka – spotkanie jej w słynnej wieży TVP było przeżyciem. Serdecznie rozmawiała o moich planach, maturze, programie. Wtedy zaczęła się moja krótka przygoda ze śniadaniówką. Szybko okazało się, że to nie jest miejsce dla mnie. Regularnie zaglądam do internetowych wydań „Newsweek Polska” i „Polityki”, które subskrybuję. Pozwolę sobie nie wymieniać nikogo z imienia i nazwiska w obawie, że kogoś pominę. Cyfrowe „Wprost” z kolei ma jedne z najlepszych obecnie na rynku okładek.
Śledzę sejmowe i polityczne relacje Klaudiusza Slezaka z Radia Nowy Świat. Lubię, gdy tradycyjne media są też dostępne w internecie (najlepiej z opcją odwijania). Dlatego trzymam mocno kciuki za projekty, które w ostatnich latach rozwinęły się wirtualnie. Radio Nowy Świat i Radio 357 to przykłady, że dziennikarze z talentami i pasją mogą odnaleźć się w nowej rzeczywistości, w której nie ma już mediów publicznych. W obu stacjach lubię słuchać o wydarzeniach kulturalnych – wtedy wiem, co robić, gdy światełko mojej kamery gaśnie i mam trochę czasu dla siebie.
Szanuję Tomasza Sekielskiego za to, że udowodnił, iż zbiórka w internecie na stworzenie dobrego dokumentu to plan, który można wykonać. Myślę, że dla wielu dziennikarzy jest to bardzo inspirujące.
Dość regularnie wpada mi do ręki „Pismo. Magazyn opinii”. Lubię posiedzieć w fotelu i zatopić się w literackim świecie. Lubię też ich reportaże ze świata, sylwetki, a nade wszystko – szacunek do czytelnika i dbałość o formę. Podcasty idealnie sprawdzają się przy okazji dłuższych podróży. Na mojej liście jest m.in. „Stan wyjątkowy”, podcasty Polityki Insight, Dariusza Rosiaka „Raport o stanie świata”, podcast Ośrodka Studiów Wschodnich, BBC World Service (Global News Podcast), „The Economist” czy podcasty Deutsche Welle. Te ostatnie są dla mnie przy okazji minilekcjami językowymi.
Gdy potrzebuję czegoś przyjemnie lekkiego, ląduję w towarzystwie Chillizet. Polecam kanał BBC Radio 1 i serię Live Lounge – to dla tych, którzy chcą nie tylko dźwięku, ale też obrazu.
Radomir Wit