Pisancjum TV. W TVP można nieźle zarobić, warto więc znać kilka sposobów
Pracownicy mediów kontrolowanych przez Prawo i Sprawiedliwość nie mogą klepać biedy w roku wyborczym. Wielu moich rozmówców podkreśla: w TVP zarobki są na ogół dwukrotnie wyższe niż w stacjach komercyjnych (fot. Jakub Kamiński/East News)
Sprawdziłem, do jakich sposobów uciekają się pracownicy TVP, by przytulić choć trochę z publicznych 2,7 mld zł. Gdy stery telewizji na Woronicza przejął Jacek Kurski, uznał, że pracownicy propagandy w TVP nie mogą pracować za głodowe stawki.
Gdy stery telewizji na Woronicza przejął Jacek Kurski, uznał, że pracownicy propagandy w TVP nie mogą pracować za głodowe stawki. Po biblijnym oddzieleniu ziaren od plew, a więc czystkach personalnych, jakich polskie media nie widziały od ogłoszenia stanu wojennego, Kurski włączył dla pozostałych przy życiu finansową kroplówkę. Według obliczeń OKO.press Telewizja Polska od roku 2016 do 2019 otrzymała 5,9 mld zł pomocy publicznej. W roku 2020, po geście posłanki Joanny Lichockiej ze środkowym palcem w roli głównej, do funkcjonariuszy mediów publicznych trafiało już 1,95 mld zł rocznie. W wyborczym roku 2023 będzie to o ponad 700 mln zł więcej – łącznie 2,7 mld zł. Sama TVP ma z tego dostać 2,35 mld zł.
Postanowiłem sprawdzić, jak te pieniądze są wydawane. W rozmowach z 25 byłymi i obecnymi pracownikami TVP pytałem, jak walczą o swoje stawki.
„JEŚLI SIĘ KUNDLIĆ, TO NIE ZA 5 ZŁ”
– Kura wydawał za dużo, jego ludzie też. Matyszkowicz ma to ograniczyć – tłumaczy mi mój rozmówca z TVP. Mateusz Matyszkowicz, nowy prezes TVP, tak próbuje robić. Szare eminencje zarabiające krocie na koncertach straciły wpływy i stanowiska, budowa nowej siedziby Telewizyjnej Agencji Informacyjnej za ponad 600 mln zł została wstrzymana.
Ale pracownicy mediów kontrolowanych przez Prawo i Sprawiedliwość nie mogą klepać biedy w roku wyborczym. Wielu moich rozmówców podkreśla: w TVP zarobki są na ogół dwukrotnie wyższe niż w stacjach komercyjnych. Dlaczego? – Gdyby były rynkowe, nikt by tam nie poszedł – tłumaczy były pracownik. – Jeśli się kundlić, to nie za pięć złotych. Im bardziej ktoś pluje jadem, tym więcej trzeba mu zapłacić – słyszę kolejny głos.
Jak ujawnił poseł Adam Szłapka, Jacek Kurski przez osiem miesięcy pracy w TVP w 2022 roku zarobił 843 073 zł, czyli średnio 105 384,1 zł miesięcznie. To pięć razy więcej niż w 2015 roku pobierał prezes Juliusz Braun. Braun otrzymywał niecałe 21 tys. zł, po zamrożeniu płac w spółkach skarbu państwa przez ówczesnego premiera Donalda Tuska. W ciągu całej swojej kadencji Kurski miał zarobić 3,2 mln zł.
Inni nie mogli mu dorównać. Ale próbowali. Przedstawmy kilka sposobów.
NA KOLEGĘ
– KUMATY DYREKTOR, KTÓRY OFICJALNIE zarabia 25 tysięcy, wyciąga teraz w TVP nawet 70–79 tysięcy złotych miesięcznie – przekonuje obecny pracownik na kierowniczym stanowisku w TVP. Jak? Wystarczy, że dogada się krzyżowo z kolegą na analogicznym stanowisku i na dodatkowej umowie dostanie od niego nadzór nad programami (do 30 tys. zł). Jeśli do tego pracuje w dużym programie informacyjnym (1,2 tys. za wydanie), przy 20 emisjach w miesiącu dostanie kolejne 24 tys. zł.
NA KILKA FUNKCJI
BYŁY KIEROWNIK W TVP TWIERDZI, że przed rządami Jacka Kurskiego w TVP, gdy ktoś miał dwie funkcje służbowe, dostawał pełną pensję z lepiej płatnej posady i połowę z drugiej. – Teraz już tak nie jest – dostaje pełne stawki ze wszystkich posad – słyszę. Kilka osób z obecnego średniego lub wyższego szczebla TVP potwierdza mi tę prawidłowość, a tylko jedna, która do niedawna piastowała kilka funkcji, zaprzecza.
NA KANAŁ
DYREKTOR WAŻNEJ JEDNOSTKI W TVP (35 tys. zł pensji miesięcznie) równocześnie jest szefem jednego z kanałów (kolejne 30 tys. zł), dostaje też 2,5–3 tys. za wydawanie programu. – Razem ma nawet do 100 tysięcy złotych miesięcznie – twierdzi nasze źródło, a potwierdza inna osoba z wysokiego szczebla TVP.
NA PROWADZĄCĄ/EGO
60–70 TYS. ZŁ MIESIĘCZNIE – tyle ma zarabiać osoba prowadząca program telewizji śniadaniowej w TVP w dobre miesiące, jeśli dorabia sobie wywiadami w innych programach.
Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz ujawnił, że Magdalena Ogórek w 2020 roku miała zarabiać ok. 50 tys. zł miesięcznie na umowie o dzieło z TVP . Sama Ogórek i dyrektor TAI zaprzeczali, ale w taki sposób, że wyszło, iż może dostawać zarówno 49 tys. zł, jak i 51 tys. zł lub więcej. – Nie widziałem, by ktoś miał kontrakt większy niż na 60 tys. zł – mówi mi pracownik TVP średniego szczebla. Zaznacza, że nie miał dostępu do informacji o gażach najbardziej znanych twarzy TVP. – Zna je w firmie może z pięć osób: zarząd, dyrektor i ktoś w księgowości – twierdzi inny menedżer wysokiego szczebla.
Jak bardzo to tajne, przekonał się poseł Adam Szłapka, który w styczniu 2020 roku skierował do TVP pismo z prośbą o udostępnienie informacji publicznej, m.in. na temat „wydatków poczynionych na wynagrodzenia” dla dziennikarzy prowadzących główne wydania m.in. „Wiadomości”, „Minęła dwudziesta”, „Minęła 8” itd. TVP najpierw zignorowała pytanie, a potem odmówiła odpowiedzi. Poseł wygrał w sądzie, a TVP skierowała wniosek o kasację wyroku. Od ponad dwóch lat Naczelny Sąd Administracyjny nawet nie wyznaczył terminu rozprawy.
***
To tylko fragment tekstu Krzysztofa Boczka. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”. Przeczytaj go w całości w magazynie.
„Press” do nabycia w dobrych salonach prasowych lub online (wydanie drukowane lub e-wydanie) na e-sklep.press.pl.
Czytaj też: Nowy „Press”: Wiśniewska na zimno, Pawlikowska prowokuje, Pereira ma zadania
Krzysztof Boczek