Rząd chce, aby pornografia blokowana była na poziomie dostawców internetu
Rząd chce blokować dzieciom dostęp do materiałów pornograficznych (fot. Shane Uchi/Unsplash)
Minister cyfryzacji chce ograniczyć kontakty dzieci z treściami pornograficznymi w internecie. Projekt ustawy zrzuca wszystkie obowiązki – od blokowania stron po promocję narzędzi do ich blokowania – na dostawców internetu. Prawnicy wskazują z kolei na możliwość overblockingu – nadmiernego blokowania treści z obawy przed wysokimi karami.
Współczesne systemy operacyjne czy wyszukiwarki mają wbudowane narzędzia pozwalające ograniczyć dzieciom dostęp do niebezpiecznych dla nich treści, w tym do pornografii. Ich wykorzystanie zależy od wiedzy i chęci opiekunów. Rząd chce, aby za ograniczenia odpowiedzialni byli także dostawcy internetu.
Kary dla dostawców internetu
"Projekt ustawy o ochronie małoletnich przed dostępem do treści nieodpowiednich w Internecie" złożony przez ministra cyfryzacji (dziś formalnie ministrem cyfryzacji jest premier Mateusz Morawiecki, ale w jego zastępstwie tematyką zajmuje się Janusz Cieszyński, pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa) nakłada na dostawców internetu obowiązek wprowadzenia bezpłatnego, skutecznego i prostego w obsłudze mechanizmu blokowania dostępu do treści pornograficznych, podejmowania działań promocyjnych na rzecz uświadomienia abonentów o możliwości skorzystania z takich blokad oraz opracowania raportu o podjętych działaniach mających na celu promowanie rozwiązań ograniczających dostęp do treści pornograficznych.
Czytaj też: Radio Maryja usuwa audycję z homofobicznymi wypowiedziami wiceministra sprawiedliwości
– Rozwiązanie sprowadza się do tego, że każda osoba, która w Polsce będzie chciała kupić telefon komórkowy czy jakąś usługę dostępu do internetu, będzie miała możliwość włączenia bezpłatnie skutecznego mechanizmu chroniącego przed dostępem do niepożądanych treści – mówił Janusz Cieszyński, pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa, na konferencji prasowej z udziałem przedstawicieli Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej.
Projekt przewiduje również kary dla dostawców internetu, którzy nie wywiążą się z obowiązków: do 3 proc. przychodu uzyskanego w poprzednim roku kalendarzowym dla firm i dodatkowo 300 proc. miesięcznego wynagrodzenia jako kara wymierzana kierującemu firmą.
Kontrowersje wzbudził zapis, który nakłada na operatorów internetu obowiązek przedstawiania danych statystycznych dotyczących tego, ilu klientów skorzystało z proponowanej blokady, a ilu chciało treści pornograficzne odblokować. Cieszyński przekonywał potem w mediach, że chodzi wyłącznie o statystyki, a nie o dostęp do wrażliwych informacji o internautach. Lecz te dane i tak trafią do operatorów – odblokowanie zakazanych stron ma się odbywać po wizycie w salonie dostawcy lub za pomocą specjalnego indywidualnego hasła.
Projekt wymaga doprecyzowania
Prawnicy zwracają uwagę, że – choć zasadność ochrony dzieci przed nieodpowiednimi treściami nie podlega dyskusji – pewne obszary wymagają doprecyzowania. Po pierwsze brakuje jednoznacznego określenia w polskim prawie, co jest pornografią – na co zresztą wskazują sami twórcy projektu. Po drugie brakuje jasnych zasad, według których strony z pornografią miałyby być blokowane.
Czytaj też: Sylwester w Polsacie ponownie z województwem śląskim, a w TVP – z Zakopanem
Rozalia Bielińska, prawniczka z Fundacji Panoptykon, zwraca uwagę, że przewidywane w projekcie wysokie kary mogą doprowadzić do overblockingu. Jej zdaniem wykorzystanie filtrów słownikowych mogłoby skończyć się zablokowaniem np. firm logistycznych, które w opisach czy nazwach mają słowo "trans". Na takie problemy natknęli się legislatorzy, którzy próbowali podobne prawo wprowadzić w USA na przełomie wieków. Zablokowano wtedy m.in. stronę Amerykańskiego Towarzystwa do Walki z Rakiem Piersi i strony historyczne o Hiroszimie i bombowcu o nazwie "Enola Gay".
"Dlatego warto wprowadzić łatwy i skuteczny mechanizm odwoływania się od blokady, która została niesłusznie nałożona" – uważa Bielińska, cytowana przez Panoptykon. "Jednym ze sposobów mogłoby być umożliwienie zgłaszania takich pomyłek przez samych użytkowników, aby dostawcy internetu byli w stanie doskonalić mechanizm blokowania".
Projekt znajduje się obecnie na etapie opiniowania i konsultacji. Planują w nich udział najwięksi dostawcy internetu w Polsce, ponieważ projektowe zapisy są ich zdaniem niedookreślone. Po konsultacjach projekt ustawy trafi do Komitetu Rady Ministrów do Spraw Cyfryzacji.
Czytaj też: Matyszkowicz zawiesił wydawcę "Wielkiego testu". Za pytanie związane karierą prezesa TVP
(PAR, 21.10.2022)