Pudelek musi przeprosić Jakuba Dymka za powielanie fałszywych oskarżeń
"Internetowe oszczerstwa to koszmar, dla pomówionych i ich rodzin" - komentuje Jakub Dymek (fot. Krzysztof Żuczkowski/Przegląd)
Wczoraj, przed Sądem Okręgowym w Warszawie, zakończył się spór Jakuba Dymka z Wirtualną Polską, wydawcą Pudelka. Serwis na mocy podpisanej przed sądem ugody zobowiązuje się do przeprosin na stronie głównej i wypłacenia zadośćuczynienia za krzywdę spowodowaną publikacją nieprawdziwych pomówień o gwałt i molestowanie seksualne jesienią 2017 roku. O wygranej sprawie poinformował sam Dymek.
Tekst, na który powoływał się Pudelek, nosił tytuł "Papierowi feminiści". Ukazał się w internetowym Codzienniku Feministycznym 27 listopada 2017 roku i wywołał burzę w środowisku dziennikarskim. Zarzucał Jakubowi Dymkowi (wówczas publicyście portalu Krytykapolityczna.pl) i Michałowi Wybieralskiemu (wówczas szefowi wydawców portalu Wyborcza.pl) mobbing, molestowanie seksualne, a Dymkowi także gwałt na byłej partnerce.
W konsekwencji Krytykapolityczna.pl i inne media zawiesiły współpracę z Dymkiem, a powołana przez Agorę SA komisja rekomendowała Wybieralskiego do zwolnienia. Wybieralski sam złożył wypowiedzenie. Sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Warszawie, ale w styczniu 2019 roku zdecydowała się ją umorzyć.
Agnieszka Ziółkowska, jedna z autorek tekstu w Codziennikfeministyczny.pl, przeprosiła Dymka.
Jakub Dymek w rozmowie z "Presserwisem" przyznaje, że oczekuje od "Krytyki Politycznej", ale także od innych redakcji, z którymi wówczas współpracował, zajęcia stanowiska w sprawie. - Wszystkie redakcje powtarzały, że czekają do momentu, aż sąd rozstrzygnie tę sprawę - przypomina Dymek. - Tak się stało, na moją korzyść, więc redakcje, zgodnie z zapowiedziami, powinny teraz powiedzieć, co dalej.
Agnieszka Wiśniewska, szefowa portalu Krytykapolityczna.pl, nie chciała się wypowiadać na temat sprawy.
"Internetowe oszczerstwa to koszmar dla pomówionych i ich rodzin. Ofiary fałszywych oskarżeń tracą pracę, odwracają się od nich znajomi i koledzy z branży, towarzyskie i branżowe napiętnowanie ciągnie się latami" - komentuje Dymek. - "Oczyszczenie dobrego imienia trwa i kosztuje masę czasu, pieniędzy i wsparcia od bliskich. Cieszę się, że o to walczyłem i mi się udało, ale wiem też, że w czasach clickbaitowych nagłówków i gdy moralne oburzenie cyfrowych platform wypiera rzetelne dziennikarstwo, nie jest to łatwa walka i wiele osób wciąż czeka na sprawiedliwość w podobnych sprawach".
(AMS, 02.09.2022)