Wicenaczelny "GW" i szef rady nadzorczej Agory polemizują na Wyborcza.pl
Wyborcza.pl zamieściła odpowiedź Jarosława Kurskiego na list, jaki wysłał do redakcji Andrzej Szlęzak (fot. Piotr Molęcki/East News)
Polemika szefa rady nadzorczej Agory Andrzeja Szlęzaka i pierwszego zastępcy redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Jarosława Kurskiego pokazuje, że wewnętrzny konflikt w firmie nadal jest bardzo poważny.
W sobotę serwis Wyborcza.pl zamieścił odpowiedź Jarosława Kurskiego na list, jaki wysłał przewodniczący rady nadzorczej. Andrzej Szlęzak zarzucił "Wyborczej", że obecna dobra sytuacja gazety to nie jej zasługa, a wcześniejszych decyzji rady nadzorczej i zarządu Agory. - "Przez kolejne lata na dzisiejszy wynik „GW" pracowały i kina (Helios), i tzw. reklama zewnętrzna , przyspieszyła działalność internetowa i radiowa (m.in. Tok FM)" - napisał Szlęzak. Kurski odpowiedział mu w serwisie Wyborcza.pl, że "gdy przez kilka lat »Gazeta Wyborcza« w jej 32-letniej historii »radziła sobie średnio« - była to wina redakcji. A gdy teraz radzi sobie dobrze - jest to zasługa wszystkich innych, a w szczególności Rady Nadzorczej i Zarządu". Kurski udowadniał, że dzisiejsza rentowność "Wyborczej" to zasługa ciężkiej pracy redakcji, dzięki której możliwe były min. wymieniane przez Szlęzaka inwestycje.
Ireneusz Czubak (do 2007 roku związany z Agorą – był regionalnym dyrektorem wydawniczym ”Gazety Wyborczej”, odpowiadał za region centrum) skomentował, że "przewodniczącemu Szlęzakowi zabrakło pokory" a także "wiedzy o firmie i Gazecie Wyborczej, która od 16 lat pracuje na jego wynagrodzenie".
Z kolei Jacek Dyl, związany z Agorą przez ponad dwie dekady jako szef działu wsparcia, tak ocenił tę polemikę: "Dla mnie osobiście to bardzo smutne jest, pracowałem w Wyborczej, pracowałem w Agorze, ale przez wszystkie 24 lata pracowałem w jednej firmie, niezależnie czy byłem pod redakcją, czy pod wydawnictwem... (...) to co się dzieje to nic innego jak woda na młyn obecnych rządomenów i ich »rodzin«".
Jarosław Kurski, pytany przez "Presserwis" o powody upublicznienia tej polemiki, odpowiedział: "Nie chcę się już wypowiadać. Tam jest wszystko napisane. Nie mam nic do dodania". O opublikowanym liście do Szlęzaka napisał wcześniej: "To nie jest czas na konflikty. Reżim niszczy ostatnią wolną telewizję. Zaraz zabierze się za internet i za nas. Nami zresztą zajmuje się bez przerwy od sześciu lat. Pan to wie, Czytelnicy to wiedzą. Cui bono? Po co to wszystko? Rozumiem, że gdyby biznes szedł źle... Ale idzie nieźle. Nie chcemy żadnej przyjacielskiej pomocy. Chcemy minimum. Prosimy tylko, by nam nie przeszkadzać, z wrogami poradzimy sobie sami".
(AMS, 17.08.2021)