Pratasiewicz udzielił "wywiadu" białoruskiej telewizji
Pratasiewicz w dobrych słowach wypowiadał się o Łukaszence (screen: YouTube/Телеканал ОНТ)
Roman Pratasiewicz, zatrzymany 23 maja po przymusowym lądowaniu samolotu w Mińsku, udzielił wywiadu białoruskiej telewizji. Dziennikarz skrytykował w nim opozycję na emigracji i kanał Nexta, z którym dotychczas współpracował. Rodzina Pratasiewicza podejrzewa, że został on zmuszony do rozmowy po myśli reżimu Łukaszenki.
Półtoragodzinną rozmowę z Pratasiewiczem opublikowała w czwartek białoruska telewizja państwowa ONT. Opozycjonista mówił, że kiedyś zaciekle krytykował prezydenta kraju Aleksandra Łukaszenkę, ale teraz "zaczął go rozumieć i szanować".
Dodał, że anonimowo uczestniczył w spotkaniach na platformie Zoom "spiskujących przeciwko władzy", którzy planowali siłowy przewrot. Pratasiewicz mówił, że był łącznikiem pomiędzy spiskowcami a sztabem liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej.
Really uncomfortable to watch this. A battered Roman Protasevich appears on Belarusian state TV to praise autocrat Aleksandr Lukashenko, 10 days after the dissident blogger was taken off the Ryanair flight that was forced to land in Minsk. A volte-face that’s very hard to believe pic.twitter.com/escJriEtfX
— Matthew Luxmoore (@mjluxmoore) June 3, 2021
Kanał Nexta na Telegramie, z którym dotychczas współpracował, przedstawił jako projekt sponsorowany przez obce służby w celu osłabienia Białorusi. Dziennikarz twierdził, że Polska i Litwa wspierają białoruską opozycję, aby krytykować Rosję i "nie musieć przyjmować w ramach UE uchodźców z Bliskiego Wschodu".
W momencie, kiedy Pratasiewicz zakrywał zapłakaną twarz dłońmi, widać było zerwany paznokieć u jednego z palców oraz poranione nadgarstki. Dmitrij Protasiewicz, ojciec opozycjonisty, zaprzeczył, żeby jego syn dobrowolnie powiedział takie słowa. - Znam mojego syna bardzo dobrze i wierzę, że nigdy nie powiedziałby takich rzeczy. Złamali go i zmusili do powiedzenia tego, co było potrzebne - powiedział w rozmowie z agencją AFP.
Telewizyjny wywiad z Pratasiewiczem to drugie nagranie z jego udziałem opublikowane od momentu zatrzymania. Na pierwszym, które opublikowano 24 maja, dziennikarz oświadczył, że współpracuje ze śledczymi i przyznaje się do organizacji masowych zamieszek w Mińsku. Jego twarz była opuchnięta i poraniona.
Pratasiewicz był na pokładzie samolotu (zarejestrowanego w Polsce) linii Ryanair relacji Ateny-Wilno, który 23 maja został zmuszony do lądowania w Mińsku. Białoruskie władze tłumaczyły, że zmusili samolot do lądowania, bo otrzymali informację o bombie na pokładzie. W dalszą podróż nie poleciał Pratasiewicz, jego dziewczyna Sofia Sapiega (z rosyjskim paszportem). Zmuszenie samolotu do lądowania spowodowało nałożenie nowych sankcji, w tym niewpuszczenia na teren Unii Europejskiej samolotów zarejestrowanych na Białorusi. Zatrzymanie dziennikarza i opozycjonisty potępiły polskie i międzynarodowe organizacje pozarządowe.
(PTD, 04.06.2021)