Tęsknota za odmiennością
26.03.2004, 14:01
Rozmowa z Markiem Zalejskim,
jurorem konkursu na najlepszą okładkę
Grand Front 2003
Mam wrażenie, że rok temu były lepsze. Ale to tylko odczucia estetyczne.
Może z powodu dominujących tematów? Czasy są smutniejsze.
Pewnie tak. Chociaż rok temu też była wojna. Myślę, że nie do końca udał się nam pomysł z rozszerzeniem formuły konkursu. W tej edycji wydawcy dzienników mogli także przysłać okładki z dowolnego dnia roku. I przysłali, tyle że niewiele i mało porywających. Zgłoszone prace nie przypominały więc kiosku z gazetami. Ocenialiśmy typowe okładki tygodników oraz miesięczników i specjalne wydania gazet.
Nie było żadnych dobrych codziennych okładek?
Były, ale na tle tych niecodziennych ich codzienność wypadła szaro. Poza tym jury składało się po połowie z przedstawicieli prasy codziennej i kolorowej. Nasi koledzy i koleżanki tworzący kolorowe tygodniki i miesięczniki, zwykle stosują prosty przepis na okładkę: ładna twarz i dużo tekstu. I to też mogą być świetne okładki, ale gdy oni patrzą na gazety codzienne, to widzą wolność. Dlatego w konkursie doceniliśmy okładki gazet codziennych z pisanym wielką czcionką tytułami „Tak” (po referendum europejskim - przyp. TJ), albo „Wojna”.
Nagrodzone czołówki dzienników przypominają okładki tygodników.
Racja. Nagrodzone dzienniki, podobnie jak tygodniki opinii, posługują się prostymi i szybkimi skojarzeniami. „Euforia” (okładka „Pulsu Biznesu” po referendum europejskim) jest tak naprawdę świetnym plakatem, któremu nieco tylko przeszkadza tytuł „Puls Biznesu” i tekst. Na konkurs nadesłano wiele takich okładek. To były tygodniki na gazetowym papierze. Mało tego: gdyby porównać okładki tygodników na ten sam temat, to byłyby one dużo gorsze. Zwykły papier okazał się bardziej szlachetny.
Sukces święciły w tym roku okładki rysunkowe – dlaczego?
To wyraz naszej tęsknoty za odmiennością. Jesteśmy znużeni fotografią. Są one do siebie tak podobne, a czymś trzeba się wyróżniać. Oczywiście rysunki mogą być lepsze lub gorsze. Grafika zwycięskiej okładki „Przekroju” była wg mnie świetna. Jednak kolejna rysunkowa okładka z Lepperem nie była już w „Przekroju” taka dobra – gra tymi samymi kartami nie zawsze się sprawdza. Natomiast na okładce „Fluidu” za pomocą prostego znaku przekazano charakter pisma: clubbingowy, pop-kulturowy.
Rysunki doceniono też w gazetach lokalnych. Do finału weszły dwie okładki „Kroniki Tygodnia”. Na jednej było zdjęcie, na drugiej – rysunek pięści. Lepszą pozycję zajęła rysunkowa, mimo że nie wszystko było na niej uporządkowane – ale ten rysunek wyraźniej budował okładkę.
Nagrodzone okładki nie zawsze jednak najlepiej sprzedawały gazetę…
Bo to nie jest konkurs na efektywność. Nie ma prostego przełożenia okładki na sprzedaż.
Ale wydawcy przygotowując atrakcyjne okładki myślą właśnie o zwiększeniu sprzedaży.
Tylko na bardzo konkurencyjnych rynkach. No bo jaka jest konkurencja między europejskimi okładkami „GW” i „PB”? Żadna. Moim zdaniem to nie okładka sprzedaje gazetę. Ważniejszy dla Czytelnika jest ciekawy i „dobrze sprzedany“ temat okładkowy.
Rozmawiał: Tomasz Jastrzębowski
(TJ, 26.03.2004)
* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter