Redakcje odmrażane powoli
Część redakcji przynajmniej do czerwca będzie pracowała zdalnie (fot. Pixabay)
Niektóre redakcje prasowe i internetowe stopniowo ograniczają już pracę zdalną, która została wprowadzona z powodu epidemii koronawirusa. Jednak wielu wydawców i naczelnych uważa, że nie ma takiej potrzeby, bo praca zdalna się sprawdziła.
Redaktor naczelny Onet.pl Bartosz Węglarczyk nie może doczekać się powrotu dziennikarzy do pracy w redakcji. Na razie jednak tę możliwość analizują prawnicy spółki Ringier Axel Springer Polska. - Mam nadzieję, że na początku czerwca choć częściowo wrócimy do redakcji. Pracując zdalnie, nie napisalibyśmy takich artykułów, jak na przykład o farmie trolli w Ministerstwie Sprawiedliwości. To było możliwe tylko dzięki temu, że grupa ludzi spędzała ze sobą w redakcji dużo czasu i o tym dyskutowała – podkreśla Węglarczyk.
RAS Polska (wydawca m.in. Onetu, "Faktu", "Newsweek Polska" i "Przeglądu Sportowego") planuje od czerwca wprowadzenie pracy zmianowej w trybie dwutygodniowym dla części pracowników. - Praca zdalna w naszej firmie została przedłużona do końca maja. Powrót do pracy w biurze będzie się odbywał etapami – zapowiada Agnieszka Skrzypek-Makowska, communications manager spółki.
Jednak wiele redakcji zdecydowało się już na przynajmniej częściowy powrót do biur. Grzegorz Zasępa, redaktor naczelny "Super Expressu", mówi, że u niego więcej osób pracuje już w redakcji niż zdalnie. - U nas to poszczególne działy decydują, ile osób przychodzi do pracy w redakcji. Podchodzimy do tego elastycznie, decyzja w dużej mierze zależy od pracownika i jego sytuacji. Niektórzy chcą już wracać do pracy. W redakcji zachowywane są odstępy między pracującymi, zapewniamy płyn do dezynfekcji - podkreśla Zasępa.
Od 4 maja do zwykłego trybu pracy zaczął wracać "Dziennik Wschodni". - Zaproponowaliśmy dziennikarzom powrót do pracy w redakcji i około połowa już z tego skorzystała. Większość z tych, którzy nadal pracują zdalnie, to ci, którzy muszą opiekować się dziećmi. Tym, którzy wrócili do redakcji, jesteśmy w stanie zapewnić odpowiednie warunki pracy. Nasz newsroom jest na tyle przestronny, że możemy spełnić wszelkie wymogi bezpieczeństwa – mówi Krzysztof Wiejak, redaktor naczelny "Dziennika Wschodniego".
Podobnie będzie niedługo w redakcji "Kuriera Szczecińskiego", w którym w środę podjęto decyzję o rezygnacji z pracy zdalnej. – Od poniedziałku 18 maja, tak jak fryzjerzy i kosmetyczki, wracamy do normalnego trybu pracy – wyjaśnia Roman Ciepliński, redaktor naczelny "Kuriera Szczecińskiego".
Tydzień później w redakcji pracować ma też większość dziennikarzy miesięcznika "Wiadomości Handlowe". - Procedury powrotu przygotowuje nasz dział prawny. Od 25 maja 80 procent załogi będzie pracować z redakcji, bo na to pozwala powierzchnia biura. Będziemy pracować rotacyjnie, jedna lub dwie osoby z redakcji każdego dnia będą musiały zostać w domu, a reszta będzie pracować w redakcji – tłumaczy redaktor naczelny Grzegorz Szafraniec.
Elastycznie do powrotu do pracy w redakcji podchodzi kierownictwo tygodnika "Polityka". - Część pracowników przychodzi do redakcji, część jest na home office. Nie ma przymusu, nie ma też powodu i potrzeby, żeby ludzie stawiali się karnie za biurkami. Wszystko doskonale działa – mówi Piotr Zmelonek, dyrektor wydawniczy "Polityki".
Na razie z pracy zdalnej nie rezygnują m.in. redakcje "Rzeczpospolitej", "Parkietu", "Gazety Wyborczej", "Tygodnika Powszechnego" i "Pulsu Biznesu". - Praca zdalna doskonale się sprawdziła. Trwa dyskusja w redakcji, co z pracy podczas epidemii zostawić, kiedy wrócimy z home office. Na pewno niektóre zebrania będą się odbywały w trybie zdalnym. Ale na razie daty powrotu do redakcji nie ma – mówi osoba z kierownictwa "Gazety Wyborczej". Zespół portalu Gazeta.pl też co najmniej do czerwca będzie pracować zdalnie.
Wirtualna Polska nie planuje jeszcze powrotu z home office. - Dla nas w tym momencie nic się nie zmienia. Nasze redakcje w ogromnej większości nadal pracują zdalnie. Biura są przygotowane zgodnie z zaleceniami Inspekcji Sanitarnej, niemniej jednak na razie nie widzimy potrzeby powrotu, a bezpieczeństwo pracowników jest priorytetem - mówi rzecznik Wirtualnej Polski Michał Siegieda.
Z domów w dalszym ciągu pracują też dziennikarze regionalnych tytułów Polska Press Grupy. Taka decyzja została podjęta przez centralę dla wszystkich redakcji. - Najważniejsze jest bezpieczeństwo naszych dziennikarzy. Chcemy mieć pewność, że nikt z naszych pracowników nie będzie narażony na jakiekolwiek zagrożenie zakażeniem koronawirusem - mówi Adam Pawłowski, redaktor naczelny "Głosu Wielkopolskiego". Powrotu z pracy zdalnej nie planują jeszcze również zespoły "Tygodnika Podhalańskiego" i "Tygodnika Zamojskiego".
Andrzej Andrysiak, szef "Gazety Radomszczańskiej", mówi natomiast, że jego dziennikarze od początku epidemii pracują w normalnym trybie: – Gdy wybuchła epidemia, zaproponowaliśmy, że jeśli ktoś chce, może pracować z domu. Nikt jednak z tego nie skorzystał.
(JSX, KCZ, KOZ, 15.05.2020)