Misją mediów prywatnych stała się walka z dezinformacją TVP
16.12.2019, 16:06
- Wyrzucenie nas ze strefy komfortu lat dziewięćdziesiątych przysłuży się naszemu środowisku - uważa Tomasz Sekielski [screen: Facebook.com/@VidKOD)
Dziennikarze zamykają się w swoich bańkach informacyjnych, a ich przebicie staje się coraz trudniejsze, ale nie jest niemożliwe - do takiego wniosku doszli uczestnicy panelu zorganizowanego przez OKO.press podczas III Kongresu Praw Obywatelskich.
Prawie dwa tysiące osób wzięło udział w dwudniowym (13-14 grudnia) Kongresie Praw Obywatelskich zorganizowanym w Muzeum Polin przez Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE (ODIHR). Jeden z sobotnich paneli dyskusyjnych był poświęcony zastępowaniu TVP w realizowaniu misji przez media prywatne.
- Media publiczne na czele z TVP mimo zobowiązań wynikających z Ustawy o radiofonii i telewizji nie realizują misji. Zamiast tego prowadzą wojnę hybrydową ze społeczeństwem. Czy wobec tego media niepubliczne mogą przejąć realizację misji? - pytał Edwin Bendyk z "Polityki", moderator panelu.
Zamykanie się w bańkach to zagrożenie
Nikt nie odpowiedział na to pytanie twierdząco. Przeważały opinie wskazujące na zagrożenia, przed jakimi stoją obecnie media prywatne i obywatelskie - polityczne (fala procesów i ataków w wykonaniu polityków i mediów prorządowych) i finansowe (m.in. stworzenie wspólnego domu mediowego dla największych państwowych spółek, który będzie kanalizował budżety mediowe do sprzyjających rządowi mediów). Paneliści dostrzegli też, że poważnym zagrożeniem dla debaty jest zamykanie się w tzw. bańkach informacyjnych i zdecydowane opowiadanie się dziennikarzy po jednej ze stron sporu.
- Chciałabym żyć w kraju, w którym mogłabym nie ustawiać się po żadnej ze stron, ale jeżeli mamy pełzający autorytaryzm, muszę opowiedzieć się po stronie broniących demokracji - mówiła Aleksandra Sobczak, szefowa serwisu Wyborcza.pl.
Przykładem, że czasem udaje się dziennikarzom przebić otaczającą ich bańkę, jest film Tomasza i Marka Sekielskich "Tylko nie mów nikomu". - Bałem się, że nie dotrzemy nim do konserwatywnych odbiorców, a tylko do tych o lewicowo-liberalnych poglądach. Jednak ze spotkań z widzami organizowanych w różnych miejscowościach kraju wiem, że obejrzeli go ludzie o różnej wrażliwości i poglądach - mówił Tomasz Sekielski, który w tegorocznym głosowaniu polskich redakcji zdobył tytuł Dziennikarza Roku. Jego dokument w 2019 roku jest najpopularniejszym wideo na polskim YouTube (wyświetlono go ponad 23 mln razy), co dowodzi, że obejrzeli go na pewno nie tylko antyklerykałowie.
Umiejętności reporterskie wciąż się liczą
- Dziś misją stało się prostowanie manipulacji i kłamstw mediów publicznych. I to też przebija bańkę – mówiła Kamila Błażejowska, dziennikarka "Tygodnika Powszechnego". Opisała ona historię promowanego w TVP Adama Tomczyńskiego podpisywanego jako „wieloletni sędzia”. Po sprawdzeniu okazało się, że wiele lat temu odszedł z zawodu, uciekając przed postępowaniem dyscyplinarnym. - Potem pytał o niego w RMF FM Robert Mazurek, jedyny dziennikarz, z którym rozmawiają przedstawiciele władzy, choć zadaje im trudne pytania. Ostatecznie Tomczyński i tak został sędzią Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego - mówiła Błażejowska.
- Wyrzucenie nas ze strefy komfortu lat dziewięćdziesiątych przysłuży się naszemu środowisku - skonkludował Tomasz Sekielski.
Uczestnicy panelu zgodzili się, że wciąż w debacie publicznej liczą się umiejętności reporterskie, zadawanie przez dziennikarzy pytań drugiej stronie, słuchanie argumentów, a nie ogłaszanie swoich poglądów.
Dyskusji przysłuchiwali się m.in. aktywiści, działacze na rzecz praw człowieka i sędziowie.
(GK, 16.12.2019)
* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter