Media ukrywają twarz ks. Tymoteusza Szydły
Twarz Tymoteuszowi Szydle zasłonił m.in. "Fakt" (screen: Fakt.pl)
Niektóre media pokazują zdjęcia ks. Tymoteusza Szydły z zapikselowaną twarzą. Doszło do tego po tym, jak jego pełnomocnik ostrzegł przed konsekwencjami prawnymi "rozpowszechniania kłamstw", że Szydło został ojcem. Zdaniem prawników ukrywanie twarzy księdza to "nieuzasadniona nadmierna ostrożność".
Po oświadczeniu mecenasa Macieja Zaborowskiego, pełnomocnika rodziny europosłanki Beaty Szydło, który straszył media konsekwencjami prawnymi za podawanie fałszywych informacji o ks. Tymoteuszu Szydle, niektóre media zaczęły pikselować twarz księdza. Zrobiły tak m.in. Wp.pl i Fakt.pl, choć pisały o Tymoteuszu Szydle z imienia i nazwiska. Gazetakrakowska.pl przy okazji tekstu o oświadczeniu prawnika opublikowała wideo i galerię zdjęć z mszy prymicyjnej Szydły. Ani na filmie, ani na żadnym z 27 zdjęć nie pokazano księdza, są za to widoczni Beata Szydło i jej mąż.
⇒ Przeczytaj też: Sprawa ks. Tymoteusza. "PR-owcy radziliby przeczekać"
Adwokat Jerzy Naumann mówi, że ukrywanie twarzy Szydły to "nieuzasadniona nadmierna ostrożność". - On w pewnym sensie dziedziczy publiczny charakter Beaty Szydło. Jest osobą eksponowaną jako syn byłej premier. Tak samo roztrząsane były przypadki z życia dzieci Lecha Wałęsy czy syna Donalda Tuska. Oczywiście chodzi o pokazywanie szerszego kontekstu, a nie wdzieranie się w życie prywatne tych osób – dodaje prawnik. Tym szerszym kontekstem jest tu konflikt wynikający z nakazu celibatu i ewentualnego przypadku jego złamania. - Szydło funkcjonuje jako ksiądz, osoba częściowo publiczna. Mogą występować sytuacje, w których może swoim postępowaniem sprzeciwiać się oczekiwanemu prestiżowi zawodu. Inna sytuacja ma miejsce, gdy zwykły Kowalski prowadzi po pijanemu samochód, a inna gdy czyni to ordynator szpitala. W drugim przypadku to ewidentna kolizja z oczekiwaniem podwyższonego etycznego zachowania danej osoby – dodaje Naumann.
Radca prawny Tomasz Ejtminowicz nie ma wątpliwości, że media mogą podawać personalia księdza Szydły. - Jest osobą publiczną. Został wciągnięty w publiczną orbitę przez rodziców i partię, która wykorzystywała go w swoim politycznym PR. Członkowie rodzin ważnych urzędników państwowych również mogą być przez media prześwietlani na zasadzie żony Cezara. Pod warunkiem, że sprawy prywatne pozostają w związku z funkcjami publicznymi – mówi Ejtminowicz. Jego zdaniem Beata Szydło sama angażowała politycznie swoją rodzinę. - Granice prywatności osób publicznych, szczególnie polityków, są położone dalej niż granice osób prywatnych. Podawanie personaliów takich osób jest absolutnie uprawnione i zgodne z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – dodaje prawnik. Jak jednak zaznacza, media w całej sytuacji nie powinny zapominać o podawaniu informacji sprawdzonych. - Media nie piszą kategorycznie o fakcie, że ksiądz ma dziecko, tylko opisują, że pełnomocnicy rodziny wytoczyli mediom wojnę na tle pogłosek o ciąży. Oni sami wprowadzili te informacje do obiegu publicznego. Media piszą teraz o plotkach naokoło, koncentrując się na komunikacie – dodaje Ejtminowicz.
Mecenas Maciej Ślusarek z kancelarii LSW Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy bardziej niuansuje swoje stanowisko. Przypomina, że pisanie o kimkolwiek imieniem i inicjałem nazwiska oraz ukrywanie twarzy na zdjęciach zarezerwowane jest dla osób, wobec których toczy się postępowanie karne. I dodaje, że media w ogóle nie powinny pisać o Tymoteuszu Szydle, opierając się wyłącznie na plotkach. - Albo gazeta ma sprawdzone informacje i wtedy może pokazać twarz, albo nie ma, opiera się na plotkach i wtedy nie powinna ani pokazywać jego twarzy, ani pisać o nim z nazwiska – stwierdza.
Zdaniem Ślusarka tej sytuacji nie zmienia podawanie informacji o ks. Szydle w kontekście oświadczenia jego prawnika. - Adwokat pisze, że będą pozwy, tym bardziej należy sprawdzić informację po raz drugi. Jeżeli mamy rzetelne informacje, to wezwaniem się nie przejmujemy. Ale jeżeli mamy wątpliwości, tym bardziej nie powinniśmy publikować wizerunku – zaznacza Ślusarek.
Gdy do opinii publicznej przedostała się informacja, że ks. Tymoteusz Szydło zamiast przenieść się we wrześniu do parafii w Oświęcimiu poszedł na urlop, w social mediach zaczęto zastanawiać się, co jest powodem jego nieobecności. We wtorek w imieniu Szydły oświadczenie do wszystkich mediów wystosował mecenas Maciej Zaborowski, pełnomocnik rodziny. Próbując zdementować plotki napisał: "W szczególności całkowicie nieprawdziwa jest informacja, że ksiądz Tymoteusz został ojcem". Jednocześnie groził konsekwencjami prawnymi za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji.
(JSX, 28.10.2019)