Łukasz Lipiński – Czytam, słucham, oglądam
Łukasz Lipiński (screen: YouTube/ International Press Institute)
Łukasz Lipiński jest zastępcą redaktora naczelnego tygodnika „Polityka”, odpowiedzialnym za wydania cyfrowe.
„Byłeś taki papierowy, a jesteś internetowy” – dziwi się kolega z branży. Z mediami różnie bywa, ale ja przeszedłem transformację cyfrową jako czytelnik. Dziś zupełnie inaczej czytam, słucham i oglądam.
Z prasy korzystam głównie na ekranie telefonu (nawet przy długich artykułach), a wizyty w kiosku zastąpiły subskrypcje i newslettery. W tym świecie zacierają się granice między mediami stricte internetowymi, papierem, radiem i telewizją. Mogę przeczytać tekst w serwisie radia czy telewizji, a w aplikacji gazety posłuchać podcastu i obejrzeć wideo. Internet to konkurencja wszystkich ze wszystkimi, 24 godz. na dobę.
Tym bardziej trzeba starannie wybierać treści, bo druga strona medalu to zalew chłamu i dezinformacji. Dlatego warto płacić za dostęp do zaufanych i jakościowych mediów – subskrybuję sporo z nich, z kraju i zagranicy.
Ważni są dla mnie konkretni dziennikarze, czy pracują w wielkich tytułach, czy w niszowych serwisach. Nie dam rady wymienić wszystkich (a zgodnie z zasadami tej kolumny nie mogę pisać o wybitnych autorach „Polityki” czy Polityki Insight), dlatego tylko kilka przykładów. Gdy dzieje się coś w Unii Europejskiej, szukam tekstów Tomasza Bieleckiego z polskiej redakcji Deutsche Welle. W sprawach edukacji sprawdzam, co napisała Justyna Suchecka z „Gazety Wyborczej”. Gdy polityka przenika się z gospodarką, interesuje mnie wiedza Grzegorza Osieckiego z „Dziennika Gazety Prawnej” i Macieja Głogowskiego z Tok FM. Banki i finanse to Maciej Samcik i jego Subiektywnie o Finansach, energetyka – Rafał Zasuń z portalu Wysokie Napięcie.
Co ciekawe, zmieniło się to, czego szukam w prasie. Nie interesuje mnie publicystyka codzienna, niby gorąca, a często pusta. Szkoda czasu. Wolę materiały, w których autor coś sprawdził, policzył, z kimś porozmawiał, czegoś się dowiedział. Jeśli sięgam po teksty, to ekspertów: Aleksandra Smolara, Rafała Matyję, Bartłomieja Sienkiewicza, Piotra Burasa czy Wojciecha Przybylskiego. Staram się nie zamykać w swojej bańce i czytam też prawicowych publicystów: Piotra Skwiecińskiego (szkoda, że odszedł z branży), Łukasza Warzechę czy Piotra Zarembę.
Na świecie bezkonkurencyjny pozostaje „The New York Times”, a z czasów, kiedy mieszkałem w Londynie, został mi sentyment do gazet brytyjskich. Z przyjemnością korzystam z przyjaznej aplikacji „The Guardian”, choć z linią redakcji w niektórych kwestiach trudno mi się zgodzić. Staram się zaglądać do mediów francuskich i niemieckich, najczęściej „FAZ” i „Le Monde”.
W sprawach europejskich przez lata korzystałem z „Financial Times” czy EUobserver, ale teraz najczęściej sięgam po Politico.eu. Jego poranny Brussels Playbook to obowiązkowy punkt poranka.
Dzień zaczynam od newsletterów i przeglądu najważniejszych tytułów. W kraju najszersze spektrum informacji dostaję od „Gazety Wyborczej” i Onetu, a potem buszuję po serwisach specjalistycznych, stronach think tanków itd.
Często zaglądam na strony ośrodków młodszego pokolenia, od lewa do prawa: Krytyki Politycznej, Kontaktu, Kultury Liberalnej, Klubu Jagiellońskiego i Nowej Konfederacji. Kibicuję projektowi #Spięcie, w którym wspólnie debatują na wybrane tematy, ciekawe rzeczy można też znaleźć w Res Publice Nowej i Visegrad Insight.
Regularnie czytam „Książki. Magazyn do czytania”, śledzę pomysły wizualizacji danych Vadima Makarenki i projektu BIQdata w „Wyborczej”. Trzymam kciuki za serwis Tok FM z audycjami-podcastami i wciąż znajduję ciekawe rzeczy na OKO.press. Zobaczymy, jak rozwiną się projekty fact-checkingowe, w tym portal Konkret24 Beaty Biel w TVN.
Gdy coś się dzieje na świecie, wciąż odruchowo włączam CNN, BBC World albo Euronews. W kraju spośród linearnych telewizji informacyjnych najczęściej śledzę TVN 24 i TVN 24 BiŚ. Czasem przełączam na Polsat News, zwłaszcza na wieczorny program o świecie Grzegorza Dobieckiego i Jana Mikruty.
TVP Info włączam tylko po to, żeby się dowiedzieć, jakie są trendy w pisowskich przekazach dnia. Czasem, wyłącznie z obowiązku, oglądam „Wiadomości” TVP. Powiedzieć, że to obrzydliwe propagandowe widowisko, które z dziennikarstwem nie ma nic wspólnego, to nic nie powiedzieć. „Kto się tam pokazuje, tego ja nie szanuję” – śpiewał Kazik.
Tekst ukazał się w magazynie "Press" nr 05-06/2019
Łukasz Lipiński