Michał Lisiecki aresztowany na trzy miesiące, sąd wyznaczył kaucję
Michał Lisiecki został zatrzymany w środę przez CBA w sprawie wyłudzeń prawie 29 mln zł z firmy zajmującej się remontami linii kolejowych (Youtube.com/Wprost)
Na trzy miesiące tymczasowo aresztował w piątek Michała Lisieckiego Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Śródmieścia. Jeśli jednak wpłaci 500 tys. zł kaucji, wyjdzie na wolność. Wydawca "Wprost" i "Do Rzeczy" usłyszał zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Lisiecki przesłał do mediów oświadczenie w tej sprawie.
Adwokat podejrzanego Renata Kopczyk wyjaśniła, że kaucja w kwocie 500 tys. zł musi zostać wpłacona do 25 marca. "Można też ustanowić zastaw na hipotece należącej do podejrzanego nieruchomości o tej wartości" - dodała.
Wydawca tygodników "Wprost" i "Do Rzeczy" Michał Lisiecki usłyszał w czwartek zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, spowodowania szkody w wielkich rozmiarach oraz dopuszczenia się przestępstw skarbowych.
W opublikowanym w czwartek wieczorem oświadczeniu PMPG Polskie Media SA napisano, że informacje o zarzutach dla Lisieckiego są dla spółki zaskoczeniem, a samo zatrzymanie „jest efektem pomówienia przez zdyskredytowaną i mało wiarygodną osobę, która ostatnie miesiące spędziła w areszcie”. „Chcemy wierzyć, że zaistniała sytuacja nie ma związku z ingerencją w wolność słowa” - oświadczyła spółka i zapewniła, że zatrzymanie nie ma wpływu na jej operacyjne funkcjonowanie.
Lisiecki został zatrzymany w środę przez CBA w sprawie wyłudzeń prawie 29 mln zł z firmy zajmującej się remontami linii kolejowych. W czwartek zatrzymano w tej samej sprawie trzy kolejne osoby: Wioletę R., Michała F. i Marcina K. Zatrzymań dokonano w Warszawie i okolicach, Toruniu oraz Lublinie.
"Michałowi L. oraz trzem zatrzymanym osobom: Wiolecie R., Michałowi F. oraz Marcinowi K. postawiono zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, spowodowania szkody w wielkich rozmiarach oraz dopuszczenia się przestępstw skarbowych" - powiedziała PAP prok. Ewa Bialik, rzecznik Prokuratury Krajowej.
Prokuratorzy ustalili, że zorganizowana grupa przestępcza działała od 2012 do 2015 roku w Warszawie. W tym czasie członkowie grupy doprowadzili do powstania szkody majątkowej w wysokości niemal 40 mln zł na szkodę Przedsiębiorstwa Napraw Infrastruktury sp. z o. o.
"Działania grupy polegały na przywłaszczeniu środków finansowych pochodzących z masy upadłości poprzez zawieranie szeregu umów i ustnych porozumień na rzekome usługi, za które wystawiane były poświadczające nieprawdę dokumenty w postaci nierzetelnych faktur" - podano w komunikacie Prokuratury Krajowej.
Michał Lisiecki w oświadczeniu podesłanym do "Press" pisze:
Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Śródmieście nie przychylił się do wniosku prokuratury o zastosowaniu wobec mnie środka zapobiegawczego w postaci bezwzględnego tymczasowego aresztu i ustanowił możliwość opuszczenia aresztu za kaucja. Chcę podkreślić, że zawsze działałem w ramach i na podstawie prawa, czego dowiodę. Zarzuty, które mi postawiono są bezzasadne.
Samo zatrzymanie, jak i całe postępowanie jest efektem bezprawnego pomówienia przez zdyskredytowaną i mało wiarygodną osobę, która ostatnie miesiące spędziła w areszcie, a dziś próbuje oczyścić siebie pomawiając innych.
Już w październiku 2018 roku w piśmie skierowanym na ręce prokuratora z dolnośląskiej prokuratury deklarowałem pomoc i współpracę w pełnym zakresie, zgłosiłem gotowość do stawiennictwa i złożenia stosownych oświadczeń. Moi pełnomocnicy byli w stałym kontakcie z prokuratorem prowadzącym sprawę. Wyrażam zdziwienie, ze przez pół roku prokuratura nie przesłuchała mnie w normalnym trybie.
Kierowały mną te same pobudki co dziś: absolutne poczucie niewinności i chęć wyjaśnienia sprawy do końca. Czuję ogromną odpowiedzialność za stworzoną i kierowaną przeze mnie firmę, zatrudnionych w niej pracowników, za akcjonariuszy, przede wszystkim zaś za moją rodzinę. Nigdy nie naraziłbym ich na szwank i z całą pewnością nie ryzykowałbym przypisywanymi mi działaniami, których wartość stanowi ułamek obrotów czy zysków prowadzonej przeze mnie firmy.
Rozumiem media, sam jestem wydawcą, ale pojawiające się wokół informacji o moim zatrzymaniu interpretacje przekraczają granice. Sugerowano, że próbowałem uciec za granicę. Tak, miałem wykupiony bilet do USA i zamierzałem się tam udać w celach biznesowych. Bilet kupiłem kilka miesięcy wcześniej, a zamiar wylotu ogłosiłem na swoim profilu społecznościowym.
Zdaniem moim i moich obrońców wniosek prokuratury o tymczasowy areszt w mojej sprawie był środkiem niekoniecznym, nieadekwatnym i nic nie wnoszącym do sprawy i stanowił próbę ugodzenia w moją godność. Apeluję do mediów o rzetelne relacjonowanie mojej sprawy.
Michał M. Lisiecki
(PAP, PAZ, 15.03.2019)