Temat: na weekend

Dział:

Dodano: Styczeń 11, 2019

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Dominikanin na palmie

Problemy polskiego Kościoła w komunikacji ze współczesnym człowiekiem pomogły wyrosnąć o. Adamowi Szustakowi na kaznodzieję celebrytę. Udostępniamy tekst z magazynu "Press" (nr 11-12/2018).

Pod katowickim Spodkiem 2 października po godz. 15 tłum gęstnieje. Kolejka chętnych na spotkanie „Namaszczeni” z udziałem dominikanina o. Adama Szustaka i o. Tomasza Nowaka, przeora łódzkich dominikanów – wydłuża się z minuty na minutę.

„Myśl, która towarzyszy nam od pierwszego naszego spotkania, by wyjść z murów kościoła, żeby mógł zgromadzić się cały Kościół, pęcznieje w naszych głowach. Pęcznieje też w nas pragnienie spotkań oko w oko, serce w serce, dlatego idziemy o krok dalej” – zachęcano w internecie. Pierwsze osoby wchodzą do środka o 17.30.

Dominikanin Adam Szustak pojawia się na scenie godzinę później. Wkracza z impetem, a jego ogoloną głowę i zwalistą sylwetkę widać z daleka. Gdy tłum upewnia się, że to właśnie on, zaczyna bić brawo.

– Obaj byliśmy zaskoczeni frekwencją. W ciągu zaledwie dwóch tygodni na organizowane przez nas wydarzenie zapisało się dziewięć tysięcy osób. Sprzedający bilety śmiali się, że rozchodzą się szybciej niż na koncert zespołu Metallica – opowiada o. Tomasz Nowak. Bilety kosztowały 30 zł. – Z jednej strony, to zaskakujące, że spotkania z nami cieszą się taką frekwencją, ale z drugiej, utwierdza nas w przekonaniu, że warto to robić, jeśli ludzie chcą z tego korzystać – dodaje.

Press

6 stycznia strona Dominikanie.pl stała się serwisem wideo na żądanie (screen: Dominikanie.pl)

TO JEST MÓJ KLER

Wszystko rejestruje czujne oko kamery. Ojciec Szustak nagrywa moment wchodzenia na scenę, pokazuje kulisy, wiernych, atmosferę pikniku, koncertu i spotkania religijnego w jednym. Swobodnie komentuje, co się dzieje. Stwierdza, że sam „czuje się jak nastolatka na koncercie Justina Biebera”. Relacje z tego wydarzenia będzie można potem zobaczyć na jego kanale Langusta na Palmie.

Internauci są zachwyceni. „Ojcze, to co się wydarzyło w Spodku napełniło mnie takim spokojem serca i mega ogromną radością”; „To jest mój Kościół i mój Kler i za taki Bogu dziękuję, o taki modlę się”; „Ojcze kocham cię za tę prostotę i dosłowność w rozumieniu Ewangelii” – to kilka z setek komentarzy pod filmem.

Sukces „Namaszczonych” – internetowa sprzedaż wejściówek ruszyła 24 lipca, a ostatnie bilety zniknęły 11 sierpnia – potwierdza, że o. Szustak dorobił się armii zwolenników.

Dominikanin jest autorem trzech kanałów na YouTube: Langusta na Palmie, Paśnik i WuWu (nieaktywny od lutego br.) oraz profilu na Instagramie, Facebooku i Twitterze. Jego przygoda z YouTube zaczęła się blisko sześć lat temu – dziś jego kanały mają łącznie prawie 184 mln wyświetleń.

Obsługą profili w social mediach i strony internetowej Langustanapalmie.pl od początku zajmuje się grupa jego fanów, która koordynuje działanie profili, ale też zbiórkę pieniędzy, organizację spotkań, jak to w katowickim Spodku (wcześniej odbyły się w Krakowie, Łodzi i w Warszawie). Z kolei krakowska Fundacja Malak, której pomysłodawcą w 2012 roku był o. Szustak (oficjalnie nie zasiada w żadnym jej organie), wydaje i sprzedaje książki i płyty z konferencjami o. Szustaka i innych dominikanów, organizuje weekendowe lub jednodniowe rekolekcje przede wszystkim z o. Szustakiem (np. Dzień Pełen Łaski w październiku 2017 roku w Warszawie dla ponad 1 tys. osób). Jednym słowem działalność o. Szustaka to nie tylko filmiki na YouTube, lecz także poważna kaznodziejska i gospodarcza działalność.

Oglądając nagrania dominikanina, od razu widać, jak lubi swoją popularność – scenę i otaczające go tłumy. Przebija to też we vlogach kręconych z różnych miejsc na świecie, gdzie prowadzi rekolekcje: regularnie pokazuje salę i klaszczące tłumy, które przyszły na spotkanie z nim. Co jakiś czas można też obejrzeć cieszącego się jak dziecko o. Szustaka rozpakowującego stosy paczek z prezentami, które dostaje od fanów.

Jacek Kotarbiński, ekspert z branży marketingowej, ocenia, że o. Szustak stworzył produkt niemal idealny. – Jest sprawnym opowiadaczem, kamera go lubi i jest autentyczny w tym, co robi, a to jest w cenie. Jego fenomen to głównie zasługa charyzmy i lekkiego, popularnego języka. To taka lekcja religii z charyzmatycznym kaznodzieją. Ten przypadek potwierdza regułę, że osobowość ma większe znaczenie niż wartość treści – analizuje Kotarbiński.

DOMINIKAŃSKI NETFLIX

Ewangelizacja za pomocą YouTube i popularność w sieci pomagają teraz finansować nowy projekt o. Szustaka: portal, który określa mianem „katolickiego Netfliksa”. Bazą nowej platformy wideo ma być istniejący portal Dominikanie.pl (nowy ruszył pod tą samą domeną, już po publikacji tekstu w "Press").

Serwis wideo, który zaczął działać 6 stycznia 2019 roku, ma się różnić od tego, co dotychczas dominikanin robi na YouTube. Fundusze mają pochodzić z datków widzów i sympatyków dominikanów. Gdy o. Szustak poprosił ich na platformie Patronite o wsparcie, od razu ustanowiono rekord zbiórki: do 20 października zebrano ponad 798 tys. zł.

Najpierw na stworzenie „kaznodziejskiego portalu wideo” o. Szustak potrzebował 20 tys. zł wpłat miesięcznie, gdy udało się to zebrać – podniósł kwotę do 40 tys. zł (dodatkowe 20 tys. zł ma być przeznaczone na spotkania kaznodziejskie w kilku miastach Polski), a potem dominikanin zapowiedział na YouTube, że chce jeszcze stworzyć studio nagraniowe i by to zrealizować, potrzebuje już 60 tys. zł miesięcznych wpłat na Patronite. To również osiągnął: internauci zadeklarowali, że co miesiąc jego inicjatywy będą wspierać kwotą 65 tys. zł.

Studio powstaje na warszawskim Żoliborzu, w Instytucie Chemii Przemysłowej przy ul. Rydygiera. Na swoim kanale o. Szustak pokazał, jak wyglądają wynajęte wnętrza – kilka pomieszczeń przypominających teraz bardziej loft niż tradycyjne studio nagrań. Ze względu na częste podróże dominikanina pomyślano także o części sypialnej.

Na początku października pomieszczenie, w którym miało znajdować się profesjonalne studio nagraniowe, wciąż nie było gotowe – w lipcu o. Szustak zapowiadał, że będzie remontowane, „jak będziemy mieli więcej kasiury”.

– Bardziej traktujemy te pomieszczenia jako miejsce do pracy, gdzie możemy posiedzieć i porozmawiać o wspólnych projektach czy planach. To oczywiście przestrzeń, w której możemy coś również nagrać, ale nie ma wyciszonego pomieszczenia przeznaczonego do nagrywania materiału wideo – mówił nam w październiku o. Jacek Szymczak, dominikanin pracujący przy powstającym portalu. – Wiele produkcji będziemy robić w różnych miejscach plenerowych, także poza Warszawą. Montażyści czy realizatorzy są rozrzuceni po całej Polsce – wyjaśniał. Dominikanie mają swoje ekipy nagrywające w Poznaniu, Szczecinie, Krakowie, Trójmieście, Warszawie, Radoniach, Kielcach i Rzeszowie.

Jak przyznał zakonnik, pieniądze ze zbiórki w Patronite.pl służą całemu dominikańskiemu projektowi – oprócz produkcji filmów dla kanałów Langusta na Palmie czy Paśnik (patrz kwoty w ramce na s. 124), finansowane są z nich wielbienia (wydarzenia w Warszawie, Łodzi i Krakowie kosztowały ponad 281 tys. zł), utrzymywani są pracownicy, opłacany wynajem biura, pokrywane koszty transportów czy noclegi.

Jedną z osób współpracujących przy projekcie jest o. Nowak, prywatnie przyjaciel o. Szustaka. – Chcemy zaprosić do współpracy naszych braci, ale też innych duchownych, zakonników, ekspertów czy osoby świeckie – zapowiada. – Nie robiliśmy żadnych badań, myśląc nad tym, co internauci chcieliby zobaczyć. Opieramy się na wskaźnikach, które są ogólnodostępne, i komentarzach, jakie pojawiają się pod filmikami Adama. Na stronie ma być też dział teologiczny, liturgiczny czy dla dzieci. Wszystko pod jednym szyldem, w jednym stylu – opowiada o. Nowak.
W nowym serwisie dominikanów mają być m.in. komentarze do niedzielnych czytań, konferencje, okolicznościowe kazania (adwentowe, wielkopostne, duszpasterskie), informacje na temat przygotowywania się do sakramentów czy ciekawostki dotyczące religii. W zespole jest kilkanaście osób.

Piotr Żyłka, redaktor naczelny katolickiego portalu Deon.pl: – Dla mnie to przykład kolejnego etapu świadomego wejścia środowisk kościelnych w to, by zaistnieć w internecie. Są oczywiście mniejsze i większe projekty wideo, ale ojciec Adam Szustak ma taką skalę i taką popularność, że może pokusić się o bycie team liderem projektu, który wniesie zupełne nową jakość. Adam swoje treści pakuje w bardzo atrakcyjną formę, trafia do takich środowisk wielkomiejskich, celebryckich i artystycznych, do których Kościołowi bardzo trudno wejść.

Pomysł chwali też Katarzyna Olubińska, dziennikarka TVN. – Fajnie, że będzie coś na poziomie dla katolików, bo z tym nadal w Kościele jest różnie, chociaż od kilku lat obserwuję pozytywne zmiany – mówi Olubińska.

FENOMEN JĘZYKA

Charyzmatycznego duchownego dostrzegł we wrześniu 2016 roku magazyn „Wysokie Obcasy”, umieszczając go na trzecim miejscu „Subiektywnego rankingu najlepszych mówców ery Internetu”. Przed nim byli Jerzy Owsiak i prof. Jerzy Vetulani. Uzasadniając wybór, napisano, że „Biblia w jego interpretacji to nie starożytny tekst, ale opowieść o życiu zwykłych, współczesnych ludzi”.

– Kanały ojca Adama Szustaka doskonale wpisują się w trend rosnącej popularności autorytetów i influencerów wykorzystujących psychologię w połączeniu z aspektami religijnymi, naukowymi i intelektualnymi. Na tym budują swoją popularność nie tylko mówcy motywacyjni jak Mateusz Grzesiak czy coachowie jak Kamila Rowińska, ale też kaznodzieje – stwierdza Beata Mosór-Szyszka, konsultantka i trenerka związana z agencją Project: People. – W przypadku ojca Szustaka łączy się to z formą, którą stosuje: autentyczną, bezpośrednią, emocjonalną. Operuje prostym, nowoczesnym językiem, nie bojąc się poruszać kontrowersyjnych tematów, jak homoseksualizm czy problemy w Kościele. Dzięki temu idealnie trafia do nowej generacji – mówi.

Doktor Joanna Heidtman, psycholog, socjolog, trener biznesu, doradca i coach, twierdzi, że popularność o. Szustaka jest związana nie tylko z religijnością, ale też trendem do samorozwoju. – Dominikanie mają od początku misję kaznodziejską. Są mówcami od zawsze. Nie jest więc dziwne, że ojciec Adam Szustak pojawił się w internecie. Dostępność i bliskość jest podstawą kaznodziejstwa. To swego rodzaju coaching w ramach religii chrześcijańskiej – ocenia dr Heidtman. Zwraca jednak uwagę, że: – U niektórych wątpliwości budzi forma i język, którego ojciec Szustak używa. Uważają, że ta forma oznacza, iż zbyt mocno spoufala się z ludźmi i Bogiem. Czy tak jest? Jeśli to język, którym posługują się jego odbiorcy, może jest właściwy? Jeżeli jego przełożeni taką formę akceptują, jeżeli w ich pojęciu zbliża to młodych ludzi do osobowej więzi z Bogiem, nic nam do tego – wyjaśnia dr Heidtman.

Dominikanin o. Paweł Gużyński przyznaje, że o. Szustak ma umiejętność posługiwania się językiem religijnym zrozumiałym i przekonującym dla młodych słuchaczy. – Ma oczywiście swój target, nie znaczy to więc, że przekonuje wszystkich i trafia do wszystkich. Jego fenomen według mnie tkwi w czymś, co można nazwać językową łaską przepowiadania – mówi o. Gużyński. – Mieszkamy w jednym klasztorze, więc widzę, jak bardzo żyje tym, co robi. Czasami jego wypowiedzi są może nieco podkoloryzowane na potrzeby słuchaczy, ale nie jest daleki w życiu od słowa, które głosi – mówi o. Gużyński.

Piotr Żyłka z portalu Deon.pl zwraca uwagę, że o. Szustak ma umiejętności aktorskie i reżyserskie. – Kiedy jeszcze nie był tak znany i mieszkał w Krakowie, był moment, gdy w trakcie formacji zakonnej za zgodą przełożonych poszedł na akademię teatralną i świadomie się pewnych technik uczył – opowiada naczelny Deon.pl. – Ci, którzy znają się trochę na fachu filmowym, aktorskim czy reżyserskim, widzą, że ojciec Szustak świetnie te umiejętności potrafi wykorzystywać – dodaje.

SPOTKANIE Z OJCEM

Ojciec Adam Szustak konsekwentnie odmawia wywiadów, a te, których udzielił przed laty, niewiele o nim mówią. Urodził się w Myszkowie w 1978 roku, a po maturze wstąpił do seminarium w Częstochowie. W jednym z nagranych przez siebie filmów na YouTube „Świadectwo życia i nawrócenia” przyznał, że podczas wakacji w Zakopanem poznał w dyskotece dziewczynę i szybko chciał się z nią ożenić, a w seminarium żył „w rozdwojeniu”. Podczas rekolekcji dla kleryków prowadzonych przez dominikanina zainteresował się działaniami zakonu założonego przez św. Dominika Guzmana.

Z seminarium odszedł na czwartym roku. W 1999 roku przyjęto go do dominikańskiego nowicjatu w Poznaniu, a jedną z pierwszych osób, które tam poznał, był o. Jan Góra, charyzmatyczny duchowny, poeta, organizator spotkań młodzieży na Lednicy. Z tamtego okresu o. Szustaka pamięta o. Paweł Gużyński, który za czasów nowicjatu Szustaka był pomocnikiem wychowawcy nowicjuszy. – Trafił do nas po uprzednim krótkim pobycie w seminarium duchownym i było to trochę widać. Jednak dominikańskie maniery opanował szybko. Jako dominikanie staramy się wracać do ewangelicznych źródeł, być mobilni, udawać się wszędzie tam, gdzie ludzie chcą się z nami spotkać. I Adam fantastycznie się w tym odnajduje – opowiada o. Gużyński.

Z o. Szustakiem wielokrotnie spotykała się Katarzyna Olubińska z TVN. – Ojca Adama Szustaka znałam z internetowych konferencji, a po raz pierwszy na żywo zobaczyłam i usłyszałam go podczas rekolekcji wielkopostnych u Dominikanów na Służewie – opowiada. – To, co mówił, tak mnie wciągnęło, że nie przeszkadzał mi ani tłum, ani ścisk, ani to, że miałam chyba ze 40 stopni gorączki. Następnego dnia zabrałam ze sobą koleżankę. I przychodziłyśmy przez kolejne dni posłuchać o biblijnej historii Rut, a z nami tłum młodych ludzi, który gęstniał z dnia na dzień. Ostatniego dnia ledwo można było wejść do kościoła – wspomina.

Te rekolekcje i nagrania spowodowały, że jako dorosła osoba po raz pierwszy zaczęła wierzyć. – Moje doświadczenia i doświadczenia ludzi dookoła mnie zaczęłam opisywać w blogu Bóg w Wielkim Mieście. Później opisałam w książce pod tym samym tytułem. Wszystko w moim życiu: nawrócenie, blog i książka wydarzyło się dzięki spotkaniu z ojcem Adamem – mówi Olubińska.

HOMO Z PUSTKI PŁCIOWEJ

Teolodzy, bibliści i psycholodzy dyskutują jednak o tym, o czym o. Adam Szustak opowiada na YouTube. Głośnym echem odbił się film z ub.r., w którym odpowiadał na pytania o homoseksualizm. Jego zdaniem wykreślenie homoseksualizmu z listy chorób w USA było decyzją polityczną, nie naukową, a sam homoseksualizm jest zaburzeniem i rodzi się z doświadczanej w dzieciństwie „pustki płciowej”. Część internautów skrytykowała go, współczując mu braku wiedzy czy pisząc wprost: „co za głupoty”.

Podejście o. Szustaka do homoseksualizmu nie spodobało się też Arturowi Sporniakowi z „Tygodnika Powszechnego”. „Tygodnik nie kwestionuje prawa ojca Szustaka do oceny homoseksualizmu z punktu widzenia nauki Kościoła. Jako duszpasterz ma do tego pełne prawo. Krytykujemy natomiast wypowiadanie się w imieniu Kościoła w kwestiach, w których kompetentna jest tylko nauka” – pisał w blogu Sporniak. Dalej poszedł inny dziennikarz „Tygodnika” Łukasz Kwiatek, mówiąc wprost, że o. Szustak „dokonuje karykaturalnej psychoanalizy”.

Znający filmy o. Szustaka zwracają uwagę na duże ego dominikanina, które się w nich przejawia. Ojciec Gużyński tłumaczy: – Nie jest tak, że ojciec Adam działa jako wolny strzelec. Musi zachowywać posłuszeństwo i jedność ze wspólnotą. Kiedy wpadł na pomysł pieszej pielgrzymki do Jerozolimy [po seansie „Kleru” i liście papieża Franciszka ws. pedofilii w Kościele o. Szustak ogłosił, że wybierze się na pielgrzymkę „za własne grzechy i grzechy Kościoła” – dop. red.], przedstawił ten projekt na kapitule. Powiedział, że ma taki pomysł i poprosił o opinie. Ma poczucie bycia na topie – mówi o. Gużyński. I dodaje: – Jak każdy z dominikanów trochę gwiazdorzy, ale nie jest większym megalomanem niż świętej pamięci ojciec Jan Góra. Adam lepiej współpracuje z innymi.

Były dominikanin, a dziś filozof z Akademii Humanistycznej w Pułtusku, Tadeusz Bartoś: – Widziałem fragmenty jego wystąpień na YouTube, bo, niestety, nie jestem w stanie tego obejrzeć w całości. Przemawia, jest spontaniczny i znalazł sobie docelową publiczność, która lubi go oglądać. Marketingowo to jest oczywiście bardzo dobre. Niektórzy słuchają Dody, inni Jana Sebastiana Bacha. Ojciec Adam Szustak jest taką religijną Dodą. Treści i forma, jaką wybrał, oparte są na tanich chwytach.

Sprawdź, o czym piszemy
w najnowszym numerze

Okładka

JEST LUKA

Podczas spotkania z wiernymi na pytanie zadane przez młodzież, co zrobić z mszami, które trudno przeżyć, o. Adam Szustak odpowiedział: „Jeżeli kazanie jest tak nudne, że chce ci się spać, to – mówię teraz zupełnie poważnie – śpij człowieku, a najlepiej jeszcze w pierwszej ławce. Pokaż człowiekowi, że tak ględzi, że przytomność tracisz!”.

Ta wypowiedź podsumowuje to, w czym właściwie tkwi źródło jego sukcesu. Zaczął wyrastać na kaznodzieję celebrytę z powodu problemów polskiego Kościoła – z głoszeniem homilii, moralizowaniem przez księży, słabym warsztatem kaznodziejskim wielu duchownych.
Ponadto nie boi się trudnych tematów, jak wówczas, gdy w habicie wybrał się na film „Kler”, a później w swoim vlogu przyznał, że wszystkie rzeczy, które zostały w nim pokazane, są prawdziwe, ale nie ukazuje on całej prawdy o Kościele. „Nie jest to film genialny, ale dobry. Nie wyrządzi on więcej szkody, niż Kościół już ma porobione” – mówił o. Szustak na YouTube.

Dominikanin nie unika też drażliwych kwestii, np. onanizmu czy seksu. Mówił m.in., że można „z seksualności zrobić upojenie i ucztę, do której zaprasza nas sam Pan Bóg”. Radzi młodym, jakim tekstem poderwać osobę, którą się interesujemy; jak dogadać się w związku; dlaczego mężczyźni wolą zołzy...

Beata Mosór-Szyszka z agencji Project: People zauważa też, że swoimi vlogami Szustak wypełnia lukę na rynku po innych religijnych autorytetach – np. o. Knabicie, ks. Tischnerze czy ks. Pawlukiewiczu, którzy próbowali pokazać ludzkie oblicze Kościoła. – Robi to doskonale, nie zachowując się w sposób stereotypowy dla duchownych i tłumacząc nauki Kościoła na język bliższy nowoczesnemu odbiorcy. Jego popularność rośnie, ale nie można go uznać za topowego polskiego youtubera. Top 20 vlogów w Polsce nie schodzi poniżej miliona subskrypcji, podczas gdy główny kanał na YouTube ojca Szustaka ma ich niespełna 400 tysięcy, a pozostałe kanały po kilkadziesiąt tysięcy. Daleko mu jeszcze również do amerykańskich kaznodziejów z własnymi portalami wideo – ocenia Mosór-Szyszka.

Piotr Zieliński

Pozostałe tematy weekendowe

Marka WOŚP silna i odporna na hejt
Polskie seriale, które mogą podbić serca widzów
* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter

PODOBNE ARTYKUŁY

Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.