„Dwie siostry”
Åsne Seierstad
Wydawnictwo WAB
Warszawa 2018
Norweska pisarka i dziennikarka Åsne Seierstad po raz kolejny udowadnia, że tematy dla reportera są tam, gdzie newsowi dziennikarze już odpuszczają. Że wydarzenie ma zawsze jakieś przyczyny i jakieś skutki – i one są najciekawsze. Tak było z jej książką o Andersie Breiviku „Jeden z nas”, tak jest i w „Dwóch siostrach”. Historia jest wstrząsająca, a przez Seierstad po mistrzowsku reportersko opowiedziana. Oto w październiku 2013 roku 16-letnia Liela i 19-letnia Ayan – somalijskie nastolatki mieszkające w Norwegii – uciekają z domu i dołączają do Państwa Islamskiego. Wyjeżdżają i tylko od czasu do czasu kontaktują się z rodziną. Na ich poszukiwanie wyrusza ojciec, który przedostaje się do Syrii, o mało nie tracąc życia, jednak nie odnajduje córek. Rodzina przeżywa dramat, ich uporządkowane na emigracji życie zawala się. Lecz oprócz ciągu zdarzeń najważniejsze jest to, jak do nich doszło – i tu widać dziennikarski kunszt Seierstad. Z początku bowiem ojciec córek opowiadał, że zostały porwane, nabrały się na to i policja, i służby dyplomatyczne. A ona zaczęła drążyć, sprawdzać, odkrywając historię bardzo złożoną. Czyta się to naprawdę świetnie, z szacunkiem dla researcherskiej pracy, jaką wykonała autorka. Uderzające jest to, jak bardzo dżihadystyczna czy ekstremistyczna propaganda jest rozwinięta w sieci i jak łatwy dostęp do niej mają (choć dziś już trochę utrudniony) ci, którzy szukają jakiegokolwiek sensu w życiu. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że ekstremiści i radykaliści żyją w nowoczesnym społeczeństwie i używają takich samych narzędzi komunikacji jak wszyscy. A szkoła, rodzina, instytucje są bezradne wobec tego zjawiska, bo nie potrafią z owych narzędzi korzystać.
(RG, 04.09.2018)