Na konferencji SDP martwiono się o własność mediów w Polsce
Konferencja „Własność mediów w Polsce” odbyła się w siedzibie SDP 12 lutego (fot. Mariusz Kowalczyk)
Struktura własnościowa mediów w Polsce jest niesprawiedliwa i świadczy o tym, że jesteśmy skolonizowani – wybrzmiało 12 lutego podczas konferencji w warszawskiej siedzibie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Barbara Bubula zaznaczyła, że nie wypowiada się w imieniu partii ani rządu, tylko jako ekspert. Jej zdaniem przejęcie przez Dicovery właściciela TVN Scripps Networks może zagrozić Telewizji Polskiej. - Discovery posiadający Eurosport, płatny program sportowy o zasięgu międzynarodowym i uzyskujący na mocy fuzji z TVN-em prawa do kanału otwartego w postaci TVN-u, czyli prawa również do redystrybucji sygnału na innym polu od dotychczas posiadanego. To oznacza oczywiście zepchnięcie od razu do narożnika nadawcę publicznego, który ma prawa do redystrybucji sygnału z wielkich wydarzeń sportowych. A teraz straci w pewnym sensie swoja przewagę konkurencyjną – mówiła Barbara Bubula. Jej zdaniem Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów powinien mieć możliwość opiniowania przejęcia Scripps przez Discovery. Nie kryła, że zapowiadana ustawa dekoncentracyjna miałaby cele polityczne w mediach, a to, że do tej pory nie powstała jest błędem. - To poważne ograniczenie naszej zdolności do samodzielnego kształtowania naszej polityki wewnętrznej i międzynarodowej. Bubula zauważyła też, że próba wprowadzenia ustawy dekoncentracyjnej może się spotkać nawet z silniejszym oporem międzynarodowym niż ostatnio nowelizacja ustawy o IPN. Zdaniem Barbary Bubuli środowiska medialne związane z prawicą i konserwatystami są słabsze. - Odrobienie strat w ciągu dwóch lat, to jest po prostu niemożliwe – mówiła. - Postępująca globalizacja i wzmacnianie mediów o szerszym zasięgu powoduje, że osłabiane są, i tak słabe już, media o charakterze – powiedzmy - niezależnym, prawicowym czy konserwatywnym – dodała. Bubula przekonywała też, że siła ekonomiczna wyborców prawicowych jest niższa niż wyborców lewicowo-liberalnych. - To ma znaczenie dla mediów – stwierdziła.
Natomiast członek Krajowej rady Radiofonii i Telewizji Teresa Bochwic zwracała uwagę, że prasa kolorowa dla kobiet została opanowana przez kilka zagranicznych koncernów. - To oznacza kształtowanie wizerunku kobiety, samopoczucia kobiety. To oznacza również wprowadzanie rozmaitego rodzaju mody: kto jest obciachowy, a kto jest dobry, ładny ciekawy, i tak dalej – stwierdziła Bochwic. - Nie wspomnę tutaj o piśmie „Bravo”, „Bravo 2”, czy jakimś tam innym, które nam wychowały całe pokolenie młodzieży przygotowanej do różnych rzeczy, ale w najmniejszym stopniu do życia w kręgu demokratycznym – dodała Bochwic.
Publicysta i członek SDP Wojciech Reszczyński przedstawił swoją wersję rozwoju radiofonii po 1989 roku. - Na tym rynku od razu powstało pewne zróżnicowanie na lepszych i gorszych. Te dwie stacje Radio Zet i radio RMF, ogólnopolskie, które dzisiaj są własnością kapitału zachodniego, one korzystały z przemian, jakie się wtedy dokonywały. Krótko mówiąc Radio Zet to było środowisko Unii Wolności warszawskiej, radio RMF to środowisko Unii Wolności krakowskiej, z późniejszym ministrem spraw wewnętrznych Krzysztofem Kozłowskim, który był szefem fundacji, która zakładała tę stację – uważa Reszczyński. Jego zdaniem Radio Maryja do dziś nie jest w stanie dorównać Radiu Zet i RMF FM pod względem zasięgu, bo dysponuje nadajnikami o małej mocy. Reszczyński stwierdzał też mówiąc o rynku mediów: - Dopóki będzie dominował kapitał zachodni, mamy prawo twierdzić, że jesteśmy skolonizowani i mamy prawo mieć obawy, że polska racja stanu wyrażana przez poszczególne media nie jest w odpowiedni sposób akcentowana.
Obawy, że Polsce zacznie się odbierać media kapitałowi zagranicznemu Wojciech Reszczyński nazwał „prymitywnymi głosami”. I tłumaczył: - W żadnym wypadku. Dzisiejsze rozwiązania pozwalają w drodze ustaw, regulacji prawnych unormować kwestie kapitału zgodnie z interesem państwa. Jest na to mnóstwo sposobów. Ten kapitał można rozdrobnić, ten kapitał można wymienić – tłumaczył. Jego zdaniem, prasa w Polsce jest zdominowana przez kapitał niemiecki i dochodzi do „przykładów tak haniebnych, jak zapominanie przez tę prasę o ważnych rocznicach, jak 1 września”. Tłumaczył też, że zagraniczni właściciele i menadżerowie „wybierają spośród polskich dziennikarzy ludzi, którzy mogą realizować tę politykę”. Reszczyński twierdził też, że komfort pracy w mediach z polskim kapitałem jest większy niż w tych z kapitałem zagranicznym.
Głos zabrała też Hanna Karp ze Społecznej Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, autorka ekspertyzy na podstawie której KRRiT nałożyła 1,5 mln zł kary na TVN 24 za relacjonowanie protestów koło sejmu w grudniu 2016 roku (po fali krytyki Krajowa Rada karę cofnęła). Mówiła, że „telewizja, radio, te główne mainstreamowe, komercyjne stacje telewizyjno-radiowe, one są praktycznie zarządzane przez kapitał zachodni, nie nasz ojczysty”. I Karp zadała pytanie, „czy możemy postawić taką tezę, że bezpieczeństwo informacyjne naszego kraju, jak również obywateli, może być zagrożone, w pewnych strategicznych momentach?”. Pytała, kto w tych „strategicznych momentach”, będzie nas informował „Bauer, czy radio niemieckie, rozgłośnie francuskie?”.
Odpowiedziała Monika Szetela też ze Społecznej Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, ale nawiązała do rynku prasowego: - Jeżeli mówimy tylko i wyłącznie o liczbie tytułów, to nie. Ale jeżeli chodzi o oddziaływanie, siłę przekazu, to możemy postawić taką roboczą tezę.
(MAK, 12.02.2018)