Japońscy dziennikarze oskarżają premiera o naciski
Japońscy dziennikarze oskarżyli rząd premiera Shinzo Abe o wywieranie na nadawców telewizyjnych nacisków, by łagodzili krytykę. Dziennikarze zarzucili też mediom godzenie się z takimi praktykami.
W lutym minister łączności Sanae Takaichi ostrzegła nadawców telewizyjnych, że udzielone im licencje mogą zostać cofnięte, jeśli nie będą przestrzegać bezstronności w relacjonowaniu wydarzeń politycznych. Japońska ustawa o radiu i telewizji wymaga, by programy były "politycznie uczciwe", a Takaichi kilkakrotnie deklarowała w parlamencie, że nadawca, który notorycznie nie będzie się do tego stosował, może stracić licencję. Mimo protestów, że sformułowania takie stwarzają zagrożenie dla wolności mediów, minister ich nie odwołała.
W czwartek na konferencji prasowej pięciu japońskich dziennikarzy zadeklarowało, że stanowisko rządu jest nie do przyjęcia, i zapowiedziało protesty. "Spośród wszystkich rządów Partii Liberalno-Demokratycznej gabinet Abe jest najbardziej nerwowy w sprawdzaniu tego, co przekazują media, gdyż to, co mówi się w telewizji, ma wpływ na wskaźniki poparcia dla niego. Dziś w Japonii zamiast obserwowania władzy przez media mamy raczej rząd obserwujący media" - powiedział na konferencji prasowej Shuntaro Torigoe, były redaktor dziennika "Mainichi" i prezenter telewizji Asahi.
W marcu zrezygnowało z pracy trzech znanych japońskich dziennikarzy telewizyjnych, co podsyciło spekulacje na temat manipulowania mediami przez władze w celu zwiększenia publicznego poparcia dla ich polityki.
(PAP, RUT, 28.03.2016)