W Kijowie miałam beznadziejny sprzęt
Rozmowa z Simoną Supino, której fotoreportaż z Kijowa był najlepszy w konkursie Grand Press Photo 2014 w kategorii Wydarzenia.
Jak doszło do tego, że pojechała Pani do Kijowa?
Ja jeszcze studiuję i dopiero rozpoczynam przygodę z fotografią prasową. Zaraz po tym, jak się zatrudniłam w „Super Expressie”, zapadła decyzja, że powinniśmy pojechać do Kijowa, gdzie trwały już protesty na Majdanie. Najpierw w grudniu pojechaliśmy tam na cztery dni relacjonować koncert polskich wykonawców, który organizowała Telewizja Republika. Koncert się jednak nie odbył, bo wydarzenia w Kijowie stawały się coraz bardziej dramatyczne. Musiałam wrócić do Warszawy, ale potem do Kijowa jeździłam jeszcze dwa razy. Łącznie w Kijowie spędziłam półtora miesiąca.
Dlaczego zdjęcia w Pani reportażu są czarno-białe?
To był przypadek. Prawda jest taka, że miałam beznadziejny sprzęt, który robił złe kolorowe zdjęcia. Ale faktem jest, że do mnie bardziej przemawia czarno-biała fotografia.
Sama Pani wybrała i ustawiła zdjęcia do nagrodzonego fotoreportażu czy ktoś pomagał Pani go edytować?
Studiuję fotografię i najpierw skonsultowałam się z dwójką moich wykładowców od fotoreportażu. Oni wybrali do niego zupełnie inne zdjęcia, kolorowe. Pogadałam jeszcze z chłopakami z redakcji. Oni mieli zupełnie inne zdanie. Ja nawet nie planowałam wysyłania tych zdjęć na Grand Press Photo i gdyby nie moi redakcyjni koledzy, nie zrobiłabym tego.
Pojedzie Pani jeszcze na Ukrainę?
Bardzo bym chciała. Redakcja na razie mnie nie wysyła, a sama nie mam możliwości ani pieniędzy, żeby tam jechać.
Rozmawiał Mariusz Kowalczyk
(11.05.2014)