Zdjęcia ukryłem w bucie
Rozmowa z Kubą Kamińskim, zwycięzcą kategorii Wydarzenia w Grand Press Photo 2014.
Nagrodzone zdjęcie zrobił Pan na Krymie, gdy ukraińska baza wojskowa Belbek poddała się po szturmie rosyjskich wojsk specjalnych. Jak udało się Panu dostać do obleganej bazy?
Byłem na Ukrainie, gdy konflikt narastał. Dowiedziałem się, że baza będzie szturmowana przez Rosjan i że dano Ukraińcom ultimatum, aby w ciągu godziny ją opuścili. W ostatniej chwili udało mi się wejść do bazy, zanim ją zupełnie odcięto. Pułkownik Manczur nie zgadzał się na jej opuszczenie i bronił jej do samego końca.
Udał się Panu zrobić zdjęcie bardzo symboliczne. Miał Pan świadomość wagi chwili?
Gdy nastąpił szturm, Ukraińcy wiedzieli, że nie zdołają się obronić i baza zostanie zdobyta. Stali bez broni. Pracowałem w stresie, bo wszystko na miejscu działo się tak szybko, ale gdy powiększyłem zrobione zdjęcie, cieszyłem się, że udało mi się uchwycić ten moment, gdy rosyjscy żołnierze celowali w nieuzbrojonego człowieka.
Nie miał Pan myśli, aby wtedy opuścić obiektyw w dół?
Paru fotoreporterów opuściło. Sytuacja była o tyle trudna, że ja i kilku fotoreporterów nie mieliśmy kamizelek kuloodpornych. Jadąc na Krym, myśleliśmy, że nam je skonfiskują albo po prostu nas nie wpuszczą. Dziennikarze zagraniczni przed szturmem Rosjan założyli kamizelki kuloodporne. Zostaliśmy zaatakowani paroma granatami dymnymi i hukowymi. Wiedziałem, że dla nas nie jest to chwila najwyższego zagrożenia, ale stresująca atmosfera się nam udzielała.
Po szturmie chciano Panu i innym fotoreporterom odebrać sprzęt. Jak udało się Panu ocalić kartę ze zdjęciami?
Agencje Associated Press i Agence France Presse straciły swoje zdjęcia. Ja swoje ocaliłem. Skopiowałem dane z karty pamięci aparatu na inną kartę i schowałem ją w podeszwie buta. To uratowało moje zdjęcia.
Rozmawiała Anna Małuch
(11.05.2014)