Polskie telewizje chcą zapewnić widzom relacje z Kijowa i z Krymu
Redakcje polskich telewizji podzieliły swoich dziennikarzy na Ukrainie na tych, którzy pracują w Kijowie i tych, którzy pojechali relacjonować wydarzenia na Krymie.
Po tym, jak rosyjskie wojsko zaczęło zajmować obiekty na Krymie i grozić ukraińskim żołnierzom, polskie telewizje muszą przygotowywać relacje z Kijowa i Krymu. Na Półwyspie Krymskim relacje dla Telewizji Polskiej przygotowują dziennikarze Arleta Bojke i Paweł Szot. W Kijowie pracuje natomiast Leszek Krawczyk. W Turcji, która ostro wystąpiła w sprawie losu Tatarów krymskich, jest Monika Antkiewicz. W Moskwie już we wtorek będzie Jacek Gasiński, stały korespondent TVP w Rosji, który ostatnio oddelegowany był do pracy w Kijowie.
Ekipy zdjęciowe w różnych regionach Ukrainy ma też Grupa TVN. Oprócz dziennikarzy pracujących w Kijowie, na Krym pojechał Andrzej Zaucha, korespondent TVN w Moskwie. W stolicy Moskwy zastępuje go Rafał Poniatowski. - Przez cały czas mamy kilka ekip pracujących w związku z konfliktem na Ukrainie. Liczba i skład zmieniają się dynamicznie, zależnie od sytuacji – tłumaczy Emilia Ordon, rzeczniczka Grupy TVN.
Dziennikarzy na Ukrainie wciąż ma też Telewizja Republika. – W Kijowie pracuje Ewa Stankiewicz, a na Krymie Jan Pawlicki – mówi Piotr Barełkowski, prezes Telewizji Niezależnej SA, nadawcy TV Republika. – Przekazują relacje za pomocą technologii Livestream - dodaje.
W niedzielę na Ukrainę wraz z operatorem wyjechał Tomasz Lisiecki z Polsat News.
Powiązana z Grupą Polsat Superstacja nie ma swojego korespondenta na Ukrainie.
Swoje ekipy na Ukrainie wzmocniły także redakcje prasowe i radiowe.
(MAK, 04.03.2014)
