"Gazeta Krakowska" znalazła w redakcji podsłuch

Dziennikarz wadowickiej redakcji "Gazety Krakowskiej" (Polskapresse) znalazł za swoim biurkiem urządzenie podsłuchowe. Wydawca dziennika powiadomił o sprawie prokuraturę.
O podsłuchu doniosła w piątek "Gazeta Krakowska". Pracownicy redakcji odkryli "pluskwę" 25 czerwca br., podczas przeprowadzki do mniejszego pomieszczenia na tym samym piętrze. W pokoju, w którym ją znaleziono, pracował dziennikarz i pracownik biura reklamy. Urządzenie - bateryjka z podpiętą czarną końcówką i sprężynką - leżało wśród starych gazet na regale. Nie wiadomo, jak długo, jednak nadal było aktywne. - Nie mamy pojęcia, kto mógł podłożyć pluskwę. Do redakcji przychodzą osoby wskazujące na powiązania środowisk politycznych i biznesu z mafią albo skarżące się na mafię, a także przedstawiciele organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Bywają u nas członkowie Stowarzyszenia Inicjatywa Wolne Wadowice, które jest opozycją wobec obecnej władzy i organizuje w mieście referendum mające doprowadzić do odwołania burmistrz Ewy Filipiak i rady miejskiej - informuje Robert Szkutnik, dziennikarz "Gazety Krakowskiej" w Wadowicach. - Zrobiłem sobie prywatną listę osób, które mogły to zrobić, ale o winie żadnej z nich nie jestem w stanie przesądzić. Osoba, która podrzuciła pluskwę, mogła być zainteresowana zarówno inwigilacją "Gazety Krakowskiej", jak i "Dziennika Polskiego", bo pracuję dla obu tytułów – dodaje (w 2011 roku Polskapresse kupiła "Dziennik Polski" od wydawnictwa Jagiellonia – przyp. MW).
Zasięg urządzenia wynosi 200-300 metrów. - Redakcja jest przy wadowickim Rynku, w pobliżu mieszczą się wszystkie ważne instytucje, magistrat jest oddalony o 50 metrów. Podsłuchiwać można było z samochodu – sądzi Szkutnik.
Waldemar Patrias, szef krakowskiego salonu Spy Shop, w rozmowie z "GK" powiedział, że podsłuch musiał zakładać amator. "Bateria zasilająca jest z supermarketu, węglowo-cynkowa, nie alkaliczna. Poza tym użył tańszej wersji pluskwy. Profesjonalista użyłby raczej stabilizowanej kwarcowo baterii" – tłumaczył. Wydawca gazety złożył w krakowskiej prokuraturze doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Janusz Ślęzak, sekretarz redakcji "GK", odmówił nam komentarza w tej sprawie.
MW
