Dział: PERSONALIA

Dodano: Luty 20, 2013

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Były dziennikarz TVP Kraków - Robert Żurek, nie był tajnym współpracownikiem SB

Krakowski sąd okręgowy uznał, że były dziennikarz OTV Kraków Robert Żurek złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne – ustaliła PAP w sądzie. "Dochodzenie prawdy zajęło mi prawie osiem lat. W tym czasie straciłem pracę i cały dorobek mojego życia" - mówi dziennikarz.

W wyroku sąd podkreślił, że IPN nie dostarczył żadnego dokumentu, który potwierdzałby współpracę Roberta Żurka z SB: teczki pracy, teczki personalnej, zobowiązania do współpracy czy własnoręcznie pisanych donosów. Nie było też notatek SB ze spotkania z TW ani pisemnych potwierdzeń TW o odebraniu pieniędzy. Według IPN wszystkie te dokumenty zostały zniszczone w 1990 roku bez protokołu brakowania. Jedynym dokumentem przedstawionym przez IPN była kopia karty rejestracyjnej. Jak twierdzi Żurek, opatrzona pieczątką i podpisana z upoważnienia przez kogoś, kogo podpisu przed sądem nie rozpoznała właścicielka pieczątki. W toku procesu IPN wskazał, że charakter i przebieg współpracy można odtworzyć jedynie z zeznań świadka – byłego funkcjonariusza SB.
Świadek zeznał jednak przed sądem, że nie wie, czy lustrowany był pozyskany do współpracy. Nie potwierdził, by odebrał od niego dokumenty ze zobowiązaniem do współpracy ani by Żurek podpisywał mu jakieś dokumenty czy też odbierał od niego pieniądze. Były funkcjonariusz zeznał, że był znajomym ojca dziennikarza i spotykali się na gruncie towarzyskim. Z 21-letnim wówczas studentem rozmawiał kilka razy, sporządził o tym notatki na piśmie, ale były to wiadomości ogólne. Nie informował o tym lustrowanego, nigdy nie traktował go jako TW. Jego zdaniem lustrowany nie miał świadomości, w jaki sposób były funkcjonariusz wykorzystywał te rozmowy; kojarzył go raczej z milicją, a nie z SB.
Nazwisko Żurka znalazło się na liście 21 osób, które w listopadzie 2005 roku opublikowała "Gazeta Polska" jako tajnych współpracowników SB z kręgu studentów, pracowników administracji i wykładowców Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Nazwiska tych osób poznała Barbara Niemiec, organizatorka podziemnej "Solidarności" na UJ i działaczka, która uzyskała od IPN status osoby pokrzywdzonej.
Robert Żurek, dziennikarz krakowskiej telewizji pracujący m.in. dla "Wiadomości" TVP, a w latach 80. student UJ, w rozmowie z PAP zaprzeczał wówczas, by współpracował z SB. Twierdził, że "w ogóle nie zna pani Niemiec".
Robert Żurek od razu po publikacji usiłował udowodnić, że nie współpracował z SB. Najpierw odmówiono mu dostępu do akt IPN, dopiero po nowelizacji ustawy lustracyjnej mógł wystąpić do sądu z wnioskiem o autolustrację.
"Dochodzenie prawdy zajęło mi prawie osiem lat. Sama kwerenda dokumentów w IPN w toku procesu trwała prawie dwa lata, a i tak nic nie znaleziono. W tym czasie straciłem pracę i cały dorobek mojego życia" – powiedział PAP dziennikarz. Dodał, że "w tym okresie został całkowicie wyłączony z życia społecznego i teraz zastanawia się, jak je teraz znowu rozpocząć i na jakim etapie drogi się znajduje".
"Polegam na papierach IPN-u i nie wypowiadam się w tej sprawie. Ja tego nie badałam, dostałam dokumenty i zrobiłam, co do mnie należało" – powiedziała Barbara Niemiec.
Wyrok nie jest prawomocny. Naczelnik Oddziałowego Biura Lustracyjnego IPN w Krakowie Piotr Stawowy poinformował, że decyzja, czy IPN odwoła się od wyroku, zapadnie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku. (PAP)

(20.02.2013)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.