W prostej formie maksimum treści
Rozmowa z Radomirem Wiśniewskim i Tomaszem Piekutem-Jóźwickim, autorami okładki ”Dziennika Wschodniego”, która zdobyła GrandFront 2009.
W GrandFront często wygrywały projekty oparte na dowcipie, opowieści czy też klasyczne z wykorzystaniem zdjęcia. Nie obawialiście się, ze Waszej prostej graficznie jedynki jury nie zauważy?
Tomasz Piekut-Jóźwicki, redaktor graficzny ”Dziennika Wschodniego”: Nie miałem takich obaw. Użycie typografii do wyrażenia treści wcale nie oznacza, że będzie ona mniej atrakcyjna niż zdjęcie. Dobrze zastosowana typografia może skutecznie konkurować z fotografią na jedynce.
Radomir Wiśniewski, redaktor wydania magazynowego ”Dziennika Wschodniego”: Wręcz przeciwnie. Mieliśmy nadzieję, że nasza praca od razu rzuci się w oczy.
Długo pracowaliście nad stworzeniem tej zwycięskiej jedynki?
Radomir Wiśniewski: Nie jest to jedynka czysto newsowa, więc mieliśmy trochę czasu na jej stworzenie. Pomysłów na pierwszą stronę na 4 czerwca mieliśmy kilka. Ten, który wybraliśmy powstał w zaledwie pół godziny i był jednym z pierwszych. Redakcja od razu go zaakceptowała.
Piekut-Jóźwicki: Wiedzieliśmy, co chcemy osiągnąć. Chcieliśmy w jak najbardziej prostej formie ująć maksimum treści. Najpierw wpisaliśmy daty graniczne i zaakcentowaliśmy kolorem czerwonym liczby 89 i 20 w datach 1989 i 2009 – symbolizujące początek przemian ustrojowych i rocznicę 20-lecia tych wydarzeń. Potem stwierdziliśmy, że między tymi datami coś się wydarzyło.
Ta jedynka, choć dotyczy tematu ogólnopolskiego ma jednak charakter lokalny. Czy z Waszego pomysłu skorzystały inne gazety Mediów Regionalnych?
Radomir Wiśniewski: - Faktycznie pierwszą stronę robiliśmy z punktu widzenia naszego czytelnika. Część opisanych wydarzeń między datami granicznymi jest ważna dla Lubelszczyzny. Są to wydarzenia, które przez ostatnie dwadzieścia lat przebiły się do świadomości mieszkańców regionu. Ale mimo lokalnego charakteru tej jedynki, sam pomysł byłby do wykorzystania wszędzie.
Tomasz Piekut-Jóźwicki: Część z tych wydarzeń ma charakter krajowy i można je przełożyć do innej gazety jeden do jednego. Kilka jednak podkreśla lokalność Lubelszczyzny i te przy przeniesieniu do innego tytułu wymagałyby zmiany. Jedna z gazet naszej grupy skorzystała z naszego pomysłu.
Często zdarza się, że dzienniki Mediów Regionalnych wspólnie pracują nad jedynkami?
Tomasz Piekut-Jóźwicki: Zdarza się że powstają wspólne projekty. W tym wypadku większość gazet miała własny pomysł. Centrala sugerowała jedynie, aby użyć jednakowej czcionki tzw. solidarycy w winietach wszystkich gazet.
Po raz kolejny jury GrandFront nagrodziło jedynkę związaną z rocznicą. Jednak na co dzień pierwsza strona ma sprzedawać gazetę, a najlepiej sprzedają się newsy i dobre zdjęcia. Graficy mają wtedy małe szanse, aby wykazać się pomysłowością.
Tomasz Piekut-Jóźwicki: Newsem operujemy codziennie. Powstają wtedy typowe jedynki mówiące o pewnym zdarzeniu zilustrowane dobrą fotografią. Kiedy mamy wydarzenie specjalne i tworzymy jedynkę okolicznościową, to dajemy czytelnikowi pewną odmianę. Takie okładki specjalnie przełamujące layout także zwracają uwagę i są marketingowo atrakcyjne. Ważne, by nie pojawiały się zbyt często, bo wtedy tracą swoją funkcję. O tym, że czytelnicy doceniają jedynki okolicznościowe świadczy fakt, że po tragedii katyńskiej wszystkie gazety sprzedały się lepiej. Wydarzenie było wielkim newsem, a graficy przełamali w tych wydaniach tradycyjne layouty.
Prawdą jest, że w konkursach częściej doceniane są te projekty, w których graficy odchodzą od codziennego schematu. Wygrywają, bo mogą pokazać w nich więcej siebie.
Rozmawiała Aneta Wieczerzak-Krusińska
(27.05.2010)