Nie jesteśmy piratami
Rozmowa z Anthonym Zameczkowskim, strategic partner development manager YouTube.
Twórcy ”Latającego cyrku Monty Pythona” przez trzy lata tracili pieniądze, bo internauci umieszczali ich skecze na YouTube. W końcu, jak sami mówią, wzięli sprawy w swoje ręce – i założyli w waszym serwisie własny kanał ze skeczami, tyle że w lepszej jakości.
Ich kanał działa od roku. Materiały są dostępne za darmo. Umieszczamy przy nich linki do sklepów internetowych, gdzie można kupić skecze i filmy Monty Pythona. Są też reklamy – zyskiem z ich emisji Monty Python dzieli się z nami, a my za darmo oferujemy kanał, hostujemy materiały wideo i generujemy ruch. Klipy umieszczane przez internautów mogą mieć tylko do 10 minut i są zwykle kiepskiej jakości. Dzięki automatycznym narzędziom dla partnerów Monty Python może je automatycznie wyszukać i usunąć bądź wykorzystać fakt, że są popularne. Zresztą i tak internauci wolą oglądać Monty Pythona na ich kanale, w lepszej jakości. I obie strony są zadowolone.
Monty Python nie usuwa tych filmów zamieszczonych przez internautów?
Te krótkie filmiki raczej generują ruch na głównym kanale, niż mu szkodzą. Narzędzie Content ID umożliwia też dodanie na każdym takim filmie informacji o właścicielu praw autorskich.
Taka współpraca to nowy model biznesowy YouTube?
Kanały partnerskie są już dość popularne. Korzysta z nich wiele firm producenckich, stacji telewizyjnych, wytwórni filmowych i muzycznych. 3 grudnia podpisaliśmy na przykład umowę z brytyjskim Five. W sekcji brytyjskich programów telewizyjnych na YouTube można już oglądać ponad trzy tysiące godzin pełnometrażowych programów telewizyjnych, w tym odcinki popularnych seriali.
W Polsce współpraca z polskimi dostawcami kontentu chyba nie zawsze układa się dobrze? Materiały TVN na YouTube pojawiają się niezmiernie rzadko, zazwyczaj wtedy, gdy stacja bardzo chce coś wypromować. TVN usuwanie nagrań z YouTube tłumaczy koniecznością ochrony praw autorskich.
I dlatego wprowadziliśmy usługę Content ID. Jest bezpłatna, a każdy właściciel treści, który dostarczy nam oryginały swoich materiałów, może być pewien, że nasz system skanujący wychwyci pliki będące ich kopiami – i będzie można je z serwisu usunąć. Oferujemy też usługę Content ID połączoną z partnerstwem z YouTube. Wtedy właściciel kontentu ma do wyboru: albo zablokowanie treści, albo ich monetyzację, czyli pozostawienie w serwisie wraz z reklamami, z których zyskiem podzieli się z nami. Trzecia korzyść to tzw. YouTube Insights – umożliwia analizowanie zainteresowania klipami, sprawdzenie, ile osób je ogląda, kiedy i jak, skąd te osoby pochodzą. Właściciele praw mogę obserwować te dane także dla ich kontentu umieszczonego przez internatuów. I ma to pewnie wpływ na fakt, że większość partnerów zostawia w serwisie materiały od internautów.
Content ID pozwoli rozwinąć współpracę z polskimi nadawcami?
Mamy już polskie kanały partnerskie, np. Telewizja Polska jest naszym partnerem i ma na YouTube własny kanał. Współpracujemy również z Agorą i EMI Music Poland. Natomiast Content ID w Polsce dopiero zaczęliśmy prezentować, jeszcze nikt tu w pełni nie korzysta z tej usługi.
Jeśli ktoś nie korzysta z tej usługi, to YouTube nadal nie pilnuje, aby treści nie trafiały na platformę bezprawnie?
Każdy może umieszczać materiały na YouTube. Nie kontrolujemy tego, bo jesteśmy platformą oferującą technologię – nie możemy rozstrzygać, który film do kogo należy. Kwestie praw autorskich są nierzadko bardzo skomplikowane. Natomiast jeśli właściciel praw autorskich wskaże nam, że w serwisie bezprawnie znalazły się jego treści, reagujemy. Nie musi korzystać z Content ID ani być partnerem. Każdy może zgłosić filmy naruszające zasady. Nie jesteśmy piratami. Content ID wprowadziliśmy właśnie po to, by właściciele praw mogli nimi zarządzać w ramach serwisu. Mogą obierać różne strategie: zablokować materiały w jednym kraju – na przykład gdy są one emitowane w telewizji we Francji – a udostępnić je w innym – na przykład w Wielkiej Brytanii. Poszerzają w ten sposób grupę odbiorców i monetyzują dodatkowy ruch dzięki reklamom.
YouTube udostępnia Content ID od dwóch lat. Dlaczego dopiero teraz umożliwiacie taką ochronę swoich praw właścicielom materiałów w Polsce?
Content ID był dostępny zarówno w Polsce, odkąd tylko wprowadziliśmy tę usługę. Przy każdym kontakcie z producentami materiałów zachęcamy do korzystania z Content ID. Kilku polskich partnerów korzysta zresztą z podstawowej wersji tej usługi, czyli Content Verification Program – to pozwala im usuwać z YouTube treści naruszające ich prawa autorskie. Natomiast aktywną prezentację zaawansowanych funkcji tej usługi, skanującej umieszczane w serwisie materiały (Video ID i Voice ID), rozpoczęliśmy dopiero teraz, bo dopiero teraz w ramach Google Polska powstał zespół odpowiedzialny za rozwój platformy w Polsce, którym pokieruje Adam Kwaśniewski.
Na YouTube pojawia się coraz więcej kanałów telewizyjnych. Jest brytyjski Channel 4, jest polska TVP. Stajecie się telewizją?
Jesteśmy platformą dystrybucji. Nie tworzymy tych kanałów ani nie mamy praw do ich kontentu. Oferujemy tylko technologię i instrumenty reklamowe. Jesteśmy jak wielka, ogólnoświatowa kablówka.
Czy te zmiany oznaczają, że wolicie profesjonalny kontent od amatorskich, często kiepskiej jakości, materiałów wideo?
Na YouTube dla wszystkich znajdzie się miejsce. Zresztą wiele amatorskich nagrań zyskuje większą popularność niż profesjonalny kontent. Przykładem może być kariera Michaela Buckley, który zaczął od umieszczania na YouTube pojedynczych plików, a teraz prowadzi u nas własny kanał ”What the Buck” i dostał program w HBO.
Rozmawiała Elżbieta Rutkowska
fot. archiwum