Emocje wisiały w powietrzu
Rozmowa z Rafałem Malko z ”Gazety Wyborczej Trójmiasto”, autorem Zdjęcia Roku w Ogólnopolskim Konkursie Fotografii Prasowej Grand Press Photo2009 oraz laureatem I nagrody w kategorii Ludzie (zdjęcie pojedyncze) i II nagrody w kategorii Wydarzenia (zdjęcie pojedyncze).
Zdjęcie Roku to efekt redakcyjnego zlecenia czy własnej inicjatywy?
Zlecenia redakcyjnego. Jednak zrobienie tej fotografii zdecydowało o tym, że dalej chcę robić zdjęcia w Stoczni Gdynia.
W kategorii Wydarzenie to samo zdjęcie zajęło drugie miejsce. Spodziewał się Pan, że zostanie Zdjęciem Roku? Nie spodziewałem się, że dostanę jakąkolwiek nagrodę. Dwa lata temu i rok temu byłem nominowany, ale moje zdjęcia nie zostały nagrodzone. W tym roku pomyślałem, że jeśli w dostanę jakąś nominację, to będzie bardzo sympatycznie. Ważne jest, żeby wyróżnić się spośród tylu świetnych fotoreporterów w kraju. Nagroda Zdjęcia Roku jest totalnym zaskoczeniem.
Fotografował Pan kilkutysięczny tłum stoczniowców w momencie, gdy ważyły się losy ich pracy. Napięcie wisiało w powietrzu. Ale nie poddał się Pan tej agresji, którą stoczniowcy emanowali.
Emocje wisiały w powietrzu, ale mam wrażenie, że stoczniowcy są bardzo otwarci. Wiele razy zdarzyło mi się, że w stoczni wołano za mną: „ Hej! Zrób mi zdjęcie!”. Dla nich każde zdjęcie to pamiątka. Widzimy stoczniowców tylko na zadymach. Żeby sfotografować ich jak wyglądają naprawdę, potrzeba czasu.
Przerobienie tego zdjęcia z kolorowego na czarno-białe miało na celu ....
To zabieg czysto estetyczny, bo życie tak naprawdę jest kolorowe. Wahałem się, czy zostawić fotografię kolorową. Akurat tamten dzień był pochmurny, ale z drugiej strony kaski stoczniowców tworzyły żółte morze. Kiedy przerobiłem je na czarno–białe zauważyłem, że nasza uwaga koncentruje się na twarzach stoczniowców.
Pana zdjęcie, które zdobyło pierwsze miejsce w kategorii Ludzie gra kolorem, ale przede wszystkim rytmem. Czy uchwycenie sylwetki arcybiskupa Gocłowskiego na tle zrytmizowanego szpaleru żołnierzy, to efekt przypadkowego ujęcia, czy przemyślanej kompozycji?
Na Westerplatte reflektor był punktowo skierowany na pomnik. Najpierw zobaczyłem premiera Tuska, który mignął mi w tym świetle. Kiedy schodził arcybiskup Gocłowski wiedziałem, jak będzie wyglądał w tym świetle. To zdjęcie było w stu procentach przemyślane. Po prostu zobaczyłem je najpierw na kimś innym i dopiero później nacisnąłem migawkę.
Rozmawiał Andrzej Klim
...