Dział: WYWIADY

Dodano: Styczeń 16, 2009

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Plotki powinny być prawdziwe

Rozmowa z Karoliną Korwin Piotrowską, redaktor naczelną serwisu Plejada.pl

Poważni ludzie prasę brukową i serwisy plotkarskie traktują z przymrużeniem oka.
Jednak są granice, których przekraczać im nie wolno.
Zdecydowanie tak. Przede wszystkim nie można zmyślać, a nawet sugerować rzeczy mijających się z prawdą. Podam przykład. Mamy zdjęcie młodej mamy - celebrytki na spacerze z maluchem, a pod nim podpis: pierwszy spacer Iksińskiej z pociechą. To jest w porządku. Ale kiedy to samo zdjęcie opatrzone jest podpisem: smutna Iksińska sama wyprowadza dziecko na spacer, bo tata kilka dni po narodzinach potomka spakował walizki i wyjechał na wakacje – to wtedy finał w sądzie jest bardzo możliwy.

Ale wydawcy brukowców chyba tylko na to czekają? Sprawy sądowe z gwiazdami zapewniają im darmową reklamę.
Niestety tak. Są to najczęściej wielkie koncerny medialne, które weszły do Polski dobrze wyszkolone w zdobywaniu poczytności dzięki plotkom. Dziś na Zachodzie granica między tym, co można, a czego nie można napisać jest wyraźna. Za jej przekroczenie grożą olbrzymie kary finansowe. Wystarczy wspomnieć wpadkę ”Paris Match”, które za sugestię, że aktorka Isabelle Adjani jest nosicielką wirusa HIV musiało wypłacić aktorce wielomilionowe odszkodowanie. A u nas tabloidy nie mają żadnych oporów w serwowaniu czytelnikowi plotek wyssanych z palca, bo kary za pisanie bzdur i naruszenie prywatności są śmieszne niskie dla wielkiego wydawcy. Sięgają najczęściej 20-30 tys. zł.

Ale czy da się w ogóle wydawać dochodowe pismo z wyłącznie prawdziwymi informacjami z życia gwiazd i na dodatek takimi, które nie naruszają niczyjej prywatności?
Okazuje się, że tak. Udowodniło to Edipresse wydając „Party”, które zadebiutowało jesienią ubiegłego roku. Mało kto wróżył pismu, które nie jest chamskie i nie żeruje na cudzym nieszczęściu, sukces rynkowy. Tymczasem „Party” dobrze się sprzedaje.

Czy za tym przykładem pójdą inni?
Powoli zaczyna się Polsce dokonywać podział na media wiarygodne i te, które takie nie są. W prasie do tej pierwszej grupy możemy już dzisiaj zaliczyć oprócz ”Party” - ”Vivę!”. Ostatnio stara się do nich dołączyć ”Gala”.
Warto zauważyć, że ostatnio nawet internetowe serwisy plotkarskie muszą uważać na to co piszą. Niedawno Pudelek.pl został zmuszony przez Roberta Kozyrę do opublikowania sprostowania. Chodziło o artykuł sugerujący, że Kozyra odpowiedzialny jest za próbę samobójczą Kasi Klich.

Rozmawiała Monika Gocłowska

...

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.