Paweł Trochimiuk
Rozmowa z Pawłem Trochimiukiem, wiceprezesem Związku Firm Public Relations
Dwunastu pracowników agencji BCA SA gremialnie przeszło do wchodzącej na polski rynek firmy Edelman Public Relations Worldwide. Jak bronić się przed takimi praktykami?Na pewno nadzór właściciela powinien być lepszy i powinien on na bieżąco sprawdzać funkcjonowanie spółki, chociażby na podstawie miesięcznej dokumentacji, a nie tylko kwartalnej czy półrocznej.
Czy wówczas wychwyciłby moment, w którym pracownicy przechodzą do konkurencji?
Zamiar odejścia jednego lub dwóch pracowników mógłby pozostać niedostrzeżony, ale nie całego zespołu, jak było to w przypadku agencji BCA. Prezes spółki Barbara Kwiecień doskonale wiedziała, że z dniem zakończenia jej współpracy spółka nie jest w stanie funkcjonować.
Co ma zrobić pracodawca, żeby ustrzec się przed ucieczką pracowników?
Umowy o pracę powinny zawierać klauzulę o zakazie konkurencyjności w trakcie jej trwania. Stosuje się też klauzule o takim zakazie po zakończeniu umowy o pracę. Problem polega na tym, że w polskim prawie takie zapisy są martwe dopóty, dopóki pracodawca nie dojdzie do porozumienia z pracownikiem na temat wynagrodzenia za okres obowiązywania konkurencyjności.
Pracodawcy rzadko uciekają się do tego rodzaju zabezpieczenia.
Rzadko, choć jest ono skuteczne. Pracodawca musi mieć jednak środki na sfinansowanie części pensji pracownika – połowy lub jednej trzeciej tylko za to, że nie pójdzie on do konkurencji i nie wykorzysta tam swojej wiedzy.
Na Zachodzie częściej stosuje się takie klauzule?
Nie ma reguły, bo zachodni pracodawcy myślą podobnie jak polscy – zakaz pracy u konkurencji wiąże się z poważnymi kosztami. Decyzja zawsze zależy od oceny, w jakim stopniu wiedza danego pracownika wykorzystana u konkurenta będzie dla pracodawcy szkodliwa.
Czego casus agencji BCA nauczy środowisko PR?
To zależy od prezesa Wiesława Miguta (prezes Migut Media SA, współwłaściciel agencji BCA, zapowiada, że zgłosi sprawę do prokuratury – przyp. red.). Przejście właściwie całego zespołu do konkurenta jest precedensem. Firmy zrzeszone w związku zareagowały z oburzeniem, każdy z jej szefów z łatwością może sobie wyobrazić, że znalazł się w takiej sytuacji.
Związku Firm Public Relations oświadczył, że nie chce widzieć Agencji Edelman w swoich szeregach. Sądzi Pan, że Edelman bez wsparcia Związku sobie nie poradzi?
Dlaczego? Jest kilka spółek public relations, które do Związku nie należą, ale dobrze sobie radzą. Największe agencje są jednak jego członkami.
Rozmawiała Małgorzata Wyszyńska
(MWW, 10.06.2005)