Golden Drum Festival zasługuje na to, by się rozwinął
Rozmowa z Lechosławem Kwiatkowskim, dyrektorem kreatywnym agencji DougFaberFamilly, członkiem jury Golden Drum Festival w kategorii kampania reklamowa
Jak ocenia Pan tegoroczne zgłoszenia po obejrzeniu większości z nich?Słabiutko. Strasznie mizernie to wygląda. Poziom prac jest bardzo niski. Zarówno kampanii reklamowych, jak i reklam w kategorii print i radio. Telewizji jeszcze nie widziałem.
Jak wypadła kampania reklamowa, bo w tej kategorii był Pan jurorem?
Ze zgłoszonych 95 prac do finału mogliśmy zakwalifikować jedynie 25, więcej się nie dało ze względu na niski poziom. Byliśmy krytyczni i surowi, by nie zaniżać poziomu, ale też pamiętaliśmy, że w Portorożu świętujemy to, co robimy. Nagrodziliśmy reklamy, które na to zasługują, ale też wszyscy będą mieli po co wrócić tu
w przyszłym roku.
Czy pojawiły się w tym roku elementy wspólne dla wielu reklam? Jakiś trend w kampaniach reklamowych?
Nie, nie ma żadnego sznytu czy mody, przynajmniej nic takiego nie rzuciło mi się w oczy. Nie wybija się też żaden kraj.
Czy fakt, że festiwal otwiera się na coraz więcej krajów,
a kategoria kampanie reklamowe dotyczy agencji z całego świata, wpłynął na poziom czy liczbę prac?
Nie, nie wydaje mi się. Nie jest to jeszcze festiwal, na który pchano by się drzwiami i oknami. Jakość zgłoszeń nowych uczestników też nie zachwyca. Zarówno wśród prac z krajów Europy Środkowej i Wschodniej, jak i wśród krajów startujących pierwszy raz zdarzają się knoty i bardzo fajne prace. Nowi uczestnicy nie wnoszą niczego, czego byśmy nie znali. Najlepsi twórcy reklam nie muszą bowiem przyjeżdżać do Portoroża, byśmy dowiedzieli się, co nowego dzieje się w branży. Są ku temu inne okazje i imprezy, chociażby Cannes Lions, który wciąż wytycza standardy. Mam jednak nadzieję, że Golden Drum się rozwinie, bo zasługuje na to. Lubię jego atmosferę, swobodniejszą niż w Cannes. Festiwal w Portorożu jest bardzo interesujący merytorycznie. Uczestniczy w nim mnóstwo dobrych wykładowców, jest dobrze przygotowany.
Roma Zygmunt
(ROM, 08.10.2004)