Dział: RADIO

Dodano: Czerwiec 07, 2007

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Tadeusz Sznuk pozwał IPN za pomówienie, że był agentem SB

Znany dziennikarz Tadeusz Sznuk żąda przeprosin od Instytutu Pamięci Narodowej za - jak twierdzi - pomówienie go, że był agentem SB. IPN uznał go za agenta na podstawie akt SB. Sznuk dowodzi, że o rejestracji dowiedział się z pisma prezesa IPN, odmawiającego mu dostępu do jego akt z IPN.

Sąd Okręgowy w Warszawie, który w środę rozpoczął proces cywilny wytoczony IPN przez Sznuka, odroczył sprawę bezterminowo. Na wniosek powoda sąd wystąpił do IPN o akta Sznuka. W 2005 r. jego nazwisko znalazło się na "liście Wildsteina" (spisie katalogowym IPN ze 160 tys. nazwiskami funkcjonariuszy i agentów SB oraz osób wytypowanych przez nią do współpracy). Sznuk wystąpił wtedy do IPN o nadanie mu statusu pokrzywdzonego - bez czego niemożliwy był wtedy dostęp do własnych akt z IPN. IPN odmówił. W sierpniu 2005 r. ówczesny prezes IPN Leon Kieres podtrzymał odmowę, uzasadniając ją treścią akt IPN, z których wynikało, że Sznuk był agentem SB (takim osobom ustawa o IPN zakazywała nadawania statusu pokrzywdzonego). - Dokumenty dotyczące wnioskodawcy potwierdzają, że został on pozyskany do współpracy z organami bezpieczeństwa państwa w dniu 11 stycznia 1982 r. jako tajny współpracownik o ps. „Arat" - napisał Kieres w swym postanowieniu, cytowanym w pozwie Sznuka, do którego dotarła PAP. Według Kieresa, głównym zadaniem Sznuka, jako agenta, było "udzielanie informacji na temat sytuacji ogólnej w Komitecie RTV". Kieres podkreślał, że jego współpracę potwierdzają dokumenty IPN, "a w szczególności raporty oficerów organów bezpieczeństwa państwa, z których wynika, iż pan Tadeusz Sznuk pięciokrotnie w latach 1982-1986 kontaktował się z nimi w celu przekazania informacji". 64-letni Sznuk uznał to za naruszenie swych dóbr osobistych i w grudniu 2006 r. pozwał IPN, żądając od niego przeprosin za "bezprawne pomówienie o współpracę z organami bezpieczeństwa". W pozwie adwokat Sznuka mec. Jacek Trela pisał, że IPN dopuścił się naruszenia czci i dobrego imienia powoda. "Z żadnego przepisu ustawy o IPN nie wynika, że o przyznaniu statusu pokrzywdzonego decyduje wyłącznie treść dokumentów znajdujących się w teczce" - argumentował adwokat. Adwokat podkreślał, że dla określenia kogoś mianem tajnego współpracownika "niewystarczającym jest odnalezienie dokumentu wskazującego na fakt zarejestrowania". Przypomniał, że potrzebne są do tego m.in. "konkretne działania w celu urzeczywistnienia podjętej współpracy". Mec. Trela dodał, że Sznuk o fakcie zarejestrowania go jako tajnego współpracownika dowiedział się z "ww. postanowienia prezesa IPN". "Funkcjonariusz SB dokonał rejestracji wbrew jego woli i świadomości; nie zaistniała żadna z koniecznych przesłanek znamionujących współpracę" - napisał. Ani Sznuk, ani jego adwokat, nie chcieli w sądzie odpowiadać na pytania dziennikarza PAP. IPN wnosi o oddalenie pozwu, podkreślając, że jego działanie nie było bezprawne. Sznuk nie mógł wystąpić o sądową autolustrację, bo mają do niej prawo tylko osoby pełniące funkcje publiczne w rozumieniu ustawy lustracyjnej. 11 maja Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z konstytucją objęcie dziennikarzy lustracją przez nową ustawę, która weszła w życie 15 marca. Sznuk, popularny prezenter radiowy i telewizyjny, został niedawno zwolniony z Polskiego Radia.

(PAP, BW, 07.06.2007)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter

PODOBNE ARTYKUŁY

Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.