Temat: reklama

Dział: REKLAMA

Dodano: Wrzesień 22, 2025

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Marki do maksimum wykorzystują popularność serialu Netflixa "1670"

– Case "1670" udowadnia, że RTM wciąż ma moc. Zwłaszcza gdy łączy świeżość, trafne dopasowanie i odrobinę dystansu – uważa Patrycja Majsik z Labconu (screen: YouTube/Netflix Polska)

Drugi sezon serialu "1670", który 17 września trafił na Netflixa, wzbudził największe ożywienie reklamowe marek spośród wszystkich polskich produkcji, jakie kiedykolwiek trafiły na platformę. – Napięcie i buzz dookoła sprawiły, że marki rzuciły się do boju o uwagę widzów, a ich real time marketingowe kreacje zaczęły przypominać szlacheckie potyczki – kto szybciej, kto celniej, kto zabawniej – mówi "Presserwisowi" Patrycja Majsik, social media team leaderka w agencji Labcon.

Serial "1670" już po premierze pierwszej odsłony stał się jednym z najgłośniejszych polskich tytułów platformy, łącząc satyrę, absurd i nawiązania do współczesnej rzeczywistości. Nowe odcinki ponownie wywołały duże emocje – zarówno wśród widzów, jak i marek, które błyskawicznie podjęły temat w działaniach real time marketingowych.

Działania przypominały dobrze zaplanowaną kampanię

– Produkcja po pierwsze znowu uderza w nasze przywary, ale tym razem jeszcze odważniej – mówi Małgorzata Kąkalec, community managerka w agencji Insignia. Jej zdaniem serial na stałe wpisał się w polski krajobraz popkulturowy, a marki i agencje będą miały jeszcze wiele okazji, by kreatywnie do niego nawiązywać.

Czytaj też: Netflix kupi właściciela TVN? Platforma chce złożyć ofertę za Warner Bros. Discovery

Ekspertka podkreśla, że choć internet już kilka dni przed premierą buzował od memów i komentarzy, działania marek przypominały raczej dobrze zaplanowaną kampanię teasującą niż spontaniczny RTM. – Posty nawiązujące do serialu pojawiały się już kilka dni przed premierą. Choć były świetnie przygotowane wizualnie i spójne z klimatem produkcji, ich "real time" to bardziej zaplanowana kampania niż spontaniczna reakcja – zauważa Kąkalec. 

Zdaniem Patrycji Majsik z Labconu takie działania dają przewagę na kilku frontach – zasięgowym, wizerunkowym i relacyjnym. RTM-y nie tylko budują widoczność marek, ale też sprawiają, że użytkownicy zaczynają je postrzegać jako "towarzyszy biesiady", a nie wyłącznie sprzedawców. Wśród przykładów Majsik wymienia m.in. akcję Żabki, która "buńczucznie wprosiła się do Adamczychy", oryginalne wideo Kuchni Vikinga czy kampanię Komfortu, który premierę "1670" połączył z promocją własnego serialu "Na Komfortowej".

Zobacz przykłady działań RTM na podstawie serialu "1670" poniżej:

– Case "1670" udowadnia, że RTM wciąż ma moc. Zwłaszcza gdy łączy świeżość, trafne dopasowanie i odrobinę dystansu. To jak pojedynek na szable, gdzie liczy się refleks, precyzja i pewność ręki – podsumowuje Majsik. Dodaje, że dzięki szybkości i kreatywności marki zyskują więcej niż tylko lajki i komentarze z postulatami podwyżek dla social media managerów, ale budują siłę brandu.

Polskie marki mają przewagę autentyczności

Na lekkość i humor RTM-ów zwraca uwagę także Klaudia Jamróz, influencer marketing team coordinatorka w Performance Group.

Czytaj też: Firma farmaceutyczna Oleofarm ponownie reklamuje się w Republice

– Cieszy mnie, że kreacje RTM wokół "1670" zachowały lekkość i poczucie humoru. Pierwszy sezon szybko dostarczył odbiorcom bogaty zestaw fraz, powiedzonek i żartów, które weszły do codziennego języka. Dlatego naturalne było, że powrót serialu stanie się momentem wzmożonej aktywności marek – mówi "Presserwisowi".

Jamróz podkreśla, że najlepiej z kontekstem poradziły sobie brandy mające mocne oparcie w polskim rynku – od LOT-u i Żabki po IKEA, PKP czy InPost, a także mniej oczywiste podmioty jak Lasy Państwowe. – Największy potencjał serialu leży w dystansie do naszych narodowych przywar. Tutaj oczywiście polskie marki mają przewagę autentyczności nad międzynarodowymi, bo śmiać się z siebie potrafimy głównie we własnym gronie – dodaje.

"Udało się podtrzymać zainteresowanie"

W jej ocenie cała kampania wokół premiery serialu wykraczała poza standardowe działania promocyjne. – Z jednej strony mieliśmy działania o dużym rozmachu jak wystawa czy event "Dożynki królewskie". Z drugiej strony kampania była inkluzywna – otwarta nie tylko na influencerów, ale też na szeroką publiczność, co budowało poczucie wspólnego uczestnictwa w "kulturalnym wydarzeniu" – mówi Jamróz.

Czytaj też: Anna Lewandowska, wcześniej twarz marki Apart, tym razem reklamuje Yes

Co ważne, hype nie skończył się na dniu premiery. – Dzięki dobrze przemyślanym działaniom RTM i długiemu życiu w social mediach udało się podtrzymać zainteresowanie i sprawić, że "1670" mimo krótkiego formatu pozostało w obiegu kulturowym na dłużej – dodaje ekspertka.

Według niej skuteczność RTM w tym przypadku była w dużej mierze niezależna od oceny nowego sezonu (a drugi sezon mimo większego budżetu i lepiej wyglądających planów filmowych jest oceniany słabiej niż pierwszy). – Kreacje bazowały przede wszystkim na kapitale pierwszej serii, która zdobyła świetne recenzje. Dzięki temu marki mogły z powodzeniem podpiąć się pod moment premiery i atmosferę oczekiwania. Niezależnie od tego, jak zostanie oceniony sam sezon – podsumowuje Jamróz.

Czytaj też: Aktor zarzucił TVP niewypłacanie tantiem. "W miarę możliwości będziemy regulować zobowiązania"

(KAP, 22.09.2025)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.