Polska ukarana za opóźnienie we wdrożeniu dyrektywy DSM. Zapłaci 8,3 mln euro
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ukarał Polskę za wieloletnie opóźnienie we wdrażaniu dyrektywy DSM (fot. Darek Delmanowicz/PAP)
Polska ma zapłacić 8,3 mln euro kary za opóźnienia we wdrożeniu unijnej dyrektywy DSM (Digital Single Market), która umożliwia wypłatę wynagrodzeń autorom i wydawcom za treści udostępniane przez big techy – zdecydował Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. – Jestem w tej kwestii niezwykle zawiedziony administracją rządu PiS, bo mając pełną gębę sloganów o polskiej, narodowej kulturze, nie zrobiła nic, by polskich twórców na tym polu wesprzeć – komentuje Bogusław Chrabota, redaktor naczelny grupy Gremi Media i wiceprezes Izby Wydawców Prasy ds. zagranicznych.
Celem dyrektywy DSM z 2019 roku w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym jest dostosowanie prawa autorskiego do wyzwań i możliwości spowodowanych rozwojem internetu i technologii. Dla branży kreatywnej fundamentalne znaczenie mają zawarte w DSM przepisy pozwalające na wprowadzenie przez parlamenty państw Unii Europejskiej regulacji, które zobowiązują platformy cyfrowe, m.in. Google i Meta, do zapłaty wynagrodzeń za treści należące do ich twórców: dziennikarzy, filmowców, wydawców.
Polska miała czas na wdrożenie dyrektywy DSM do czerwca 2021 roku. Mimo apeli reprezentantów środowisk branży kreatywnej rząd Zjednoczonej Prawicy nie wywiązał się z tego zobowiązania, przez co do września 2024 roku Polska była jedynym krajem wspólnoty, który nie wdrożył dyrektywy DSM do krajowego systemu prawnego.
– Walczyliśmy na różnych forach, także na europejskim – wspomina Bogusław Chrabota, redaktor naczelny grupy Gremi Media, wiceprezes Izby Wydawców Prasy ds. zagranicznych. – W kraju pisaliśmy nieskończone apele, rozmawialiśmy z politykami różnych szczebli. Dało się wyczuć, ze decydenci, czyli politycy PiS, kompletnie nie przejmowali się terminami implementacji, karami etc. To było więcej niż lekceważenie obowiązku implementacji. Miałem jako uczestnik tego procesu wrażenie, że jest to świadome odwracanie się od tematu, motywowane faktem, że w ten sposób realizuje się interesy amerykańskich firm. Niewątpliwie lobbing gigantów IT miał duże znaczenie. Dało się go wyczuć – dodaje.
W ocenie Bogusława Chraboty odpowiedzialność za karę nałożoną przez TSUE ponoszą polscy politycy, ale przede wszystkim rząd Mateusza Morawieckiego.
– Następcy dość szybko zajęli się implementacją, co więcej, z udziałem szerokich konsultacji społecznych – mówi wiceprezes IWP. – Naszych racji wysłuchał nawet premier Tusk, za co mu chwała. Niestety cały proces bardzo się opóźnia, co powoduje realne straty twórców – dodaje.
– Kara za bardzo poważne opóźnienie wdrożenia DSM do polskiego systemu prawnego unaocznia, że Unia Europejska potrafi konsekwentnie egzekwować obowiązujące przepisy – mówi dr hab. Adam Szynol, medioznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego. – Decyzję TSUE można potraktować jako odezwę do elektoratu, by w wyborach głosowali na właściwych polityków. Obstrukcja poprzedniego rządu, który nie chciał wdrożyć dyrektywy DSM, przyniosła ogromne szkody zarówno mediom, gdyż nie dostawały one rekompensat od big techów za używane treści, jak i nam wszystkim, końcowym odbiorcom internetu, którzy mają dostęp do coraz mniejszej liczby jakościowych treści – dodaje.
Adam Szynol podkreśla, że zeszłoroczna nowelizacja prawa autorskiego wdrażająca dyrektywę DSM była krokiem w dobrym kierunku. – Ale nie wystarczającym – mówi medioznawca. – Zabrakło akcji informacyjnej lub kampanii społecznej wyjaśniającej, że to polepszone prawo może przynieść mediom i polskiej kulturze kolosalne korzyści, że ma ono ogromne znaczenie – dodaje.
Bogusław Chrabota zauważa, że przez wieloletnie opóźnienie we wdrażaniu dyrektywy DSM Polska branża wydawnicza poniosła straty liczone w dziesiątkach mln zł. – Co więcej, nie tylko na skutek opóźnień pieniądze dalej nie płyną, bo nie ma wciąż porozumienia z gigantami. To strata nieodwracalna, bo modele pozyskiwania treści dzięki AI powoli zastępują dawne metody. To, co jeszcze dziś jest jako pobór kontentu policzalne i potencjalnie do wyegzekwowania, za chwilę wskutek działań asystentury AI w ogóle się rozmyje w internetowej mgle – ostrzega wiceprezes IWP.
(JF, 11.07.2025)










