Heweliusz. Tajemnica katastrofy na Bałtyku

Wydawnictwo Czarne
WYDAWNICTWO CZARNE
WOŁOWIEC 2024
Zanim prom „Jan Heweliusz” zatonął 14 stycznia 1993 roku wraz z ponad pięćdziesięcioma pasażerami, już wiele lat wcześniej wysyłał załodze sygnały ostrzegawcze. Okazuje się, że wielokrotnie dochodziło do niebezpiecznych przechyłów – zarówno na otwartym morzu, jak i przy nabrzeżach. Był wysoki i niestabilny, a do tego miał trudny w obsłudze system stabilizacji w postaci połączonych zbiorników wypełnionych wodą. Aby w krytycznej chwili uratować statek kładący się na wzburzonych falach, trzeba było zejść na sam jego dół i wykonać ręcznie ponad 80 obrotów opornym pokrętłem. Nie udało się.
Autor, dziennikarz związany z „Gazetą Wyborczą”, minuta po minucie odtwarza ostatni rejs „Jana Heweliusza” na podstawie mozolnie odszukiwanych dokumentów – bo sprawę tuszowano – i rozmów z ocalałymi członkami załogi. Wyłania się z nich wstrząsający katalog zaniedbań, które doprowadziły do największej katastrofy morskiej w historii powojennej Polski. Ofiar mogłoby być o wiele mniej, gdyby na pokładzie były kombinezony termiczne dla wszystkich pasażerów, a nie tylko dla załogi. I gdyby polskie oddziały ratunkowe wyruszyły od razu, a nie dopiero po paru godzinach.
Tytułowa tajemnica nie zostaje odkryta do końca. Po latach trudno nawet precyzyjnie ustalić ostateczną liczbę ofiar. Przykładowo pasażerki, której ciało wyłowiono kilka miesięcy po katastrofie u wybrzeża Danii, nie było na liście podróżnych. Takich przypadków mogło być więcej.
Książkę czyta się jak wciągający gotowy scenariusz filmu katastroficznego. Autor nie tylko wykonał ogromną, mozolną robotę śledczą, lecz także ubrał uzyskane informacje w atrakcyjną dla czytelników formę – bez sensacji, z zachowaniem szacunku należnego tak wielkiej tragedii.
DJ
