Olejnik wygrała ze współpracownikiem Macierewicza
08.03.2007, 00:00
Monika Olejnik, która ma programy w Radiu Zet i TVN24, nie musi przepraszać Piotra Woyciechowskiego za to, że publicznie pytała o jego kompetencje zawodowe. Wczoraj warszawski Sąd Apelacyjny oddalił prawomocnie pozew przeciwko dziennikarce - pisze "Rzeczpospolita".
Piotr Woyciechowski to wieloletni bliski współpracownik likwidatora WSI Antoniego Macierewicza. To m.in. on przygotował dla niego w 1992 r. słynną listę agentów, której ujawnienie doprowadziło do upadku rząd Jana Olszewskiego. W ostatnich latach Woyciechowski był ekspertem sejmowej komisji ds. PKN Orlen (Roman Giertych mówił, że zrezygnowali z jego usług, bo był "nierzetelny"), potem szefem Nafty Polskiej. Ostatnio działał w komisji likwidacyjnej WSI.Rok temu Monika Olejnik w Radiu Zet m.in. w rozmowie z ówczesnym premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem zapytała, czy zna on Woyciechowskiego - szefa PGNiG, "astronoma, który w konkursie zdobył 13 punktów na 100 możliwych". Woyciechowskiego zabolały nieprecyzyjne informacje (w tym czasie był szefem Nafty Polskiej). Zaprzeczył, że uczestniczył w jakimkolwiek konkursie, w którym mógłby zdobyć 13 punktów. Olejnik chodziło o egzamin na członków do rad nadzorczych państwowych spółek, który musi zdać każdy kandydat. Woyciechowski nie od razu go zaliczył. Zdaniem świadków w 1998 r. miał osiągnąć żenujący wynik.
- Przedstawiłam jego problem w szerszym kontekście osób, które zajmują ważne stanowiska w państwowych spółkach -broniła się Olejnik. Po audycji Woyciechowski dzwonił do niej i pytał: "Co ty, królowo, myślisz, że się ciebie boję?". Olejnik uznała, że to pogróżki. Podobne sugestie miał też usłyszeć od Woyciechowskiego Roman Giertych.
Woyciechowski przekonywał w sądzie, że przez wypowiedź Olejnik został odwołany ze stanowiska szefa Nafty. Domagał się przeprosin i 50 tys. zł na cel społeczny. Sąd pierwszej instancji orzekł, że choć dziennikarka użyła nieprecyzyjnych informacji, to jej przekaz był czytelny. I mogła pytać o kompetencje Woyciechowskiego, tym bardziej że faktycznie miał kiepski wynik na egzaminie. Ten wyrok utrzymał wczoraj Sąd Apelacyjny.
(08.03.2007)
* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
