Demonstracja przed siedzibą TVP Info. Krótka i niezbyt liczna. Stawiły się gwiazdy TVP
Obok pracowników TVP przy Placu Powstańców w Warszawie manifestował m.in. artysta kabaretowy Jan Pietrzak (screen: YouTube/TVP Info)
Zaledwie 50 minut trwała demonstracja w obronie mediów publicznych, których pracownicy poczuli się zagrożeni po zmianie władzy. Twarze utożsamiane z propagandą PiS wzywały do obrony "wolnych mediów".
Kilkaset osób zgromadziło się na demonstracji, która w założeniu miała bronić obecnego statusu mediów publicznych. O zaplanowanej na czwartek demonstracji przed siedzibą TVP Info i programów informacyjnych przy placu Powstańców Warszawy dziennikarze informowali się już w środę wieczorem. Również wieczorem, ok. 20.30 o demonstracji na swoim profilu w serwisie X poinformował Samuel Pereira, szef TVP Info. Godzinę później zrobił to Miłosz Kłeczek z TVP. Potem zapowiedź demonstracji była emitowana na antenie TVP Info.
Przed gmachem TVP padały dzisiaj słowa o "wolnych mediach", "wolności słowa" i "pluralizmie", a także typowe dla środowisk związanych z prawicowymi mediami - "tu jest Polska". Wolności mediów państwowych bronili m.in. Samuel Pereira, Marcin Tulicki czy Michał Rachoń.
- Szanowni państwo. Chcę podziękować, że bronicie dziś telewizji polskiej. Chcemy uspokoić, nic złego się nie dzieje. Nie ma żadnej formuły prawnej, że grupa polityków mogłaby przejąć TVP - powiedział do protestujących Michał Adamczyk, były szef TAI, który z ekranu zniknął po tym, jak na jaw wyszły informacje o jego agresywnych zachowaniach w stosunku do byłej partnerki.
Udział w demonstracji wzięli również dawni opozycjoniści z czasów PRL.
Organizatorem wydarzenia był Adam Borowski, lider warszawskiego klubu "Gazety Polskiej". Przed siedzibą TVP Info pojawili się również Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "GP", Jacek Karnowski, szef tygodnika "Sieci", zresztą wcześniej gość TVP Info, i artysta kabaretowy Jan Pietrzak. Przyszedł nawet Oskar Szafarowicz, student Uniwersytetu Warszawskiego, który zasłynął swoimi wpisami internetowymi wspierającymi Prawo i Sprawiedliwość. Do zgromadzonych przemówiła również posłanka Joanna Lichocka, członkini Rady Mediów Narodowych.
- Postkomuna wróciła do władzy i chce zniszczyć wolne media - mówiła do zgromadzonych posłanka PiS.
Demonstracja została oficjalnie zakończona po ok. 50 minutach, jednak jej uczestnicy pozostali na placu dłużej.
Do wydarzenia odniósł się były prezes TVP Janusz Daszczyński: "Dzisiejsza manifestacja przed siedzibą Telewizji Polskiej na Placu Powstańców Warszawy 7 stanowi chichot historii. Tak uważam jako ostatni, legalnie wybrany na czteroletnią kadencję prezes TVP, który, jako pierwszy, został zwolniony z Telewizji Polskiej 8 stycznia 2016 roku na mocy niekonstytucyjnej ustawy, przeprowadzonej przez PiS w zaledwie 36 godzin. Tę niekonstytucyjność stwierdził 13 grudnia 2016 roku Trybunał Konstytucyjny w wyroku wydanym podczas ostatniej rozprawy prowadzonej pod przewodnictwem prof. Andrzeja Rzeplińskiego, a potwierdził wyrok Sądu Najwyższego z 2022 roku. Z nieukrywanym oburzeniem stwierdzam, że manifestacja zwolenników PiS przeprowadzona pod hasłem walki o wolność słowa stanowi manipulację, która ma w polskim społeczeństwie utrwalić bezprzykładne, ośmioletnie naruszanie ustawowych filarów misji telewizji publicznej, czyli zasad pluralizmu, bezstronności, wyważenia i bezstronności, do których codziennie dochodziło i dochodzi na antenach Telewizji Polskiej w ostatnich ośmiu latach" - napisał m.in. na swoim profilu.
(PAR, 14.12.2023)