Ta ustawa odbiera prasie przychody z ogłoszeń. Posłowie nie wiedzą, że można mierzyć poczytność gazet
Zdaniem ekspertów ustawa deregulacyjna ogranicza obywatelom dostęp do informacji (fot. Pexels.com)
Część ogłoszeń sądowych i komorniczych ma być w pierwszej kolejności publikowana w "Monitorze Sądowym i Gospodarczym", a nie w prasie ogólnopolskiej i lokalnej - tak postanowił Sejm w uchwalonej ustawie deregulacyjnej. Zdaniem ekspertów to ustawa oparta na błędnych założeniach.
Zmiana dotyczy m.in. ogłoszeń o wszczęciu postępowania o uznanie za zmarłego czy w przypadku poszukiwania spadkobierców. Obecnie przepis nakazuje umieszczenie ogłoszenia „w piśmie poczytnym na całym obszarze Państwa”.
Postępujące zmiany społeczne
Zdaniem posłów z komisji nadzwyczajnej do spraw deregulacji - na co zwrócił uwagę portal Prawo.pl - aktualne przepisy nie odpowiadają postępującym przemianom społecznym. Wskazywali m.in. na zmniejszające się znaczenie tradycyjnej prasy. Powodem tej zmiany miała być też - według posłów - niemożność zdecydowania, która prasa jest "poczytna".
Czytaj też: „Gazeta Wyborcza”, Gazeta.pl oraz Wydawnictwo Agora mają być odrębnymi spółkami
Komisja zaproponowała zatem, aby nowe przepisy nakazywały publikację takich ogłoszeń w "Monitorze Sądowym i Gospodarczym". W przypadku ogłoszeń o zezwoleniu na złożenie przedmiotu świadczenia do depozytu sądowego dodatkowo obligatoryjne będzie zamieszczenie go na stronie internetowej sądu. Natomiast ogłoszenie w "Monitorze Sądowym i Gospodarczym" będzie obligatoryjne w tym przypadku tylko wtedy, gdy wartość przedmiotu świadczenia składanego do depozytu sądowego będzie przekraczać 5 tys. złotych.
Błędne założenia
Marek Frąckowiak, prezes Izby Wydawców Prasy, uważa, że ustawa ta to przykład działań opartych na błędnych założeniach. - Po pierwsze: stwierdzenie, że nie można ustalić, która prasa jest "poczytna", świadczy o niekompetencji posłów pracujących przy ustawie deregulacyjnej. Bo, jak wszyscy wiemy, istnieje bardzo wiele narzędzi pozwalających określić zasięgi i poziom czytelnictwa danego tytułu, że wymienię choćby PBC. Po drugie - rynek prasy przeżywa kłopoty i wielokrotnie zwracaliśmy się do ustawodawców o stworzenie mechanizmów jego wsparcia. A w zamian dostajemy mechanizm odbierający prasie kolejne źródło dochodów. Może nie najważniejsze, ale zawsze. Po trzecie - ogranicza się obywatelom dostęp do informacji, bo do "Monitora Sądowego i Gospodarczego" sięgnie zdecydowanie mniej osób niż tych czytających prasę.
Zła zmiana
Jak zwraca uwagę prof. Mariusz Bidziński z Uniwersytetu SWPS, taka zmiana może ograniczać prawo obywateli do dostępu do informacji. - Nie byłoby to problemem, gdyby obywatele mieli świadomość tych zmian - wskazuje Bidziński. - Prasa, jako medium informacyjne, na pewno jest lepszym sposobem dotarcia do zainteresowanych niż "Monitor Sądowy i Gospodarczy", bo nikt tam nie zagląda bez konkretnego powodu. Prasa ma zdecydowanie większy zasięg oddziaływania. Dlatego też zamiana taka może mieć negatywny skutek chociażby dla wierzycieli, bo spowolni tempo sprzedaży nieruchomości - mówi prof. Bidziński.
Czytaj też: Edward Miszczak: Wiosną nastąpi serialowa inwazja Polsatu
Jerzy Jurecki, członek rady wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych i wydawca "Tygodnika Podhalańskiego" - choć uważa tę ustawę za kolejny element dewastacji systemu prawnego - przyznaje, że jej zapisy nie zmienią znacząco sytuacji wydawców lokalnych. - Oczywiście, są to pieniądze, który były, i które teraz znikną. Rynkowi prasy na pewno to nie pomaga, ale nie były to pieniądze istotne z punktu widzenia budżetu.
Jurecki, tak jak inni eksperci, zwraca też uwagę na kwestie ograniczenia dostępu obywateli do informacji. - Kto na co dzień zagląda do "Monitora Sądowego i Gospodarczego"? - pyta Jurecki retorycznie.
(AMS, 03.02.2023)