Piąta część „Listów do M.” już w kinach. Pierwsze recenzje łaskawe
Na ekranie w "Listach do M. 5" pojawiają się m.in. Tomasz Karolak, Agnieszka Dygant, Janusz Chabior, Piotr Adamczyk, Wojciech Malajkat, Jan Peszek, Aleksandra Popławska (Fot. Bartosz Mrozowski/Listy do M 5)
„Listy do M. 5" od piątku, 4 listopada, można zobaczyć w kinach w całej Polsce. Poprzednie części hitu kinowego TVN WarnerBros. Discovery obejrzało od 2,5 do 3 mln widzów. Czwarta część filmu przebiła wszystkie poprzednie. Producenci liczą, że dobra passa będzie trwać.
Scenariusz piątej części napisali Marcin Baczyński i Mariusz Kuczewski. Za zdjęcia odpowiada Marian Prokop (PSC), za montaż Jarosław Barzan (PSM), a za scenografię Wojciech Żogała. Muzyka to dzieło Łukasza Targosza. Dystrybutorem „Listów do M. 5” jest Kino Świat.
Reżyserem filmu jest Łukasz Jaworski, producentem Tomasz Blachnicki, a kierownikiem produkcji Przemysław Malec.
Na ekranie pojawiają się m.in. Tomasz Karolak, Agnieszka Dygant, Janusz Chabior, Piotr Adamczyk, Wojciech Malajkat, Jan Peszek, Aleksandra Popławska, Maria Dębska, Mateusz Banasiuk, Marianna Zydek oraz Bartłomiej Kotschedoff.
Producenci krótko opisują fabułę: „W najnowszej odsłonie wigilijnej opowieści w reżyserii Łukasza Jaworskiego Szczepan i Karina uwikłają się w bitwę o spadek, który wystawi na próbę rodzinne relacje. Dodatkowo bohaterowie na własnej skórze sprawdzą, czy to prawda, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. Postać odgrywana przez Tomka Karolaka stanie na drodze innego - niekoniecznie Świętego - Mikołaja, co doprowadzi do medialnej sensacji. W filmie pojawią się również nowi bohaterowie oraz ciekawe i zaskakujące historie”.
Pierwsze recenzje są łaskawe dla produkcji: „Seria wciąż daje widzowi dużo radości i sporo momentów, w których bez zażenowania może się śmiać na kinowym fotelu” – pisze Dawid Muszyński w serwisie Naekranie.pl. Ale dodaje też: – „Listy do M. 5 są ciepłą, zabawną, kolorową komedią świąteczną, która nie jest wolna od wad poprzednich części. Nie zrezygnowano z chamskich, bijących po oczach lokowań produktów – czekolad czy biżuterii. Ekspozycja nazw tych firm nie jest subtelną. Powtarza się je kilkunastokrotnie, by widz ich nie przeoczył i nie zapomniał, jaki sklep z biżuterią odwiedzili bohaterowie. Niby powinienem się do tego już dawno przyzwyczaić, a jednak wciąż mnie to drażni”.
(MAT, 05.11.2022)