Po co nagradzać za nabijanie głosów?
Rozmowa z Krzysztofem Adamusem, dyrektorem kreatywnym agencji interaktywnej Opcom, członkiem jury Webstarfestival
Branża reklamowa narzeka, że Webstarfestival nie jest miarodajny, ponieważ wybiera strony najlepsze tylko spośród tych zgłoszonych, a w jury zasiadają przedstawiciele agencji, których projekty biorą udział w festiwalu. Czemu więc ma służyć taki konkurs?
W jury było ponad 70 osób różnych specjalizacji, z czego tylko 17 przedstawicieli agencji interaktywnych. Uważam, że takie proporcje były mocną stroną tegorocznego festiwalu i służyły jego wiarygodności. W tak licznym gronie trudniej wpływać na decyzje pozostałych jurorów. Sam festiwal służy promocji stron internetowych. Mimo że nie jest jeszcze odzwierciedleniem tego, co najlepsze w polskim Internecie, daje pewną orientację w trendach tworzenia stron internetowych.
Ponoć jedna z agencji nabiła głosów dla swojej strony w głosowaniu internautów – opisano to w blogu krążącym w sieci. Po co wręczano nagrody internautów, skoro wiadomo było, że ktoś w głosowaniu oszukiwał?
Obiektywizm tego głosowania pozostawiał wiele do życzenia, dlatego nagrody internautów nie były jakimś znaczącym wyróżnieniem. Już w pierwszym dniu konkursu wysłaliśmy list do jego organizatorów z propozycjami bardziej restrykcyjnych zasad głosowania. Niestety, nie było żadnego odzewu na nasze propozycje.
Co różniło tegoroczny festiwal od poprzedniego?
Przede wszystkim obniżono koszt zgłoszeń, który w ubiegłym roku sięgał nawet 2 tys. zł za stronę. Teraz zgłoszenie jednego projektu kosztowało ok. 800 zł. Po drugie, zwiększyła się liczba kategorii. To ruch w dobrym kierunku, choć niektóre kategorie powinny być bardziej precyzyjne. Zabrakło mi kategorii blog, a przecież w tym roku obserwowaliśmy prawdziwy boom na blogi.
Jak Pan ocenia zwycięzcę festiwalu, serwis 1956.pl?
To zdecydowanie najlepszy serwis tegorocznej edycji. Jest wzorcowym przykładem tego, jak używać Internetu dla upowszechnienia polskiej historii i kultury. Zastosowana technika wideo ożywia całą historię, a wielojęzyczność serwisu sprawia, że może on służyć celom edukacyjnym w różnych krajach świata.
Rozmawiał Tomasz Wiaderek
(15.12.2006)