Dział: TECHNOLOGIE

Dodano: Czerwiec 06, 2022

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Każda premiera to wyzwanie – rozmowa z Maciejem Kmiołkiem pracującym w Sony Interactive Entertainment

(fot. Aleksander Pakulski)

O zdobywaniu kolejnych szczebli w strukturach Sony Interactive Entertainment, budowaniu wizerunku marki PlayStation w Polsce i Europie, a także wyzwaniach stojących przed firmą mówi Maciej Kmiołek – odpowiedzialny za wyniki PlayStation w ośmiu europejskich krajach.

Gratulacje – od lutego jest Pan głównym menedżerem i członkiem zarządu Sony Interactive Entertainment w regionie Europy Środkowej i Wschodniej. Jak się dochodzi do takiego stanowiska?

Najprościej byłoby odpowiedzieć, że ciężką pracą i determinacją w osiąganiu wyznaczonych celów. Przez ponad 20 lat pracy w Sony miałem również przyjemność pracować z wieloma wysokiej klasy menedżerami, od których mogłem się bardzo wiele nauczyć. Jest to bezcenne doświadczenie.

Swoją przygodę z PlayStation zacząłem już w 1999 roku. Rynek gier wideo w Polsce dopiero raczkował i można powiedzieć, że rosłem razem z nim. Przez ten czas zdobywałem doświadczenie w pracy w marketingu, PR, trade marketingu oraz social mediach, które bardzo pomogły mi na kolejnych stanowiskach, marketing managera oraz dyrektora marketingu.

Przełomowym był dla mnie rok 2017, kiedy to otrzymałem propozycję przeniesienia się do naszego biura w okolicach Frankfurtu i zarządzania strategią marketingową na rynkach w Niemczech, Austrii, Szwajcarii oraz nadal w Polsce. Pozwoliło mi to nabrać niezbędnego do dalszego rozwoju doświadczenia w pracy na rynkach międzynarodowych, a także większej pewności siebie.

Najważniejsze dla mnie były konsekwencja w tym, co robimy, oraz wymaganie od samego siebie więcej niż od innych. Brzmi jak banał, ale przynajmniej w moim przypadku skuteczny.

Przez ponad 20 lat pracy dla marki PlayStation z pewnością wielokrotnie stawał Pan przed trudnymi wyzwaniami. Które z nich było największe?

Na pewno przenosiny z Polski do Niemiec była dla mnie dużym wyzwaniem zarówno na płaszczyźnie prywatnej, jak i zawodowej. To jest jednak znacznie większy rynek, wyższe wymagania i presja oraz nowe otoczenie, w które trzeba się wpasować. Moim pierwszym zadaniem była restrukturyzacja działu marketingu w regionie, w skład którego wchodzą Niemcy, Austria i Szwajcaria oraz szybkie przygotowanie planów budżetowych na kolejny rok finansowy. Miałem więc bardzo mało czasu na wdrożenie się i dokładne poznanie rynku. Musiałem działać szybko, metodycznie i utrzymywać wysoki poziom koncentracji i komunikacji z naszym europejskim kierownictwem. Oczywiście mój zawodowy dzień bardzo mocno się wydłużył, do późnych godzin wieczornych, ale ostateczne rezultaty były warte poświęcenia. Jestem bardzo dumny z zespołu marketingowego, który zbudowaliśmy.

Wyzwaniem dla nas wszystkich w firmie była premiera PlayStation 5 w 2020 roku, w okresie pandemii. Nikt nie był gotowy na taką sytuację w skali globalnej, więc nie mogliśmy nawet poszukać rozwiązań poza branżą gier. Nawiązuję oczywiście do sytuacji, w której z powodu zakłóconych łańcuchów dostaw popyt na nową konsolę przewyższył możliwości produkcyjne. Ale tutaj z pomocą przyszła nasza najmocniejsza strona w PlayStation, czyli ludzie. Mamy fantastyczny „team spirit” niezależnie od działu, kraju czy regionu. Myślę, że za sukcesem PS5 stoją tak naprawdę nasi pracownicy, którzy sprawiają, że Sony Interactive Entertainment jest wspaniałym miejscem do pracy.

A co uznaje Pan za swój największy sukces?

Po ponad 20 latach pracy z marką PlayStation wciąż sprawia mi to ogromną satysfakcję i przyjemność. Z pozoru wydawać by się mogło, że naszej pracy towarzyszy pewna powtarzalność związana z cyklem poszczególnych generacji konsol, jednak za każdym razem jest to produkt pełen technologicznych innowacji, otwierający kolejny rozdział w historii firmy. Dlatego też zawsze, kiedy ogłaszamy nowy produkt albo mamy premierę nowej gry PlayStation Studios, towarzyszy mi radość i podekscytowanie.

Cieszę się też z wyjątkowej pozycji marki PlayStation w Polsce i sympatii, którą okazują nam gracze. Wymagało to wielu lat ciągłych inwestycji w rynek, ale efekty tej pracy sprawiają mnóstwo przyjemności.

Nie mogę też nie dodać, że każda kolejna premiera nowej konsoli PlayStation jest dla mnie sukcesem samym w sobie. Związane jest to z ogromem przygotowań i poświęceń, ale radość w dniu premiery jest trudna do porównania z czymkolwiek innym. Wyjątkowy moment, który zostaje w pamięci na długo.

Press

(fot. Aleksander Pakulski)

W tym czasie sposób korzystania z PlayStation mocno się zmienił. Kiedyś urządzenie służyło wyłącznie do grania…

Cóż, tak naprawdę PlayStation to wciąż przede wszystkim gry. Oczywiście wraz z rozwojem technologii, również i my się rozwijamy, oferując na przykład dostęp do usług streamingowych czy aplikacji. Jednak konsole wciąż kupuje się głównie dla gier. To, co  faktycznie się zmieniło, to ogromny rozwój gier jako usług, czyli sposób grania. Coraz ważniejsza jest długoterminowa relacja ze społecznościami graczy skupionych wokół jednej, konkretnej gry, zapewnianie im dodatkowej zawartości, wydarzeń w grze i kolejnych wyzwań. Na swój sposób jest to bardzo fascynujące, gdyż moment zakupu gry przez gracza nie jest już końcowym etapem, a staje się początkiem długiej relacji z nami. Przed erą masowego dostępu do internetu i możliwości aktualizacji tytułów online wydawca kończył pracę z danym tytułem z pojawieniem się gry na sklepowej półce. Teraz można go w zasadzie rozwijać w nieskończoność.

Nie można jednak zapominać, że na rynku pojawiły się też oferty dla szukających rozrywki, choćby takie jak platformy społecznościowe czy streamingowe. Czy to dla Was konkurencja?

Wszyscy walczymy o czas wolny konsumenta, niezależnie od formy rozrywki, którą oferujemy, ale raczej myślę o tym jak o jednym przenikającym się ekosystemie. Na PS4 i PS5 oferujemy dostęp do wszystkich największych usług streamingu wideo czy muzyki, a PlayStation jako marka jest obecne na praktycznie każdej platformie społecznościowej. Żyjemy więc w pewnego rodzaju symbiozie, oferując to, co najlepsze z każdego ze światów.

Aby skutecznie zabiegać o czas wolny gracza, musimy bez przerwy podnosić jakość naszych konsol, gier oraz usług. To na swój sposób bardzo motywujące.

Od lat ma Pan możliwość poznawania innych rynków z perspektywy menedżera Sony. Czy występują na nich istotne różnice? Coś Pana zaskoczyło?

Zdecydowanie tak. Mimo wielu podobieństw konsumenci na całym świecie mają swoje unikalne cechy i preferencje oraz zwracają uwagę na to, czy marka jest dla nich kulturowo istotna. Dla przykładu rynki chiński, japoński, francuski czy amerykański pełne są lokalnych niuansów, co wymaga od nas unikalnego podejścia i strategii. Rynek japoński jest na tyle specyficzny, że wydawane są na nim setki gier, które nie trafiają na zachód, ponieważ zaprojektowane są ściśle pod gusta lokalnych graczy. Nawet w Europie zdarzają się różnice zarówno pod względem rozwoju rynku, popularności konsol do gier wideo w danym kraju, jak i poszczególnych marek.

To, co jednak jest najważniejsze, to to, że jako Sony Interactive Entertainment staramy się być ważni dla graczy na całym świecie i stworzyć globalną społeczność skupioną wokół marki PlayStation. Na pewno pozytywnie zaskoczył mnie nasz dotychczasowy sukces na rynku PC. Pozwala nam to skutecznie komunikować markę PlayStation również w krajach, gdzie konsole do gier są mniej popularne.

Do niedawna zajmował się Pan głównie marketingiem, teraz obszar Pana odpowiedzialności znacznie się rozrósł. Na czym chce się Pan koncentrować?

Przede wszystkim na ludziach i możliwości stworzenia środowiska, w którym osoby utalentowane i ambitne będą mogły się spełniać zawodowo i czerpać z tego przyjemność. Wbrew pozorom to trudniejsze i mniej oczywiste zadanie niż stawianie sobie celów czysto biznesowych, które oczywiście też chciałbym zrealizować. W strukturze Europy Centralno-Wschodniej odpowiadam teraz za nasze wyniki w Niemczech, Austrii, Szwajcarii, Polsce, Czechach, Węgrzech, Słowacji oraz Słowenii, więc jest to bardzo międzynarodowy zespół, w którym chciałbym też promować jak największą różnorodność i inkluzywność, to, że nie liczy się lokalizacja czy narodowość, a umiejętności, funkcja i rola danej osoby.

Ostatnie dwa lata pokazały też, że nasze zespoły potrafią bardzo skutecznie pracować z domów, natomiast jako firma wciąż wierzymy w benefity płynące z ludzkich interakcji podczas pracy w biurze. Stworzenie zdrowego balansu między pracą zdalną i spotkaniami zespołów w biurze będzie jednym z głównych obszarów, na których chciałbym się skoncentrować w najbliższych miesiącach.

(06.06.2022)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter

PODOBNE ARTYKUŁY

Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.