Zatrzymani fotoreporterzy złożyli zażalenie. "Żołnierze nie mieli prawa nas zatrzymać"
Żołnierze zatrzymali fotoreporterów i zachowywali się agresywnie (screen TT @pressclubpolska)
Fotoreporterzy Maciej Moskwa i Maciej Nabrdalik złożyli do Sądu Rejonowego w Białymstoku zażalenie na "nielegalne, bezzasadne i nieprawidłowe zatrzymanie".
"Uważamy, że pozbawienie nas wolności przez żołnierzy Wojska Polskiego, zastraszanie, rozebranie nas z okryć wierzchnich, grożenie użyciem długiej broni oraz skucie kajdankami naruszały naszą godność oraz były rażącym nadużyciem władzy i przekroczeniem uprawnień" - czytamy w oświadczeniu podpisanym przez fotoreporterów. "W naszej ocenie, żołnierze Wojska Polskiego nie mieli prawa nas zatrzymać, szczególnie w okolicznościach wykonywania przez nas obowiązków zawodowych" - uważają.
Równocześnie Maciej Moskwa i Maciej Nabrdalik złożyli zażalenie na nielegalne, bezzasadne i nieprawidłowe przeszukanie ich i narzędzi ich pracy. "Działania te podważały fundamenty demokratycznego Państwa - wolność mediów i tajemnicę dziennikarską. Czujemy się w obowiązku chronić te wartości, dlatego w najbliższych dniach zamierzamy złożyć zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez wszystkich funkcjonariuszy uczestniczących w tych bezprawnych działaniach" - oświadczyli.
Żołnierze zatrzymali fotoreporterów Macieja Nabrdalika (pracujący dla "The New York Times" członek agencji VII Photo), Macieja Moskwę (kolektyw Testigo) i Martina Diviska (European Pressphoto Agency) we wtorek 16 listopada.
Agresja żołnierzy wobec dziennikarzy
Dziennikarze relacjonują, że chcieli wykonać zdjęcia dokumentujące obecność wojska w rejonie miejscowości Wiejki koło Michałowa, znajdującej się poza obszarem obowiązywania stanu wyjątkowego. Podkreślają, że przed przystąpieniem do pracy przedstawili się obecnemu tam wartownikowi jako dziennikarze i uprzedzili go, że będą robili zdjęcia. Innego zdania jest Ministerstwo Obrony Narodowej, które podało, że wojskowi nie potwierdzają wersji o powiadomieniu wartownika. Fotoreporterzy mieli mieć na twarzy "białe maski, założone kaptury na głowach, nie posiadali żadnych oznaczeń zewnętrznych świadczących o tym, że są dziennikarzami" - odpowiada Centrum Operacyjne MON.
Po wykonaniu fotografii fotoreporterzy wsiedli do samochodu i - jak relacjonują - chcieli wrócić do Michałowa. Wtedy drogę mieli zastąpić im żołnierze, którzy następnie "wyciągnęli ich z samochodu, szarpiąc ich przy tym i używając wulgaryzmów".
Na nagraniu dźwiękowym z zatrzymania słychać krzyki i wulgaryzmy wypowiadane przez żołnierzy: "wysiadać z samochodu, w tej chwili, kur*a!" i "wszystko z kieszeni wyjąć i na ziemię" oraz "kur*a dziennikarze, gdzie legitymacja jest twoja, na ch*j czekasz, gdzie legitymację masz?".
Fotoreporterzy relacjonują, że po zatrzymaniu skuto ich kajdankami w formie pasków i ponad godzinę przetrzymywano. Mundurowi mieli przeszukać ich samochód i przejrzeć zawartość kart pamięci w aparatach fotograficznych dziennikarzy.
(KOZ, 25.11.2021)