Zakaz zbliżania się dziennikarzy do granicy może być bezterminowy
Dziennikarze obawiają się, że władza także po zakończeniu obowiązywania stanu wyjątkowego nie pozwoli im zbliżyć się do granicy (fot. Jakub Kaminski/East News)
Rządowy projekt specustawy zakłada możliwość wprowadzenia zakazu przebywania bezpośrednio przy granicy z Białorusią także po zakończeniu obowiązywania stanu wyjątkowego. Dziennikarze obawiają się, że na podstawie nowych przepisów władza będzie nadal utrudniać im pracę.
Do marszałkini Sejmu trafił rządowy projekt ustawy o budowie zabezpieczenia granicy państwowej, która ma uniemożliwić nielegalne jej przekroczenie. W projekcie tym znalazł się zapis, który przewiduje możliwość wprowadzenia zakazu przebywania na określonym obszarze do 200 m od linii granicy państwowej. Taki zakaz będzie mógł wprowadzić wojewoda na wniosek lub po zasięgnięciu opinii komendanta oddziału Straży Granicznej właściwego ze względu na lokalizację inwestycji.
Próba obejścia prawa?
Zdaniem prawników jest to rządowa próba przedłużenia specustawą stanu wyjątkowego, który zgodnie z prawem nie może trwać dłużej niż 150 dni.
– To może być próba przedłużenia stanu wyjątkowego w zakresie poruszania się i to w sposób potencjalnie bezterminowy, choć na znacznie mniejszym obszarze – mówi Konrad Siemaszko, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Ograniczenia mogą obowiązywać nie tylko w okresie samej budowy muru, ale potencjalnie również w momencie, kiedy już będzie on stał. Definicja inwestycji zawarta w projekcie ustawy obejmuje bowiem również utrzymanie obiektów - dodaje Siemaszko.
W przeciwieństwie do przepisów stanu wyjątkowego, projekt specustawy przewiduje, że w uzasadnionych przypadkach komendant Straży Granicznej może zezwolić na przebywanie na tym terenie.
– Jeśli wojewoda wyda decyzję przewidującą wyjątki dla dziennikarzy, to będą oni wyłączeni spod zakazu. Natomiast w przypadku zastosowania tej kompetencji bez wyjątków, obejmuje ona wszystkich bez wyjątków – zaznacza Wiktor Wesołowski, adwokat i partner z kancelarii LWW Łeszyk Wesołowski i Wspólnicy.
Siemaszko zauważa, że projekt specustawy przewiduje także ograniczenie w dostępie do informacji publicznej. – Co prawda dotyczy to konstrukcji, zabezpieczeń i parametrów technicznych bariery i jak rozumiem, idea jest taka, że to mogą być informacje, których udzielenie stwarzałoby zagrożenie bezpieczeństwa, ale całkowite wyłączenie może budzić wątpliwości – mówi Siemaszko.
Poważne konsekwencje
Dziennikarze już teraz obawiają się konsekwencji wprowadzenia ustawy w życie.
– To rodzaj prewencyjnej cenzury nakładanej na dziennikarzy. Widać, że rząd chce wprowadzić kolejne rozwiązania, które uniemożliwiają rzetelne raportowanie sytuacji na granicy – mówi Maciek Piasecki, dziennikarz OKO.press. – Strefy objęte zakazem wjazdu są ogromnym utrudnieniem dla dziennikarzy pracujących na granicy. Nie da się weryfikować informacji czy filmów, które rzekomo pochodzą z granicy. Nie będąc na miejscu zdarzenia, trudno stwierdzić, czy film przesłany do redakcji jest rzeczywiście nagrany w konkretnym miejscu na granicy polsko-białoruskiej, czy to wytwór propagandy białoruskiej - dodaje Piasecki.
Patryk Michalski z Wp.pl zaznacza, że proponowane zapisy ustawy nie są powieleniem wytycznych ze stanu wyjątkowego, ale jeżeli zaczną obowiązywać, to na pewno utrudnią dziennikarzom pracę. – Obecne regulacje mówią o 3 km od granicy, ale nawet zmniejszenie tego dystansu do 200 m nie pozwali dziennikarzom bezpośrednio zbliżyć do granicy – mówi Michalski. Zauważa, że 200 m to mniej więcej taka odległość, na jaką zostali odepchnięci od granicy dziennikarze relacjonujący wydarzenia w Usnarzu.
(BAE, 14.10.2021)